Rozdział 3

271 6 0
                                    

-Jutro ostatecznie wracam do domu -oznajmiła krótko, ziewając przy tym.

Alex w momencie odwrócił wzrok od książki i popatrzył na dziewczynę zza szkieł okularów, następnie mocno zmarszczył brwi niezadowolony ze słów, które usłyszał.

-Co? A po co? -odłożył książkę na stolik i zdjął okulary, patrząc na nią i nie kryjąc przy tym oburzenia.

Roześmiała się i oderwała wzrok od telefonu, patrząc na niego.

-Mieszkam tam -wyjaśniła spokojnie.

Wzruszył ramionami i wstał, żeby usiąść obok niej.

-I co z tego?

Pokręciła głową rozbawiona. Położyła mu dłoń na policzku, a następnie na czole.

-Dobrze się czujesz? -spytała poważnie, a on zrobił markotną minę.

-Czułbym się o wiele lepiej gdybyś została tutaj -burknął, odwracając od niej wzrok.

Zachichotała i zabrała dłoń z jego twarzy.

-A dla Alice coś się wymyśli... Odeślę ją do sanatorium! -pstryknął odkrywczo palcami i rozłożył szeroko ręce dumny jak paw, jakby w celu prezentacji tego pomysłu.

-Na litość boską, to twoja żona! Matka twoich dzieci -machnął niedbale ręką, na co wysoko uniosła brwi. -A nie stara teściowa, która wyrzuca ci męskie pamiątki z garażu! -dokończyła dobitnie. -Nie czujesz się ani trochę źle z tym jak ją traktujesz? Znaczy, jest totalnie beznadziejna, ale to wciąż twoja żona.

Prychnął lekceważąco i opadł na oparcie sofy.

-Nie. Moje sumienie siedzi cicho, ale za to moje samopoczucie mogłoby być lepsze, gdybyś została tutaj ze mną...

-Alex, ja za niecałe cztery miesiące piszę maturę. Muszę się uczyć.

-Ferie są od odpoczynku, a nie od nauki -uniósł odkrywczo palec w jej stronę, na co przewróciła oczami.

-Ale ty jesteś marudny. Natychmiast przestań!

Wydął wargi i przysunął się bliżej niej.

-Będę...

Zaśmiała się i mocno pokręciła głową.

-Tak? -uniosła brew prowokacyjnie.

-Tak -skinął głową, jako dodatkowe potwierdzenie.

-Tak? -nachyliła się w jego stronę, odrzucając włosy na plecy.

-Tak -oznajmił żołnierskim tonem, przez który zachciało jej się śmiać.

-Ta...?

Przerwał jej gwałtownie.

-Dobra, dość tego! -położył się na niej i złożył intensywny pocałunek na jej ustach, po czym odsunął się z głośnym cmoknięciem.

-Złaź ze mnie, psychopato! -zepchnęła go z siebie, śmiejąc się i usiadła, poprawiając włosy.

On też usiadł. W fotelu naprzeciw niej. Uśmiechnął się szelmowsko i skupił na niej swój wzrok. Widząc to, zmarszczyła brwi.

-Dlaczego tak patrzysz? -zapytała opierając plecy o sofę.

-Tak, czyli jak? -nachylił się nad stolikiem do kawy, łącząc ze sobą dłonie.

-To nie jest zabawne.

-Przecież patrzę normalnie...-wymamrotał skruszony, wycofując się na swoje miejsce.

WOW (Część II) Właśnie Cię KochałamOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz