Rozdział 9

1.7K 92 3
                                    

*Tony*

Walczył z Camilą w sali treningowej, oboje mieli na sobie zbroje. Wydawało się, że rzeczywiście wszystko między nimi wróciło do normy, jakby nigdy się ze sobą nie przespali. Po treningu ona poszła do swojego pokoju, a on do warsztatu. Zanim jednak tam wszedł, dogonił go Kapitan.

- Czego? - zapytał go chłodno.

- Nie musisz być taki opryskliwy, Tony. Chcę się pogodzić - powiedział Rogers.

- Skąd ta nagła zmiana? - zapytał, krzyżując ręce na piersi.

- Rozmawiałem z Camilą. Przeprosiłem ją za to, że tak naciskałem, żeby nie podpisywała Protokołu Sokovii, gdy dopiero co się poznaliśmy - powiedział.

- Fajnie, ale co to ma wspólnego z tym, że się do mnie odezwałeś bez przymusu? - zapytał.

- Ona otworzyła mi oczy. Uświadomiła mi , że to ja powinienem zrobić pierwszy krok, żebyśmy się pogodzili - wyjaśnił. - Mam nadzieję, że się nie myliła, mówiąc że ty chcesz się ze mną pogodzić.

- Chcę - powiedział. - Ale zdajesz sobie sprawę, że nasza przyjaźń nigdy nie będzie taka jak wcześniej? Mogę ci wybaczyć to, że mnie okłamałeś i zraniłeś, ale nie zapomnieć.

- Nie oczekuję, że zapomnisz - westchnął. - Ale powiedz, czy prawda bolałaby cię mniej, gdybym od razu powiedział ci o rodzicach? - zapytał.

- Pewnie bolałaby tak samo, ale doceniłbym to, że mi powiedziałeś, mimo że to twój stary przyjaciel ich zabił - przyznał. - Tak, tak, wiem, został zaprogramowany i zmuszony do tego, ale zauważ, że on nigdy nie powiedział niczego w stylu "Ale je nie chciałem, Hydra mnie zmusiła". To ty zachowywałeś się tak, jakby fakt, że nie był sobą oznaczał, że nie ma ich krwi na rękach, że nie jest odpowiedzialny za śmierć moich rodziców i swoich pozostałych ofiar.

- Po tym jak uciekł helikopterem po zaprogramowaniu przez Zemo, powiedział mi, że jest mordercą - powiedział. - Ale dla mnie nim nie jest. Dla mnie jest po prostu Buckym.

- Zdajesz sobie sprawę, że on nigdy nie będzie starym sierżantem Barnesem? - zapytał.

- Wiem o tym - powiedział. - Ciężko mi się z tym pogodzić, ale jestem tego świadomy, że stary Bucky Barnes umarł bezpowrotnie.

- To dobrze - powiedział.

- To co, znowu jesteśmy przyjaciółmi? - zapytał, wyciągając ku niemu dłoń.

Spojrzał na nią, ale nie uścisnął jej.

- Skąd mam mieć pewność, że znowu nie olejesz naszej przyjaźni, gdy Barnes znowu się pojawi, że znowu nie powiesz mi "Wybacz, Tony, wiesz że wolałbym tego uniknąć, ale to mój przyjaciel"? - zapytał poważnie.

- Ja... ja nie chciałem, żeby to zabrzmiało jakbyś już nie był dla mnie przyjacielem. Po prostu Bucky jest dla mnie tym najlepszym. Pewnie rozumiesz, masz przecież Rhodeya... - tłumaczył się.

- Gdybyśmy ja i Rhodey byli na twoim i Barnesa miejscu, i Rhodey zabiłby twoich rodziców, okazałbym ci zrozumienie, pomógł zrozumieć jego sytuację, a nie nakręcał bójkę. A przede wszystkim powiedziałbym ci od razu, gdy tylko bym się dowiedział - powiedział. - Rhodes jest moim najlepszym przyjacielem, ale nie porzuciłbym dla niego innych przyjaciół, chyba że bym musiał.

Inhuman||T.S.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz