Rozdział 6

215 6 2
                                    

-Wyglądasz pięknie, skarbie.

Arya wyprostowała się, biorąc głęboki wdech i spoglądając w lustro z mieszanką stresu i aprobaty.

Jej mama miała rację. Wyglądała pięknie. Nawet, zbyt pięknie. Opuściła wzrok i wygładziła suknię na brzuchu.

-Jak milion dolarów? Czy jak księżniczka z disneya?

-A co to za różnica? -zapytała kobieta, śmiejąc się, po czym podeszła do córki i oparła podbródek na jej ramieniu, obserwując tak ich odbicie w lustrze. -Mike to szczęściarz -pogładziła ją po ramieniu.

-To tylko przyjaciel, mamo!

-Przecież wiem, córko! Ma szczęście, że to właśnie on spędzi z tobą ten niezapomniany wieczór -pocałowała dziewczynę w policzek i skierowała się w stronę drzwi. -Zbieraj się, pobajerujemy go z tatą tylko przez chwilę -oznajmiła i zniknęła za drzwiami, zostawiając brunetkę samą w pokoju.

Arya westchnęła i jeszcze raz zerknęła na siebie w lustrze. Długa, czerwona sukienka opinała jej zgrabne ciało w bardzo przyjemny dla oka sposób, a pojedyncze kosmyki ciemnych włosów, wychodzące z misternie upiętego koka dodawały jej dziewczęcego uroku. Podeszła do łóżka i usidła na nim, zakładając czarne szpilki, na które mogła sobie pozwolić z racji wzrostu Mike'a oraz pana R. który również miał być zaszczycony braniem udziału w studniówce. Stanęła, w jednej chwili łapiąc równowagę -chodzenie na szpilkach było dla niej niemal tym samym co chodzenie bez. Sięgnęła jeszcze po torebkę leżącą na szafce i wyszła z pokoju. Schodząc po schodach zastanawiała się czy zaproszenie właśnie Fallena było dobrym pomysłem. Lubiła go i nie wyobrażała sobie pójścia z kimś innym (bo z powodów oczywistych nie mógł to być Alex). Jednak wiedziała, że nauczyciel z tego faktu zadowolony nie będzie, a nawet wręcz przeciwnie. Mimo wszystko, miała jeden cel na ten wieczór -dobrze się bawić w towarzystwie swojej ukochanej klasy i cudownego grona pedagogicznego. Chciała tańczyć i nawet miała już w głowie obmyślony plan jak będzie wyglądał jej pierwszy taniec z Reynoldsem. Aż nie mogła się doczekać. Pomijając wszystkie dobre aspekty imprezy -czuła się w pewien sposób zdołowana. Już za trzy miesiące będzie pisać maturę, składać papiery na studia i opuści swoje ukochane XIII liceum. Opuści Aleksa.

-Wyglądasz...cudownie -wyrzucił z siebie ciężko Mike i wyciągnął dłoń w jej stronę. Podała mu swoją i uśmiechnęła się figlarnie.

-Tylko się nie zakochaj -mruknęła pod nosem, unikając patrzenia w jego stronę w obawie, że zaraz wybuchnie śmiechem.

-Za późno na takie ostrzeżenia, madame -uśmiechnął się szeroko i zwrócił w stronę rodziców dziewczyny. -Panie Gordonie, prosimy o uroczystą fotografię -wyprostował się dumnie i objął Arię jedną ręką w pasie.

Popatrzyła na niego rozbawiona, a on czując na sobie jej spojrzenie w momencie zrobił to samo. Jego ciemne oczy, tak różne od oczu Aleksa, zabłyszczały nieskrywaną radością. W tamtym momencie dziewczyna poczuła ukłucie żalu. Żalu spowodowanego tym, że nie mogła się w nim tak po prostu zakochać, że nie może być zwyczajnie szczęśliwa z tym chłopakiem -pełnym życia, empatii i humoru. Żalu, że zakochała się w nieodpowiednim człowieku, któremu tak wiele brakuje do doskonałości, który raz za razem prezentuje sobą brak jakichkolwiek uczuć w stosunku do innych. Na jej ustach pojawił się blady uśmiech, którym chciała zakryć to uczucie, nagle wypływające z jej wnętrza. Chłopak odpowiedział jej uśmiechem, tyle że dużo piękniejszym i właśnie tamtą chwilę uwiecznił na zdjęciu ojciec dziewczyny.

-Muszę przyznać, chociaż robię to niechętnie, że pasujesz do mojej pięknej córki -odezwał się, po odłożeniu aparatu i uścisnął dłoń towarzysza swojej pierworodnej.

WOW (Część II) Właśnie Cię KochałamOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz