*29*

213 17 5
                                    

Korneliusz Knot po raz pierwszy widział, co Dumbledore potrafi zdziałać. Wszyscy Aurorzy – i starsi i młodsi – już szykowali się do wsparcia.

- Ależ natychmiast przestańcie. – zawołał do nich.

- Znów zaczynasz? – Amelia Bones spojrzała na niego, poprawiając osłonę na ramieniu.

- Przecież jego nie ma! Nie widzę powodu...

Huknęło i pojawił się Fawkes. Zaćwierkał Albusowi i zniknął.

- Są w pobliżu Doliny Godryka. Harry otwiera nam transmisje. Złapcie się za ręce. – zarządził dyrektor.

Wkrótce świsnęło i wszyscy zniknęli, zostawiając wstrząśniętego Knota na środku pomieszczenia.

***

Tym razem krzyczał znacznie dłużej. Bellatriks nigdy nie przerywała za szybko klątwy.

- Wystarczy, Bella. – syknął Voldemort.

Czarownica posłusznie cofnęła zaklęcie i Severus oklapł w więzach. Wypluł ślinę pomieszaną z krwią. Odkąd godzinę temu go porwano, wciąż był torturowany. Podniósł znękane spojrzenie na Voldemorta. Ten obserwował go niepewnie, ale zaraz zamaskował to ironicznym spojrzeniem.

- Poddaj się, Severusie Snape. – miękko odezwał się Lucjusz. – Nie możesz zdradzić Czarnego Pana. Jesteś jego kochankiem, daj sobie spokój z romansami na boku.

- Idź w cholerę. – wycharczał mężczyzna.

- Naprawdę, Draco też by kazał ci już dać sobie spokój. Wiesz o tym. – Narcyza przygryzła paznokieć. – Oni cię zabiją, daj już spokój.

- Nie dam. Nie porzucę Draco. – Severus znów zakaszlał i splunął na bok krwią.

Nie spodziewał się, że Lucjusz tak to rozegra. Przekonał każdego, że powinni zmusić go torturami do złożenia wieczystej przysięgi, że nie będzie z nikim innym jak z Czarnym Panem. Oczywiście pomysł chwycił a i Voldemortowi on odpowiadał. Wszystkim w sumie – nie licząc Severusa. I to on najwięcej obrywał. Ale nie chciał wiecznie być dziwką Voldemorta. Chciał być z Draco. Młodym chłopakiem, który kochał go tak bardzo, by cofnąć się w czasie z największym wrogiem i szukać sposobu uwolnienia go z piekła. Raptownie zawył. Ktoś zaczął go torturować.

***

Draco obserwował Pottera. Harry cały czas mamrotał zaklęcia i zdejmował po kolei każdą z warstw. Jednak to musiało potrwać. Spojrzał na ukochanego. Teraz był już cały we krwi. Pięć osób po trzy minuty każda... To strasznie długo.

- Gotowe, Fawkes!

Feniks wzleciał i zniknął a Harry wyszedł spod peleryny. Voldemort uniósł brew, widząc jego rany. Lucjusz, obecnie torturujący Severusa, aż otworzył usta.

- Panu za show dziękujemy. – Harry wyjął różdżkę i trząsnął Lucjusza potężnym zaklęciem.

Gdyby nie to, że Draco miał być cicho, to zaśmiałby się. A tak, tylko prychnął. Ale Voldemort musiał go wyczuć. Jedno zaklęcie i peleryna załopotała.

- Accio!

Ku frustracji wrogów, płaszcz pozostał na ramionach Malfoya.

- Nieźle. – Voldemort spojrzał na Pottera. – Biłeś się ze smokiem?

- Nie, z twoimi Horkruksami. – Harry niedbale rzucił mu zniszczone zabezpieczenia. – Popsułeś mi humor.

- Cala przyjemność po mojej stronie. – Voldemort przywołał zabezpieczenia i odłożył koło siebie.

- A już masz trumnę? – Harry prychnął. – Draco, odwiąż Severusa i zabierz w tamte skały. Jest za bardzo poraniony i nie chciałbym, by oberwał jeszcze bardziej.

Piasek zaszurał i niewidoczna postać ruszyła do Severusa. Ledwo chłopak dotarł do ukochanego, powietrzem targnął wybuch. Obejrzał się. Voldemort i Harry walczyli na miecze, różdżki a nawet na kopnięcia. Z czego to ostatnie dominowało w wykonaniu Pottera. W chwili, gdy uwolnił Severusa i wziął na ręce, Voldemort zawył, po kopniaku w jądra. Severus drgnął i cicho jęknął. Otworzył oczy i zobaczył pobojowisko. Konkretnie, teraz Potter rozdrapywał pazurkami twarz Voldemorta.

- Severusie?

Chwilę potem był już pod peleryną niewidką. Draco czule pocałował go. Snape uśmiechnął się lekko i odwzajemnił pocałunek.

- Dziękuję, że tak ostro mnie broniłeś.

- Byłeś tutaj?! – Snape usiadł, oparty o skałki.

- Tak, ale troszkę trwało, zanim Harry rozwalił blokady wokół zgrupowania.

Spojrzeli na polanę zasnutą dymem. Nic nie było widać, za to zaklęcia latały na wszystkie strony. Śmierciożercy głównie chowali się. Tylko Lucjusz szedł do nich z groźnie wyciągniętą różdżką. Draco wstał i zdjął pelerynę, okrywając nią Severusa. Lucjusz zbladł, widząc barwy grupy Pottera. Zacisnął wściekle usta.

- Więc wybrałeś bycie zdrajcą. – wycedził.

- Nie jestem śmierciożercą, więc nie mam co zdradzać.

- Mnie zdradziłeś. Matkę. Nasze poglądy...

- Twoje poglądy, Lucjuszu Malfoy. – Narcyza wycelowała w niego różdżkę. – Draco może robić co chce. Ja, jako matka, chcę jego szczęścia. Jeśli będzie szczęśliwy jako ktoś, kto nie zabija, to może taki być.

- Zamknij się, dziwko!

Lucjusz chciał ją zabić Avadą, ale nie zdążył. Powietrzem targnął wybuch. Koło nich wbił się miecz Pottera i Draco zbladł. Jeśli on przegrał, straci Severusa. Ale mówił, że zabezpieczenia są rozwalone... Złapał za miecz i pobiegł na polanę. Severus z trudem poderwał się ale już go nie zobaczył. Draco zaś spotkał syczącego węża.

- Draco?!

- Zaraz wrócę, Severusie. – odkrzyknął a wąż spojrzał na niego.

Nie zatrzymał się przy nim. Wziął tylko zamach i odrąbał mu głowę. Siła zamachu aż nim zakręciła i upadł. Wstał, omijając wijące się cielsko i pobiegł dalej. Wkrótce dotarł do miejsca zderzenia zaklęć. Harry leżał

w kałuży krwi. Wyglądało na to, że przez tę parę minut, co był zajęty Severusem i ojcem, oberwał kilka razy klątwami tnącymi i co najmniej raz Avadą. Draco wstał chwiejnie i ruszył na drugą stronę niewielkiego krateru. Voldemort również był na ziemi. O ile Potter zapewne nie żył, ten pojękiwał i oddychał. Draco obrócił go na plecy.

- Zabrałeś mi wszystko. Ukochanego, matkę, dziedzictwo a teraz też nowego przyjaciela - Pottera. – mruknął spokojnie.

Potem zakręcił młynka mieczem i kilkoma pewnymi ruchami odrąbał głowę wroga. Na zakończenie wbił miecz w serce. O ile dobrze ocenił, mgła po wybuchu pokrywała całą polanę. Dokładnie w chwili, kiedy krew Voldemorta trysnęła mu w twarz, na polanie huknęło.

- Niech ktoś usunie tę mgłę! – Huknęła Amelia Bones.

Chwilę potem kurz i smog zniknął i każdy spojrzał na Draco, wciąż trzymający miecz wbity w serce wroga. Severus jęknął na ten widok. 

HP - PodróżOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz