Rozdział 8

192 4 0
                                    

-A co tam w szkole? -zapytała pełna nadziei, że jednak odpowie jej za pomocą słów, a nie pomruków niezadowolenia.

Niestety -nadzieja matką głupich.

-Nic -odburknął i wsadził ręce głębiej w kieszenie, na co skrzywiła się.

-Na pewno coś ciekawego musiało się ostatnio dziać -próbowała dalej, jednak on nie miał najmniejszej ochoty na rozmowę.

Mocniej zacisnęła dłonie na rączce wózka i zerknęła na swojego nieocenionego małżonka.

-Alex...-zaczęła spokojnie, ale mimo to doskonale wiedział jak bliska jest wybuchu. Znał ją i to bardzo dobrze. Nie miał jednak zamiaru jakkolwiek dać jej do zrozumienia, że się tym przejmuje. Tym -znaczy jej wybuchem.

-Taak? -zapytał, odwracając powoli głowę w jej stronę.

Zacisnęła zęby, uśmiechając się niezwykle sztucznie.

Przerażający widok.

-Zrób coś! -warknęła półgłosem, a on uniósł brew zdziwiony.

-A niby co? -rzucił, trochę rozdrażniony.

-Nie wiem, cokolwiek! -przyspieszyła nieco, chcąc wyraźniej oddać swoje zdenerwowanie, jednak nie zdziwiło go to. To było tak oczywiste...

Simon zrównał się z wózkiem niemal od razu, również przewidując zachowanie swojej matki. Szli w ciszy, a to wręcz rozsadzało kobietę od środka.

Bawiło go to jak nic innego. No, może poza przepychankami słownymi z panną June. To też go bawiło. Czasami, bo czasami przegrywał.

-Wymyśliłeś już? -spytała po dłuższej chwili milczenia, opanowawszy się nieco.

-Nie -odparł spokojnym tonem, patrząc wytrwale przed siebie. Wiedział, że ją tym zdenerwuje i nie pomylił się.

-Naprawdę zaczynasz mnie denerwować! -podniosła głos i przystanęła.

Popatrzył wymownie w stronę swojego pierworodnego, nachylając się do niego.

-Słyszałeś? Co to za niesamowite nowiny, co nie?

Simon uśmiechnął się, jednak zaraz zdał sobie z tego sprawę i starał się zamaskować to kaszlem, widząc karcący wzrok matki. Alex przeniósł spojrzenie na swoją żonę.

-W ŻYCIU byśmy się nie domyślili. Z tym twoim opanowaniem to ciężko cokolwiek...

-Zamknij się! -przerwała mu ostrym tonem, a on momentalnie zamilkł. -Więc, mam rozumieć, że nic, a nic z tym nie zrobisz? -kontynuowała swoje „ględzenie".

Westchnął i przejechał sobie dłońmi po twarzy.

-A co mam zrobić? Przecież to, że on nie chce z tobą rozmawiać jest całkowicie normalne, a nawet zrozumiałe! Jak nie chce nic mówić, to niech nie mówi! -oznajmił powolnym, monotonnym głosem, a następnie niemal krzyknął, przykuwając tym samym uwagę obu swoich synów. -Na litość boską, jak cię słucham to mam ochotę skoczyć z mostu albo się rzucić pod pociąg!

Stanęła jak wryta, odwróciła się w jego stronę z mocno zaciśniętymi ustami.

-Więc to zrób! Zrobisz przysługę całemu narodowi polskiemu i planecie! -wrzasnęła, wymachując rękami w jego stronę.

-Bardzo chętnie, jednak wolałbym nie zostawiać swoich dzieci na twojej łasce. Jakim byłbym ojcem, robiąc coś takiego?

-Dzień dobry...-usłyszał, trochę poddenerwowany głos.
Jego ulubiony głos.

WOW (Część II) Właśnie Cię KochałamOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz