*Camila*
Minął tydzień od nieszczęsnej wizyty jej matki. Nadal się do niej nie odezwała, ale się tym nie przejmowała. Oczywiście odtrącenie z powodu bycia nieczłowiekiem ją bolało, ale musiała skupić się na szkoleniu i nowej pracy. Siedziała właśnie w swoim gabinecie, znajdującym się obok gabinetu Tony'ego, i zajmowała się przygotowaniem bankietu charytatywnego. Wynajęła salę, catering, ustaliła liczbę gości i powysyłała zaproszenia. Była to nudna i żmudna praca, ale cieszyła się, że ją miała. Musiała w końcu jakoś zarabiać, a może kiedyś wróci na swoje ukochane stanowisko kierowniczki działu technicznego. Z drugiej strony Tony musiałby wtedy znowu szukać nowej asystentki. Może jeszcze polubi tę posadę bardziej od dawnej? Nie jest najciekawsza, ale daje większą pensję i częściej widywała Starka. Polubiła go jeszcze bardziej odkąd poznali się bliżej. Rozległo się pukanie do drzwi.
- Wejdź! - zawołała. Drzwi się otworzyły i wszedł Tony, tak jak się spodziewała.
- Ja w sprawie tego bankietu - powiedział.
- Mówiłam ci już, że musisz przemówić. Jesteś prezesem i powinieneś zachowywać się jak prezes. Nie mówię że masz mówić godzinę. Wystarczy jak powiesz coś krótkiego - powiedziała.
- Nie to miałem na myśli. Chciałem cię poprosić, żebyś pojechała tam ze mną nie tylko jako moja asystentka, ale też jako osoba towarzysząca. Zgodzisz się? - zapytał.
- Jasne, czemu nie - uśmiechnęła się lekko.
Wytrzeszczyła oczy, gdy Stark położył jej na biurku swoją kartę kredytową. On chyba żartuje.
- Znasz pin. Idź kup sobie jakąś sukienkę, tylko nie wydaj za mało. Możesz zabrać ze sobą Natashę i Wandę, bo domyślam się, że znasz się na modzie i ubraniach tyle co ja, czyli nic - powiedział. - Mówię poważnie - dodał, widząc jej imię.
- Ale... to twoje pieniądze. Nie mogę ich przyjąć. Kupię sobie jakąś za moje - powiedziała zawstydzona.
- Daj spokój, i tak mam za dużo pieniędzy, a ty jako moja asystentka i towarzyszka musisz wszystkich olśniewać - uśmiechnął się.
- To krępujące, jestem twoją asystentką dopiero od niedawna - powiedziała, gapiąc się na złotą kartę, która ją bardzo kusiła.
- Pepper też kupowała sobie ubrania za moje pieniądze - powiedział i tym ją złapał. Tego argumentu nie potrafiła przebić.
- No dobra, kupię sobie jakąś sukienkę - westchnęła, biorąc kartę.
- Byle nie miała mniej niż pięć zer w cenie - powiedział i wyszedł.
Przewróciła oczami i zadzwoniła do Natashy i Wandy, żeby zaprosić je na zakupy. Na pewno nie zamierzała kupować sukienki za co najmniej sto tysięcy dolarów. Godzinę później wszystkie trzy były w galerii handlowej. Weszły do sklepu z drogimi sukienkami. Najpierw szukały odpowiedniej dla niej. Nie lubiła tego typu ubrań, ale jedna kreacja zwróciła jej uwagę. Była to niebieska suknia bez rękawów, długa do ziemi, z dekoltem w serek i wcięciem na plecach. Była lekko rozszerzona od pasa w dół. U góry była przyozdobiona złotymi wzorami.
- Musisz to przymierzyć, Camila - powiedziała Natasha.
Wzięła tą sukienkę, poszła do przymierzalni, ubrała ją i pokazała się koleżankom.

CZYTASZ
Inhuman||T.S.
FanfictionCamila Torres prowadzi zwyczajne życie, do czasu, gdy przechodzi terrigenezę w Stark Industries na oczach Tony'ego Starka i Pepper Potts. W ten sposób zyskuje moc kontroli nad wszelką technologią. Miliarder zabiera ją do Nowego Obiektu Avengers i pr...