Rozdział 14

182 4 1
                                    

Stała na poboczu, nieobecnie obserwując mijające ją samochody. Chłodny, ale mimo to przyjemny wiatr poruszał jej włosami. Zamknęła oczy i wzięła głęboki wdech, wypełniając płuca mieszanką powietrza przesyconego spalinami i chłodem. Próbowała połapać się w dziwnych głosach własnego serca. Czekała.
Mieli spotkać się dopiero za dziesięć minut, ale przyszła wcześniej. Chciała jeszcze raz przemyśleć wszystko co zamierzała mu powiedzieć. Bała się. Właściwie to była wręcz przerażona. Nie chciała tu być. Nie chciała go widzieć.

Kłamstwo.

Chciała. Bardzo chciała. Potrzebowała go dziś tak samo mocno jak wczoraj, czy miesiąc temu. Po prostu się bała -bała się, że stchórzy jak tylko go zobaczy.

Za zamyślenia wyrwał ją jego głos, dobiegający z drugiej strony drogi. Otworzyła oczy i popatrzyła w jego stronę. W tej samej chwili poczuła jak wszystko co chciała mu powiedzieć, w jednej sekundzie ulatuje z jej głowy. Jak każde słowo znika, pozostawiając po sobie pustkę. Przełknęła ślinę i przeszła przez drogę, po chwili zatrzymując się obok swojej pierwszej miłości. Obok mężczyzny, który może i nie był jej pierwszym, ale naprawdę uczynił z niej kobietę. Obok człowieka, który był jej równie bliski co daleki. Obok niego, tego który nigdy nie mógłby dać jej normalnego i przeciętnego życia o jakim zawsze marzyła.

Uśmiechnął się do niej, jednocześnie pochylając się i składając na jej ustach łagodny pocałunek. Wtedy właśnie zdała sobie sprawę, że to już ostatni. Poczuła jak jej serce niemiłosiernie zwalnia, jakby wyczuwając, że zaraz zostanie rozerwane na strzępy. Popatrzył na nią wyraźnie zaniepokojony jej zachowaniem.

-Coś się stało? Przeprowadzka poszła dobrze? -zapytał, przyglądając się jej bardzo uważnie.

Wciągnęła powietrze, a następnie drżąco je wypuściła.

-Muszę z tobą porozmawiać -oznajmiła, starając się, aby jej głos był spokojny i opanowany. Poniekąd jej się to udało.

-Tak, też mi się tak wydaje. Dlaczego mi nie powiedziałaś, że jednak nie jedziesz studiować do Warszawy? -złożył ręce na piersi, patrząc na nią z góry.

-Tata ci powiedział?

-Tak -potwierdził, kiwając głową. -Słucham...

Przyłożyła sobie wierzch dłoni do czoła, biorąc głęboki wdech i zrobiła krok w tył.

-Musimy porozmawiać, ale...

-Wiec rozmawiajmy...-przerwał jej, uśmiechając się zaczepnie. Nie chciał niepotrzebnie negatywnej atmosfery podczas tej rozmowy.

Chciała odwzajemnić ten gest. Naprawdę chciała, ale uśmiech w tamtej chwili...to było coś awykonalnego.

-Wiesz co kocham w tobie najbardziej? -zapytała niespodziewanie, ale on wiedział, że zadając to pytanie tak naprawdę nie oczekiwała odpowiedzi, więc tylko popatrzył na nią pytająco. Zresztą i tak nie wiedziałby co odpowiedzieć.

Oparł się o murek, który znajdował się centralnie za nim.

-To, że mnie nie okłamałeś, nawet kiedy prawda była okrutna. Może nie mówisz wszystkiego, ale nie kłamiesz. Nie potrafisz skłamać, patrząc mi w oczy. To, że kiedy jestem przy tobie nie muszę się bać. To, że za każdym razem kiedy mówisz jak bardzo ci na mnie zależy to nie ma nawet jednej myśli w mojej głowie, która mówiłaby, że mam ci nie wierzyć...-urwała, powoli spuszczając wzrok.

Uśmiechnął się delikatnie, bojąc się przerywać tę jakże kojącą ciszę. Po krótkiej chwili znów na niego spojrzała. Tym razem w jej oczach nie było widać tej chęci by dalej mówić. Lekko zmarszczył brwi, patrząc na nią z mieszaniną troski i zdezorientowania. Zaczął mieć złe przeczucia.

WOW (Część II) Właśnie Cię KochałamOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz