Rozdział 1.

40.9K 1.2K 181
                                    

Kto by pomyślał, że czas może upływać tak szybko?

Zadałam sobie to pytanie i wiele innych, stojąc przed wielkim, ciężkim lustrem, oprawionym w złotą ramę. Z radia w moim pokoju płynęła spokojna muzyka klasyczna, którą wybrałam specjalnie na té okazję. Niestety duet wiolonczeli ze skrzypcami, w który najbardziej się wsłuchiwałam, co rusz przerywały podniecone szepty na dole. Raz po raz docierały do mnie głośne okrzyki zniecierpliwienia. W końcu spędziłam w tej łazience prawie cały dzień, a nadal nie byłam gotowa. Najzabawniejsze jest w tym to, że nie należałam do typu dziewczyn, które okupują łazienkę codziennie rano przed wyjściem do szkoły. Nie układałam codziennie idealnie każdego pasma pięknych i zadbanych włosów, malując moją prześliczną i rumianą buzię toną makijażu. Do takich dziewczyn należała jedynie śmietanka towarzyska. Nie zniechęciło mnie to jednak nawet odrobinę. Postanowiłam ten jeden, jedyny raz się postarać. Wychylić się ze swojego kąta, który tak wygodnie sobie obrałam i choć raz stanąć w świetle rzucanym na każdego poza mną. 

W końcu bal wyprawiony w Bella Clairiere nie zdarzał się codziennie.

W salonie, tuż pod moim pokojem nagle poniósł się pełen zaskoczenia krzyk. Przestraszona upuściłam szczotkę do włosów, którą poniekąd próbowałam doprowadzić moją burzę blond loków do ładu. Schyliłam się po nią szybko, prostując plecy mimowolnie obrzuciłam łazienkę przelotnym spojrzeniem. Wszystkie ściany ozdobione były mozaiką wielokolorowych szkiełek, błyszczących się przy świetne rzucanym z lamp powieszonych przy moim wielkim lustrze. Nawet teraz pamiętałam ile dni i mazania się w cemencie, zajęło mi jej wykończenie. Tak. Całą mozaikę wykonałam własnoręcznie. Bywało to czasem moim przekleństwem. Nie to kochałam w niej jednak najbardziej. Łazienka przylegała do mojego pokoju, co oznaczało, że była ona tylko i wyłącznie do mojego użytku. Od teraz mogłam bez przeszkód wstawać w nocy, nie budząc przy tym nikogo. Pozwalało mi to także rano unikać kolejek do łazienki, które od jakiegoś czasu zapewniał nam mój starszy brat Archer. Po długim oczekiwaniu i mojemu wielkiemu zaskoczeniu, w końcu się zakochał i teraz potrzebował dwa razy więcej czasu żeby doprowadzić się do względnego ładu. Uważałam jego fryzurę za istne arcydzieło. Idealnie ułożone i tak sztywne, że nawet największa wichura nie miała prawa poruszyć ani jednego włosa na jego durnej głowie. 

Moje rozmyślania przerwało nagłe pukanie do drzwi łazienki. Obróciłam się wokół własnej osi w momencie, w którym drzwi zostały otwarte.

Anaisse, błagam pospiesz się!  - jęknął Archer, ubrany w swój najlepszy garnitur.

Już jestem gotowa - mruknęłam niezadowolona, ostatni raz przeciągając szczotką po niesfornych lokach. Archer jedynie zazgrzytał zębami ze złości. Chwycił mnie za łokieć i siłą wyprowadził z łazienki, a następnie z pokoju. Stając przed schodami puścił mnie i poprawiając ekstrawagancko marynarkę, zszedł na dół uśmiechnięty, obejmując w talii uroczą blondyneczkę, ubraną w czerwoną suknię bez ramion. Ta porażająca piękność była jakimś cudem jego dziewczyną.

- Ślicznie wyglądasz - powiedziała Yvette, posyłając w moim kierunku olśniewający uśmiech. Zarumieniłam się nagle pod wpływem wypowiedzianych słów. Nie przywykłam do komplementów.

- Dziękuję, ty również Yvette - odpowiedziałam i zaczęłam ostrożnie schodzić po schodach, chcąc uniknąć upadku lub co gorsza, zniszczenia moich ślicznych srebrnych bucików, na które wydałam prawie wszystkie swoje oszczędności. Musiałam przyznać, że nawet teraz nie żałowałam ani grosza. Gdy stanęłam na dole, drzwi wejściowe otwierała już moja mama, a z salonu wychodził mój rozeźlony tata. Spojrzał na mnie spode łba. Jak się domyśliłam, oskarżał mnie o całe zamieszanie. Westchnęłam zrezygnowana i podeszłam do niego. Stanęłam na palcach i delikatnie pocałowałam go w świeżo ogolony policzek.

Bella Clairiere and City of Legends (I)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz