Rozdział 19.

11.1K 683 35
                                    

Leżąc tej nocy na łóżku i myśląc o tym wszystkim poczułam się jeszcze gorzej. Ile bym dała by móc cofnąć czas i nie zrobić tego co zrobiłam! Rozmawialibyśmy ze sobą w sposób naturalny bez tej wymuszonej grzeczności. To dlatego dzisiaj u pielęgniarki był taki cichy. Było mu wstyd, że musiał mnie nieść w ramionach. Czuł się okropnie bo musiał byś dla mnie miły bo tak wypadało. Czułam się jeszcze gorzej. Byłam uzależniona od myślenia. Nie było dla mnie ucieczki w krainę snów. Nie tej nocy.

Na za jutrz z obmyślonym planem do wykonania wstałam wcześnie i oddałam się porannej toalecie. Mój plan wyglądał następująco. Postanowiłam spokojnie porozmawiać z rodzicami o tym co się wydarzyło wczoraj, oczywiście nie miałam zamiaru opowiadać im dokładnie wszystkiego ze szczegółami tylko zapewnić że nic mi nie jest, że się tym nie przejmuję i naprawdę mogą o tym zapomnieć. Po drugie czekała mnie wizyta na komisariacie by wnieść oskarżenie na Damiena, wczoraj miłosiernie dano mi spokój widząc w jakim byłam stanie. Moje ostatnie zadanie było najtrudniejsze ze wszystkich. Postanowiłam poważnie porozmawiać z Pierrem. Nie miałam zamiaru porozmawiać z nim o Halloween. Nie. Chciałam oczyścić atmosferę. Zacząć od początku.

Miałam zamiar powiedzieć mu wszystko. Powiedzieć mu u uczuciu jakim go darzę. Chciałam by o tym wiedział i postanowił co z tym zrobić. Wiedziałam że związek z nim nie wchodził nawet w rachubę. Byłam o tym przekonana tak naprawdę od samego początku naszej znajomości. Po prostu chciałam wiedzieć czy po tym wszystkim co mu powiem będzie nadal chciał się ze mną przyjaźnić. Wiedziałam że są jedynie trzy wyjścia z tej sytuacji. Nie chciałam już więcej cierpieć ani się łudzić. Pierwszym wyjściem i zarazem najboleśniejszym było zerwanie znajomości. Mówilibyśmy sobie grzecznie „dzień dobry” i „do widzenia” czasem może wymknęło by się „jak się masz”. Na samą myśl o tym przeszły mnie dreszcze. Rozczesując wolno włosy pomyślałam o drugim wyjściu. Trochę mniej drastycznym lecz nadal przyprawiającym mnie o mdłości. Miałabym zostać tylko i wyłącznie koleżanką jego rodzeństwa. Raz na jakiś czas posiedzielibyśmy razem przed telewizorem bądź w jednym pomieszczeniu. Proste nie pogmatwane koleżeństwo. Zero zażyłości. Trzecim chyba najrozsądniejszym a dla mnie potencjalnie bolesnym było pozostanie przyjaciółmi. Byłoby jak dotychczas z ograniczeniem kontaktu fizycznego. Bez przytulania, obejmowania. Bez rozmów o potencjalnych partnerach. Przynajmniej na początek aż nauczę się odpowiednio chować swoje uczucia. Mimo że miałam plan nie miałam pojęcia jak mu to przekazać. Poprosić go na rozmowę? Zabrać go na obiad? Czy może napisać list. Dwa wcześniejsze zadania na dzisiaj wydały mi się przy tym czymś przyjemnym. I tak też po części było.

Rodzice pozwolili mi na kilkunastominutowy monolog. Wysłuchali mnie uważnie. Zadali parę pytań (głównie tata) po czym pojechali ze mną na komisariat. Tam powiedziałam dokładnie to samo co rodzicom. Oczywiście pominęłam momenty typowo agresywne. Powiedziałam o jego podstępie, o plotce, o ucieczce do jednej z kabin i do próby rozerwania mojej sukienki. Pominęłam bolesny cios w twarz i wyrzucenie mnie siłą z kabiny. Mimo to Damien został wyrzucony ze szkoły, od teraz miał uczęszczać do szkoły w innym mieście. U nas miał od teraz wilczą kartę. Dodatkowo rozważano zatrzymanie go w więzieniu dla nieletnich. Odetchnęłam z ulgą po opuszczeniu budynku. Opowiadanie o takich rzeczach nieznanym mi osobom było bardzo krępujące i ciężkie. Byłam bardzo z siebie dumna. Mój głos zadrżał w trakcie rozmowy tylko dwa razy. Oba były w momentach dla mnie krępujących wiążących się z tym co mi robił. Poprosiłam rodziców o podrzucenie mnie do rezydencji Marcelieu'ów. Nie zadawali mi zbędnych pytań. Jak ja się cieszyłam że cała ta afera tak szybko ucichła. Przygryzając nerwowo dolną wargę szłam żwirową ścieżką w stronę drzwi frontowych. W razie gdyby Pierra nie było w domu miałam udać że przyszłam do Madlene lub Chada. Drzwi otworzył mi Jean. Zdziwiłam się na jego widok, już dawno go nie widziałam.

Bella Clairiere and City of Legends (I)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz