Rozdział 25.

9.2K 601 20
                                    

-Ok. Po pierwsze przyszedłem tutaj żeby cię zabić za to co zrobiłaś. Nie wiem co ci strzeliło do głowy żeby w środku nocy wychodzić przez okno. Nie wspominając że przecież dopiero co było po bitwie i wyraźnie nam powiedziano że nikt ale to nikt nie ma opuszczać domu. Nie wiem dlaczego nie pomyślałaś że nawet jak na mnie jest to nazbyt ryzykowne.-Wpadł w niemą furię, widziałam to po tym jak mocno zacisnął zęby. Napotkałam jego wściekłe spojrzenie.-Co ty sobie wyobrażałaś?! Czy ty wiesz co ja przeżywałem gdy zobaczyłem ciebie wtedy na śniegu? Jeszcze przed własnym domem? Jak byś się poczuła na moim miejscu?Jak byś się poczuła gdyby osoba którą kochasz leżała na wpół żywa przed twoim domem? Myślałem że dostanę ataku serca a chcę tobie przypomnieć że nie biję ono już od ponad trzystu lat. Sam nie wiem jak się powstrzymałem żeby po prostu nie rzucić się na kogoś i nie zatłuc na śmierć ze złości. Na początku nie wiedziałem co ze sobą począć! Nie wiedziałem kogo chce zabić bardziej. Czy tego śmiecia, czy ciebie za twoją głupotę a może Chelseę za to że tego nie wyłapała.- zrobił pauzę kurczowo zaciskając pięści.-Zadzwoniliśmy po Blaise’a. Szybko uleczył twoje rany przez co byliśmy w stanie dowieść się do szpitala. Jednak nic nie wstrząsnęło mną tak jak widok ciebie na tym śniegu.-potrząsnął głową tak jakby chciał pozbyć się tego widoku raz na zawsze jednak nie mógł tego uczynić. Wampirza pamięć była nie do wyczyszczenia.-Leżałaś na samym środku placu. Na śniegu. Cała uwalona krwią. Z twojej głowy sączyła się krew. Wyglądałaś jak bezwładnie rzucona lalka. Byłaś blada jak ja!-zawołał wstrząśnięty.-Nie oddychałaś. Myślałem że się spóźniłem. Bałem się że nie żyjesz a ja nie zdążyłem powiedzieć tobie tylu rzeczy.-powiedział i zasłonił sobie dłońmi twarz. Zastygł w tej pozie na parę minut. Ciszę zakłócały ciche pikania aparatur.

-Co chciałeś mi powiedzieć?-spytałam oszołomiona obrazem jaki mi przedstawił. Powoli odsłonił wykrzywioną bólem twarz. Spojrzał mi głęboko w oczy i zaczął mówić bardzo powoli i cicho.

-Chciałem powiedzieć tobie ile dla mnie znaczysz. Jak się czuję gdy jesteś obok i jak ciebie nie ma. Jak bardzo lubię obserwować jak śpisz. Jak wielką przyjemność sprawia mi obserwowanie twojej roześmianej twarzy. Jak bardzo bawi mnie to gdy się na mnie wściekasz lub gdy trafiasz do kozy za byle psikus. Lecz najważniejsze.-przyglądał mi się uważnie wyszukując w mojej twarzy oznak złości lub zażenowania. Nic takiego się nie doszukał więc kontynuował.-Najważniejsze jednak dla mnie było to że nigdy nie zdążył bym powiedzieć tobie jak bardzo cię kocham.-gdy usłyszałam z jaką czułością to powiedział rozpłakałam się. Zakryłam sobie twarz dłońmi machając przecząco głową. Serce biło mi tak szybko że przez szybę zajrzała do pokoju zaniepokojona pielęgniarka. Załkałam głośno i lałam łzy w moje chłodne od kroplówek ręce. Poczułam na ramieniu chłodną dłoń. Zapłakałam jeszcze głośniej. Wolną dłonią delikatnie odciągnął moje dłonie z twarzy. Spuściłam wzrok. Słyszałam te słowa od niego o wiele wcześniej lecz i tak sposób w jaki je powiedział spowodowały że na plecach przeszły mnie ciarki. Prawie umarłam. Prawie straciłam go na wieczność. Łzy moczyły mi szpitalną koszulę.

- Czas żebyś poszła spać.-Nacisnął na dzwonek do pielęgniarek. Chwilę później zjawiła się jedna z nich.-Pani prosi o coś nasennego.-powiedział nie pytając mnie o zdanie. Miał jednak rację byłam wykończona jak nigdy. Jednak nadal się niepokoiłam było w jego oczach coś takiego...Ciągle podkreślał to jak bardzo mnie kocha i ile dla niego znaczę. Jednak gdy myślał że nie widzę jego mina zmieniła się diametralnie. Wyglądał jak osoba płonąca na stosie. Wystraszyłam się nie na żarty. Odwrócił się do mnie plecami i zakrył sobie dłońmi twarz. Poczułam jakby bryła lodu opadła mi do żołądka. Coś nie działo i to bardzo niepokojącego.

-Nie zostawiaj mnie proszę.-powiedziałam piskliwie ze strachu. Miało to dla mnie podwójne znaczenie. i wyciągnęłam do niego dłoń. Zacmokał z dezaprobatą i złapał mnie za dłoń równocześnie przysuwając sobie krzesło nie patrzył mi jednak w oczy. Był świetnym aktorem.

Bella Clairiere and City of Legends (I)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz