Od tamtego czasu niemal ze sobą nie rozmawialiśmy. Nie oznacza to, że Pierre nie próbował. Zagadywał mnie na przerwach. Nachodził mnie w domu. Próbował już tyle razy, że aż się zirytowałam. Wiedziałam, że to dziecinne ale i tak nie chciałam go wysłuchać. Moje serce zamknęło się na kłódkę a kluczyk wyrzuciłam wtedy w szpitalu. Mimo, iż nawet na niego nie patrzyłam wiernie siedział ze mną na sali całymi dniami. Czasem coś mówił ale widząc zerowy brak reakcji z mojej strony po prostu rezygnował. Innym razem jednak wpadał w szał i niemal mną potrząsał bym na niego spojrzała. Miał na wszystko wytłumaczenie. Nadal byłam na niego zła i dziwiłam się, że po prawie 5 tygodniach złość zamiast maleć narastała. Chciałam by wszystko wyjaśnił, by okazało się, że wszystko mylnie zrozumiałam, by zapewnił mnie o swojej miłości i wziął w ramiona, niemal brutalnie. Jednak ta złość była ciągle taka żywa! Każde wypowiedziane tamtej nocy słowo wyryło mi się w pamięci i gdy już myślałam, że jestem w stanie podejść do niego i zażądać wyjaśnień odbijały się echem po mojej obolałej głowie i znowu wracałam do punktu wyjścia. Nawet Chelsea z reguły unikająca mieszania się w obce konflikty nie wytrzymała.
-On zasługuje na to by móc się obronić. Ty z pewnością na jego miejscu byś tego chciała. Nie każ mu się tak męczyć. To cień wampira. Odpuść mu trochę.
-To nie twoja sprawa.-warknęłam agresywnie i wstałam od stołu. Przez nią straciłam apetyt. Nie mogłam się też udać do szafek bo jak nic spotkałabym tam Pierra. Z westchnieniem udałam się do biblioteki i zawisłam nad książką udając, że czytam. Tak naprawdę znowu dałam się porwać swoim myślom. Brakowało mi Pierra do czego nie chciałam się przed sobą przyznać. Chciałam się tyle razy do niego przytulić, wybaczyć. Ale ciągle coś mnie blokowało. Miałam dość jego kajania się. Chciałam dawnego Pierra który by mi się postawił. Mimo wszystko czułam ogromne wyrzuty sumienia z powodu tego jak traktowałam mojego chłopaka. Choć nie zdziwiłam się gdy usłyszałam opinię, że zerwaliśmy. Dla pobocznego obserwatora właśnie tak to mogło wyglądać. Reszta dnia wydała mi się nagle równie paskudna. Zadano nam niemożliwą do odrobienia ilość zadań domowych. Samochód mi się zepsuł więc musiałam do domu pojechać z Chelseą. Nie byłam na nią zła tylko za wszelką cenę starałam się ograniczyć odwiedzanie rezydencji Marcelieu'ów. Chelsea oczywiście nie omieszkała mi tego wypomnieć. Raniłam ją. Zdawałam sobie z tego sprawę ale znam przecież siebie. Jak się uprę to naprawdę nic nie jest w stanie mnie powstrzymać. Chelsea spojrzała na mnie z takim wyrzutem, że aż zrobiło mi się jej żal.
- Tylko odrobimy lekcje. Proszę. Obiecuję, że nie nawiąże do tematu tabu.-nie mogłam jej tym razem odmówić. Ostatnio byłam wobec niej bardzo nie fair. Byłam bardzo słabą przyjaciółką.
-No dobrze.-westchnęłam zrezygnowana i zapadłam się w ogrzewany fotel samochodu. Teraz musiałam się tylko skupić na tym by nie myśleć przy mojej przyjaciółce o niczym ważnym. Tylko nauka. Gdy zajechaliśmy pod rezydencję starałam się jak najlepiej umiałam nie patrzeć w stronę głównego placu. Skupiłam się na drzwiach wejściowych. Z jednej strony bałam się, że gdy ujrzę miejsce na którym leżałam wrócą do mnie wszystkie tłumione przeze mnie bolesne wspomnienia ale z drugiej strony byłam taka ciekawa czy po tym nieszczęsnym wydarzeniu pozostał choćby ślad. Nie mogę pochwalić się nadzwyczajną siłą woli, ponieważ gdy tylko dotknęłam stopami stopni przy drzwiach wejściowych obejrzałam się za siebie. Na śniegu nie pozostał żaden ślad, jakby nic się nigdy tam nie wydarzyło. Odetchnęłam z ulgą ale równocześnie zrobiło mi się przykro. Nie wiem czego się spodziewałam, pomnika upamiętniającego moje męczeństwo? Byłam żałosna. Drzwi otworzył nam Zel. Uśmiechnęłam się do niego łagodnie. W końcu stanął po mojej stronie. Trochę się zmieszał i spojrzał na mnie przepraszająco. Byłam pewna, że czuje się odpowiedzialny za to, że pokłóciłam się z Pierrem. W końcu gdyby nie ta kłótnia w szpitalu nadal żyłabym w błogiej nieświadomości.
![](https://img.wattpad.com/cover/18508134-288-k159052.jpg)
CZYTASZ
Bella Clairiere and City of Legends (I)
VampireAnaisse Di Breu nigdy nie pomyślałaby, że miasto, w którym się wychowała, może skrywać jeszcze przed nią jakiekolwiek tajemnice. Bella Clairiere, małe miasteczko słynące z niezwykłej historii i malowniczych krajobrazów, wydaje się zbyt idealne, by m...