Rozdział 7.

16.1K 822 65
                                    

Nie wiem ile czasu spędziłam wpatrując się w tę przeklętą książkę, mając wrażenie, uznaję ją bardziej za powód wszelkiej zarazy, niż cudowny środek na moje wszystkie pytania. Był to jeden z tych momentów w naszym życiu, w którym nie do końca wiemy, czy tak na prawdę chcemy poznać prawdę. Całą, bolesną i nieodwracalną prawdę. Doskonale zdawałam sobie sprawę, że nikt nie będzie w stanie potem cudownie pozbawić mnie pamięci. Sprawić, że mój świat i życie będzie dokładnie takie samo jak wcześniej. Bałam się tego, czego mogę się dowiedzieć. Niemal namacalnie czułam w jak przełomowej byłam chwili. Po raz kolejny westchnęłam głośno.

Wiedziałam, że jak tylko otworzę stronice książki, nie będzie już dla mnie odwrotu. Nie byłam pewna, czy jestem gotowa na tak wielkie zmiany. Na zdanie sobie sprawy z tego, że świat, który znałam całe swoje życie nigdy nie istniał, a legendy, które opowiada się dzieciom na dobranoc, prawdą. Przyciągnęłam kolana do piersi i oparłam policzek na ich szczycie. Czułam zmęczenie własnego ciała. Czułam na plecach przemoczony od potu materiał koszulki. Musiałam już od jakiegoś czasu zmagać się z koszmarami. Nie tylko tym, przez który się obudziłam. Nie wiedziałam nawet od czego zacząć. Od czego można było zacząć akceptację na tyle, by być w stanie ruszyć dalej. Nie miałam nawet siły zastanawiać się jak ostatecznie znalazłam się w domu, ani kto przebrał mnie z sukienki w luźną piżamę. Pamiętałam jedynie przerażenie, które zamroziło moją krew w najprawdziwszy lód. Mój szaleńczy bieg. Zastrzyk adrenaliny tak potworny, że niemalże nie skończył się moją śmiercią. Nadal widziałam światła reflektorów samochodu, który o mało mnie nie potrącił. Przed którym ocalił mnie Pierre. 

Chłopak, od którego to wszystko się zaczęło. 

Nie umiałam wymazać z pamięci przerażenia, jakie we mnie wzbudził. Jego czarnych oczu. Błyszczących w mroku kłów. 

Zerwałam się z łóżka, odrzucając od siebie stłamszoną pościel. Była równie mokra, co moja przepocona koszulka. Obrzuciłam całe łóżko wzorkiem wyrażającym obrzydzenie. Zanim się obejrzałam, zrywałam z materaca całe posłanie, wraz z własnym ubraniem. Przebrałam się w miękkie i suche dresy i podeszłam nerwowo do okna. Pogniecione materiały wylądowały w kącie mojego pokoju. Wyjrzałam za okno, by ujrzeć zachmurzone, nocne niebo. Wiatr lekko muskał konary i gałęzie drzew tuż pod moim okiem, wprawiając je w przyjemny szelest. Odruchowo chciałam otworzyć okno i wyjść niezdarnie na dach, by odegnać wszystkie męczące mnie myśli, ale powstrzymałam swoją dłoń w połowie ruchu, gdy w krzakach w dole ogrodu dostrzegłam nagły ruch. Mój wzrok opadł na ciemny cień, opierający się o szeroki pień drzewa, prowadzącego w głąb mojego ogrodu. Zamrugałam wystraszona dwa razy, jednak ciemna sylwetka zniknęła, tak szybko jak się pojawiła. Czarny cień pomknął w stronę głębi miasta, już kompletnie wyprowadzając mnie z równowagi.

Zaciągnęłam zasłony zamaszystym ruchem i opadłam na miękki fotel zawalony książkami. Upadły na ziemię z cichym hukiem, na który się skrzywiłam. Jeszcze tylko tego brakowało, bym pobudziła swoich rodziców, którzy pewnie i tak już odchodzili od zmysłów. Ciekawa byłam jaką bajeczkę im sprzedano. Jakim cudem wniesiono mnie na górę do sypialni, bez skazywania mojej mamy na atak serca. Rzuciłam okiem po raz kolejny na stojącą przy łóżku książkę, głośno wzdychając. Byłam taka dziecinna.

Usiadłam ostatecznie na nagim łóżku i otworzyłam tę cholerną książkę.

To, czego się z niej dowiedziałam, przekraczało moje wszelkie wyobrażenia. Zaczytałam się w legendę, w której dwóch najlepszych przyjaciół, naturalnych wrogów, postanowiło stworzyć miasto na miarę ziemi niczyjej. Ziemi, na której każdy mógł czuć się bezpiecznie. Na której nikt nie był prześladowany ani zabijany. Ziemię, na której swoje naturalne przeciwieństwa miały żyć w symbiozie. Wampir i człowiek. Jeden przy drugim, niczym mroczny cień. Dzielący te same zasady i prawa. Jeden broniący drugiego. Żyjący w pełnej harmonii.  

Bella Clairiere and City of Legends (I)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz