*Camila*
Miała z Tonym walkę treningową, którą sędziowała Daisy. Oboje mieli na sobie zbroje, ale ona nie potrafiła w pełni zapanować nad swoją, a co dopiero wpłynąć na jego. Do tego Stark miał większe doświadczenie, co też dawało mu przewagę.
- Stop! Starczy na dziś! - zawołała Johnson, unosząc ręce.
Odetchnęła z ulgą i zdjęła zbroję. Jej ubrania treningowe, czyli dresy i podkoszulek, były przepocone i kleiły się do ciała. Zresztą Tony nie wyglądał lepiej.
- To była dobra walka - powiedział, podając jej butelkę wody.
- Zależy dla kogo. Jeszcze trochę i byś mnie pokonał - powiedziała, wypijając kilka łyków.
- Kiedyś będziesz w stanie ze mną wygrać - powiedział.
- Ma rację. Teraz jesteś po prostu niedoświadczonym nieczłowiekiem i nie panujesz w pełni nad swoją mocą - powiedziała Daisy.
Chciała coś odpowiedzieć, ale nagle zadzwonił jej telefon. Wyjęła go i ze zdziwieniem zobaczyła numer swojej matki. Odebrała i przyłożyła smartphone do ucha
- Mamo? - zapytała po hiszpańsku. Elena Sanchez znała angielski, ale zawsze rozmawiały ze sobą w ojczystym języku, żeby Camila go nie zapomniała.
- Tak, Camilo. Chciałam ci powiedzieć, że wzięłam urlop w pracy i wkrótce przylatuję - powiedziała.
Zaklęła w myślach. Dlaczego akurat teraz?
- Jasne, to świetnie, mamo - powiedziała. - Kiedy przylatujesz? Odbiorę cię z lotniska.
- Nie musisz, córciu. Pamiętam drogę do ciebie - powiedziała.
- Tylko że niedawno się przeprowadziłam. Nie zdążyłam ci jeszcze powiedzieć - przyznała, ukrywając jednak fakt, że mieszkała teraz w Nowym Obiekcie.
- No dobrze, przylatuję pojutrze. Mój samolot ląduje o 13:20 - powiedziała.
- Dobrze, będę czekać - powiedziała.
- Do zobaczenia. Mam nadzieję, że to twoje nowe mieszkanie nie jest tak zagracone - powiedziała.
Camila westchnęła cicho. Jej mama zawsze lubiła porządek.
- Jest tu czysto, jeśli o to chodzi - powiedziała. - Pa, mamo - dodała, zanim Elena się rozłączyła.
- To była twoja matka? - zapytał Tony.
- Tak, przylatuje pojutrze - powiedziała. - Ona mnie zabije jak się dowie gdzie teraz mieszkam i kim jestem.
- Najpierw musiałaby zabić całą grupę superbohaterów - zauważył.
- To nie jest śmieszne, Tony - powiedziała. - Już się boję co będzie, gdy dowie się dokąd się przeprowadziłam.
- Pojadę po nią z tobą - zaoferował.
- Dzięki - uśmiechnęła się ledwie. - Zresztą Daisy powiedziała że mogę już prowadzić, ale lepiej, żebym nie jeździła sama.
Następnego dnia ani kolejnego nie trenowała, bo była zbyt zestresowana przylotem matki. O 12:20 pojechała z Tonym na lotnisko. Starała się być spokojna, w końcu nie chciała spowodować wypadku. Udało jej się bezpiecznie dowieźć ich na miejsce. Teraz czekali na jej matkę i coraz bardziej się denerwowała. W końcu zauważyła kobietę o brązowych oczach i włosach tego samego koloru, ale jaśniejszych od jej. Była do niej bardzo podobna. Jej matka podeszła i zmarszczyła brwi.
CZYTASZ
Inhuman||T.S.
FanficCamila Torres prowadzi zwyczajne życie, do czasu, gdy przechodzi terrigenezę w Stark Industries na oczach Tony'ego Starka i Pepper Potts. W ten sposób zyskuje moc kontroli nad wszelką technologią. Miliarder zabiera ją do Nowego Obiektu Avengers i pr...