Czemu słońce mnie nie lubi?
I jeszcze się tym chlubi.
Każdego wieczora odchodzi,
lecz ranem na powrót w życiu mym się rodzi.Księżyc w nocy
oświetla, gdy ja modlący.
Zastępstwo lustrzane,
na małą miare.Jednak wiemy,
że każde z nich wraca.
Nich zamilkną, ci, którym wiara nie powraca.
W głodzie duszy tej nic nie zjemy.Światło jakieś zawsze widać,
jak ciszy szept, co zawsze słychać.
Nadziei kawałek nam daje,
bo co innego nam pozostaje?
