Rozdział 16.

11.9K 716 28
                                    

Słyszałam jedynie nasze zmieszane, przyspieszone oddechy. Siedziałam, chowając twarz w dłoniach na tylnym siedzeniu luksusowego auta, patrząc tępo na swoje w pół ubrane stopy. Mój drugi but musiał nadal znajdować się pod jednym z przednich siedzeń. Jęknęłam głośno, wsuwając dłonie we włosy, niemalże wyrywając je ze swojej głowy. Nie śmiałam spojrzeć w prawo. Doskonale wiedziałam, co tam zastanę. Zroszonego potem bruneta, aktualnie łapiącego oddech, z głową odrzuconą wymownie do tyłu. Potrafiłam doskonale wyobrazić sobie cienie ukrywające w mroku jego oczy i mokre skronie. Czarne, wilgotne włosy zaczesane do tyłu. Stróżkę światła wpadającą przez szybę, idealnie uwydatniającą jego pełne wargi. Pomiętą bluzkę, odsłaniającą jego obojczyki i gardło. Usłyszałam kilka chwil później równie nędzne westchnienie, co zmusiło mnie do spojrzenia na niego z spode łba. 

Było dokładnie tak jak się spodziewałam. Załamany chował twarz w dłoniach, wygodnie rozparty na skórzanym siedzeniu swojego samochodu. Jego koszulka nadal była podwinięta do góry, odsłaniając pasek bladej skóry tuż nad biodrami. Rozpięte znacząco spodnie sprawiły, że miałam ochotę krzyczeć. Walczyłam z chęcią ucieczki. Musiałabym najpierw zlokalizować brakujące części mojej garderoby. Uspakajając oddech, wyciągnęłam drugiego buta z czeluści auta i wcisnęłam go na gołą stopę. Porzucony w torebce telefon zadzwonił po raz kolejny. Opadłam równie posępna na tył kanapy i spojrzałam na sufit. Rozważałam na poważnie zrobienie mu awantury tylko po to, by pozbyć się rodzącej się w mojej wnętrzu frustracji. Nie miałam jednak do tego prawa. Byłam w tym równie głęboko, co on. Stało się to w momencie, w którym w amoku zatoczyliśmy się do wnętrza jego samochodu i nie wyszliśmy z niego na tyle długo, bym musiała później grubo się z tego tłumaczyć. 

- Złamaliśmy co najmniej pięć praw tego miasta - jego głos był tak przeraźliwie niski, że mimowolnie zadrżałam na całym ciele. W powietrzu poniósł się dźwięk zapinanego rozporka i paska od spodni. - Pomijając najzwyklejsze zasady przyzwoitości, nie mamy prawa jako przewodnik i mieszkaniec w fazie przejściowej, być w żadnej relacji. Zwłaszcza intymnej.

- To był tylko jeden, jedyny raz - powiedziałam równie zachrypniętym głosem. 

- Nie nazwałbym tego jednym razem - przechyliłam nieco głowę, by posłać mu karcące spojrzenie. Przyglądał mi się spokojnie. W kąciku jego ust ukrywał się irytujący szelmowski uśmiech. 

- Przepraszam za brak precyzji w mojej wypowiedzi - odparłam, przewracając teatralnie oczami. W oddali widziałam ruch na jednej z głównych uliczek. Mieszkańcy mijali wejście, do naszej skąpanej w cieniu alejki, kompletnie nieświadomi naszej obecności. Na myśl o tym, że ktoś mógłby nas nakryć, zrobiło mi się słabo. - Jedna chwila słabości. 

Zamyślony kiwnął jedynie głową twierdząco. Obrzuciłam go ostatnim spojrzeniem, zanim wychyliłam się na przednie siedzenie pasażera i pochwyciłam małą torebkę w dłonie. Tak jak się spodziewałam, wpakowałam się w kolejne tarapaty. Telefon pękał w szwach od wiadomości od znajomych i moich rodziców. Cholera. 

- Muszę iść. 

- Odwiozę cię - zreflektował się brunet niemal od razu. Po raz ostatni oblizał mimowolnie usta i odgarnął włosy z nadal czarnych jak noc oczu. Zaraz po tym jak pocałował mnie po raz pierwszy, od razu to dostrzegłam. To, jak jego zwykle niebieskie oczy, zamieniły się w błyszczące w ciemności onyksy. Byłoby to przerażające, gdyby nie fakt, że nawet na chwilę nie stracił nad sobą kontroli. Ja za to wręcz przeciwnie i to z istotą, która mogła mnie zabić. Potrafiłam wyjaśnić to tylko swoją głupotą i czymś czego nie potrafiłam jeszcze zrozumieć. Iskry przeskakujące pomiędzy naszymi ciałami nawet teraz niemalże rozjaśniały panujący w samochodzie mrok.

Nikt nigdy wcześniej nie sprawiał, że czułam tak wiele sprzecznych sobie emocji na raz. Patrząc wtedy na niego miałam ochotę uciekać, nakrzyczeć na niego, w między czasie znowu ładując mu się na kolana i całując dokładnie tak, jak nie powinnam. Jego zachowania nie potrafiłam także wyjaśnić. Oboje byliśmy w tym równie zagubieni. 

Bella Clairiere and City of Legends (I)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz