*Camila*
Weszła z Tonym do salonu, gdzie siedziała reszta Avengers. Clint i Sam byli pochłonięci grą na konsoli.
- Fajne... coś, panno Torres - powiedział Peter.
- Możesz mi mówić po imieniu, nie jestem jeszcze taka stara. To com-link, dostałam go od Trytona - powiedział.
- Od kogo? - zapytał Rhodey.
- To nieczłowiek, kuzyn Black Bolta, króla Attilanu, miasta nieludzi na Księżycu. Chciał zabrać tam mojego ojca, żeby nauczył się kontrolować swoje moce, ale nie chciał zostawić mojej mamy, która była wtedy w ciąży ze mną. Obserwował go potem, ale niestety przybył za późno na miejsce wypadku, żeby go uratować. Po jego śmierci zaczął obserwować mnie, widział moją terrigenezę. Dał mi ten com-link, żebym w razie czego mogła się z nim skontaktować albo z jego bratem, Karnakiem, gdyby on był zajęty - powiedziała. - Ma też tryb tabletu. - Pokazała im go.
- Jak ten Tryton wygląda? - zapytał Clint. On i Sam oderwali się od gry. - Bo zgaduję, że jego imię wzięło się z jego wyglądu i mocy.
Opisała jak wygląda Tryton i co potrafi. Opowiedziała im też o Lockjawie. Wieczorem wszyscy zaczęli rozchodzić się do pokoi.
- Camila, możemy porozmawiać? - zapytał Steve, gdy chciała wyjść z salonu za Tonym.
- No dobra, mam nadzieję, że to coś ważnego - powiedziała.
- Chodzi o ciebie i Tony'ego i o to, co między wami jest - powiedział.
- Nic między nami nie ma, Kapitanie - powiedziała.
- Nie kłam, wszyscy widzą, że jest, ale wy udajecie, że nie, bo ty jesteś nieczłowiekiem i kontrolujesz technologię, a on używa technologii jako Iron-Man - powiedział.
- Nie udajemy - powiedziała.
- On powiedział dokładnie to samo - przyznał.
- Z nim też rozmawiałeś na temat tego, że coś nas rzekomo łączy? Bawisz się w swatkę czy co? - zapytała.
- Nie bawię się w swatkę, po prostu nie chcę, żebyście stracili szansę na szczęście przez strach - powiedział. - Sam straciłem przez niego szansę na swoje. Bałem się zagadać do Peggy, a gdy już odważyłem się zaprosić ją na randkę, było już za późno.
- To co innego, Steve. Peggy była z tego samego gatunku co ty, tylko ty jesteś superżołnierzem - zauważyła.
- Czyli przyznajesz, że chodzi o to, że jesteś nieczłowiekiem? - zapytał.
- Dobra, przyznaję, ale między mną a Tonym naprawdę jest tylko przyjaźń - powiedziała. Nie powie mu przecież o ich układzie o niezobowiązującym seksie.
- Skoro tak uważasz, mam tylko nadzieję, że nie popełnicie mojego błędu - powiedział i wyszedł z salonu.
Westchnęła i poszła do swojego pokoju. Zobaczyła w nim Starka.
- Kapitan cię zatrzymał? - zapytał.
- Tak, on chyba postanowił bawić się w naszą swatkę - powiedziała.
- Wiedziałem, że z tobą też o tym porozmawia. - Przewrócił oczami.
- Nieważne, niech sobie wszyscy myślą co chcą, my lepiej wiemy co nas łączy - powiedziała, podchodząc do niego. Wiedziała po co tu czekał na nią.
*Tony*
Po wszystkim poszedł do siebie i położył się do łóżka. Miał nadzieję, że nikt poza Kapitanem nie będzie próbował bawić się w swatkę i zeswatać go z Camilą. Nie łączy ich nic poza przyjaźnią i seksem bez zobowiązań. Zasnął dopiero po północy. Jak na złość śniło mu się jak Torres oznajmia mu, że poznała nieczłowieka, z którym chce być. Obudził się niezadowolony z tego snu, ale to przecież nic nie znaczy. To by w końcu oznaczało koniec ich niezobowiązującego seksu, a uwielbiał się z nią kochać. Założył szlafrok po ojcu i zszedł na dół, żeby się napić. W salonie zobaczył rozmawiających ze sobą Rhodeya i Kapitana. Szybko schował się za ścianą, żeby go nie zauważyli. Podejrzewał o czym rozmawiali.
- Oni są zbyt uparci, Steve. Podejrzewam, że któreś z nich musiałoby postanowić odejść, żeby w końcu zrozumieli, że się kochają - powiedział Rhodes, potwierdzając jego przypuszczenia.
- Ale żadne z nich tego nie zrobi - powiedział Kapitan. - Musi być inny sposób. Przecież doskonale znasz Tony'ego. Na pewno jest inny sposób.
- Nawet mnie nie słucha na tyle, żeby przestać się przy czymś upierać - westchnął Rhodey.
- A jakby to jakoś zaaranżować... wiesz, sprawić by zostali sami w wieży. Albo nie, lepiej umówić ich na randkę w jakiejś restauracji tak, żeby nie wiedzieli, że są umówieni ze sobą. On myślałby, że zaprosiła go jakaś zwykła dziewczyna, a ona że jakiś nieczłowiek - zaproponował Steve.
- Wątpię, żeby się na to nabrali. Zwłaszcza Tony. To znany miliarder. Nikt nie zaprosiłby takiego człowieka na randkę w taki sposób, a on by nie poszedł na randkę w ciemno. Jest zbyt nieufny - powiedział jego przyjaciel. Teraz to na pewno by się na to nie nabrał.
- Dobra, wymyślimy dziewczynę z zamożnej i szanowanej rodziny, która zaprasza go na randkę w taki sposób, bo nie chce, by jej rodzice się dowiedzieli, bo by tego nie zaakceptowali - powiedział Kapitan.
- Niech będzie, spróbujmy - powiedział Rhodey. - Camila musi mieć randkę w ciemno na późniejszą godzinę.
- To oczywiste. - Pokiwał głową.
Tony poszedł szybko do przyjaciółki. Miał już plan, żeby wyciąć im numer. Biedni nie wiedzą, że ich podsłuchiwał. Na szczęście już nie spała, tylko siedziała na łóżku i czytała.
- Dobrze, że już nie śpisz, Camila. Podsłuchałem przed chwilą Rhodeya i Kapitana. Nie uwierzysz o czym rozmawiali - powiedział, siadając na jej łóżku.
- Zgaduję, że o nas - powiedziała, odkładając książkę.
- Tak, wymyślili, że umówią nas na randkę. Oczywiście tak, żebyśmy nie wiedzieli, że idziemy na randkę ze sobą - powiedział. - I mam plan, żeby wyciąć im numer.
- Zamieniam się w słuch - uśmiechnęła się.
- Ja dostanę zaproszenie pierwszy "od dziewczyny z zamożnej rodziny, która zaprasza mnie na randkę w taki sposób, bo jej rodzice by tego nie zaakceptowali", a ty później od jakiegoś nieczłowieka. Będziemy udawać zaskoczonych. Potem jak już znajdziemy się w tej restauracji, to zjemy razem kolację, skoro już tam będziemy. Potem wrócimy do Nowego Obiektu, osobno. Najpierw ty i udając smutek powiesz, że nikt nie przyszedł. A później ja przyjdę zły i powiem, że ta dziewczyna też mnie wystawiła - przedstawił jej plan. - O, i dam ci kwiaty dla niej, bo i tak nie będę miał co z nimi zrobić.
- Podoba mi się. Nie mogę się doczekać min Rhodeya i Kapitana - powiedziała. - Czy się przyznają, czy będą udawać.
- Ja też - powiedział.
Następnego dnia dostał zaproszenie od "anonimowej dziewczyny", a Camila od "anonimowego nieczłowiekia". Udali przed Rhodesem i Steve'em oraz resztą Avengers, którą chyba wtajemniczyli, że się cieszą. Kupił kwiaty i wieczorem pojechał do tej restauracji ubrany w garnitur. Torres dała mu znać, kiedy wyjeżdżała. On był już w lokalu. Gdy się pojawiła, zamówił im coś do jedzenia i wino. Plan czas zacząć.

CZYTASZ
Inhuman||T.S.
FanfictionCamila Torres prowadzi zwyczajne życie, do czasu, gdy przechodzi terrigenezę w Stark Industries na oczach Tony'ego Starka i Pepper Potts. W ten sposób zyskuje moc kontroli nad wszelką technologią. Miliarder zabiera ją do Nowego Obiektu Avengers i pr...