[Rozdział 4]

1.6K 192 65
                                    

     –  Ale... – zawahał się.

– To jedyne wyjście. Inaczej będzie ci dużo gorzej. Uczucia, które w sobie dusisz... one są bardzo zmienne i intensywne. Musisz się ich pozbyć – powiedziała zdecydowanie – Większość ludzi mówi o nich u psychologa, ale jak widać ty nie chcesz. Jedyną opcją pozostaje telefon.

– Ja nie wiem czy to dobry pomysł...

***

      Wracał do domu metrem. Tak, metrem. Powoli zaczynał nienawidzić taksówek. Siedzenie w niej sam na sam z kierowcą... Po pierwsze wydawało mu się nie na miejscu, bo zwykł dzielić ją z towarzyszem w płaszczu; po drugie, miał pewien nieuzasadniony lęk przed taksówkarzami już od pierwszej sprawy. Chociaż może wcale nie taki nieuzasadniony.

W ręce dzierżył dzielnie komórkę co rusz odblokowując ją i ponownie zamykając. W końcu wszedł w listę kontaktów. Nie było ich tam zbyt wiele.

Sherlock

Molly

Greg L.

MH

Harry

Przejrzał całą listę jeszcze raz po czym otworzył chmurę z wiadomościami ptd. Sherlock.

Nie mamy mleka John

SH

Uśmiechnął się.

Obciąłem sobie rękę John.

John.

Halo, przyjedź.

SH

Zacisnął usta i poczuł jak oczy mu wilgotnieją. Rozejrzał się szybko po pasażerach metra. W rogu, przy samym wyjściu siedział czarnoskóry chłopak, a na lewo, jakieś cztery siedzenia dalej starsza kobieta. John uzał za bardzo dziwne, brak większej ilości pasażerów.

No tak – pomyślał – jest dwunasta. Wszyscy są w pracy.

Wrócił wzrokiem do ekranu.

Musimy kupić sobie jakieś zwierzątko John.

John, możemy mieć królika?

Dobra, jeśli zaraz nie przyjedziesz to wezmę też węża.

Poczuł jak po jego policzku spływa pojedyncza łza.

Jestem w laboratorium.

SH

To była ostatnia wiadomość jaką odebrał. Stęknął wiedząc, że zaraz puszczą mu hamulce. Och jak bardzo teraz pragnął zaszyć się w fotelu detektywa i pochlipać w poduszkę.

Postanowił jednak wypróbować metodę swojej terapeutki.

Sherlock. Tak bardzo cię przepraszam. Powinienem wiedzieć, że to była tylko głupia wymówka. Nigdy byś tak nie postąpił. Pani Hudson wiele dla ciebie znaczyła. Proszę wybacz mi. Błagam cię. Nie jesteś maszyną bez uczuć. Jesteś najlepszym i najbardziej ludzkimi człowiekiem jakiego spotkałem.

John.

Wcisnął wyślij.

Dziwne ciśnienie i niebezpiecznie rozchwiane emocje nagle się ulotniły. Odetchnął z ulgą.

***

     Bez większych przeszkód przekroczył próg mieszkania. Już na wejściu uderzył go zapach drogich perfum i jakieś głosy. Szybko pobiegł do salonu, niemalże zderzając się z drzwiami.

ZNAK//johnlock Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz