Harry stanął przed drzwiami. To tutaj spał Voldemort. Już przez drzwi słyszał jego pochrapywanie. Prychnął, uśmiechając się szeroko. Brzmiał, jakby miał się udusić. Otworzył drzwi i rozpuścił włosy. Zdjął okulary i założył soczewki. Lepiej nie prowokować go do ataku na Jamesa. Usiadł sobie na obramowaniu łóżka i obserwował mężczyznę. Po chwili Nagini pokazała się nad poduszką i zmierzyła go ostrym spojrzeniem. Westchnął i kopnął w leżącą postać. Voldemort od razu się poderwał, całkowicie zaskoczony.
- Coś za jeden? – wytrzeszczył oczy.
- Twoja śmierć. Gdzie dzieciak? – Harry przechylił głowę.
- Co?
- Nie udawaj idioty. Gdzie mały ślizgon?
- Nie powiem ci tego, prostaczku.
Voldemort rzucił w niego zaklęciem, ale nie trafił. Harry zniknął za drzwiami. Mężczyzna wyszedł zaraz po nim, ale korytarz był pusty.
- Panie?
- Gdzie on polazł? – warknął Voldemort.
- Panie, nikt stąd nie wychodził poza tobą. – śmierciożerca zdziwił się.
Voldemort zamrugał i wrócił do pomieszczenia. Niech to szlag, kim była ta obca osoba?! Ubrał się, marudząc na wczesną pobudkę. Zszedł do holu a tam zobaczył krew. Zamrugał i ruszył do lochów. Wszystkie cele były puste. Dziewczyny też nie było. Zaklął szpetnie i deportował się do Londynu.
***
Harry spojrzał na kłócących się ludzi w Wielkiej Sali.
- A kiedy zamierzacie się pobić?
Na to przestali wrzeszczeć i spojrzeli na niego. Lily poderwała się.
- Co z Severusem? – jęknęła.
- Jest w Londynie. Naprzeciwko siódemki. – mruknął, pijąc herbatę.
- Dlaczego jeszcze nie idziemy? – Albus poderwał się.
- Voldemort właśnie tam wszedł a wtedy włączają się bariery. – Harry usadził go na miejscu. – Poczekam na Fretkę i wtedy uderzę.
- A kiedy wróci? – Lily usiadła.
- Nie wiem. Jutro, pojutrze. – Harry ziewnął. – Idę spać.
Minął ich i zaczaił się. Tak jak przewidział, James wyszedł po chwili z Syriuszem i Remusem. Cała trójka sprzeczała się aż w końcu nałożyli pelerynę niewidkę i przepadli. Minął ich z zadowoloną miną.
- To rozsądne?
Obejrzał się na Lily. Stała w kapciach i bandażach.
- Tak, Lily. – usiadł na cokole rycerza.
- Ale on go może zabić. – usiada obok niego.
- Nie zabije Severusa. Chce by James po niego poszedł. Jeśli Severus zobaczy, że próbuje go ratować, pogodzą się ostatecznie. – zamachał nogami.
- To bezpieczne, narażać ich? – była niepewna.
To w końcu jej syn, nawet jeśli on nie wie, że ona wie i mógłby się nie narodzić. Westchnęła, spojrzała w bok... i zamrugała. Kiedy Harry wstał i zniknął?! Potarła ramię i wróciła do skrzydła szpitalnego. Nikogo nie było, ale pewnie składali zeznania. Z tego co słyszała, to gryfoni zauważyli ich porwanie. Położyła się do łóżka, wzięła eliksir nasenny i zamknęła oczy.
CZYTASZ
HP - Podróż
Fiksi PenggemarTo nie moje ja tylko udostępniam. Przygodowe, podróż w czasie, romans. Zapraszam do czytania a dowiesz się więcej.