Vi POV:
Dave wraca chwilę później. Bez słowa chwyta mnie pod ramię, prowadzi przez ciemny korytarz, a ja staram się zapamiętać jak najwięcej, gdyby jakimś cudem udało mi się stąd zwiać. Oczywiście moje szanse są marne, ale dopóki żyję, oddycham, zawsze jakieś są. Tego muszę się trzymać i nie poddawać.
- Wchodź - wpycha mnie do obskurnego, pustego pokoju, w którym oprócz metalowego krzesła na środku pomieszczenia, nie ma nic. Ciarki przechodzą mi po plecach, Dave popycha mnie i sadza na krześle, po czym przypina moje nadgarstki oraz kostki u stóp. Boże! Co ten świr ma w swojej głowie?! - Zabawimy się - kuca przede mną, odgarnia moje włosy i chwyta szczękę - Może odrobinę zaboleć, ale przecież twarda z ciebie sztuka, prawda? - wybucha śmiechem, wzdrygam się, a mój mózg pracuje na najwyższych obrotach. Tak, twarda ze mnie sztuka. Potrafię zabić z zimną krwią, okraść, zdobyć towar, odegrać swoją rolę. Niestety nigdy wcześniej nikt mnie nie torturował i nie jestem pewna, czy będą w stanie to znieść - Weź głęboki oddech - po tych słowach przykłada do mojego ramienia jakieś urządzenie, naciska guzik, a przez moje ciało przepływa prąd. Zapowietrzam się, rozchylam usta, a moje ciało napina się jak struna. Mam wrażenie, że każdy nerw zostaje sparaliżowany, sztywnieję i myślę z przerażeniem, czy zaraz się uduszę. Ból wypełnia mnie od czubka głowy po końce palców u stóp, tak bardzo chcę wrzeszczeć, ulżyć sobie, jednak z moich ust nie ucieka choćby cichy jęk. Nie jestem w stanie nawet mrugnąć - Nieprzyjemnie, prawda? - szepcze tuż przy moim uchu, łaskawie uwalniając mnie od bólu. Łapczywie chwytam powietrze, cała drżę i spoglądam w dół, zawieszając wzrok na moich dygoczących nogach. Jezu! Jeśli to miał na myśli mówiąc "zabawimy się", wcale nie chcę poznać ciągu dalszego tej zabawy. Wiem już, że nie zniosę zbyt wiele. Na coś takiego nie jestem odporna, jednak on ma to w nosie i ponownie wysyła dawkę koszmarnego bólu w moje ciało. Przytrzymuje kilkanaście sekund, uwalnia mnie i robi to znowu. Nie jestem pewna, po którym razie przestaje, a ja ledwo kontaktuję. Moja głowa bezwładnie zwisa, nie mam nad nią żadnej kontroli i marzę o utracie przytomności. Dlaczego moje głupie ciało nie chce mi tego podarować, przynieść ulgi? - Uśmiechnij się do swojego przyjaciela, kotku - chwyta mnie za włosy, podnosi moją głowę i kieruje ją prosto na kamerę, która stoi przed nami. Myśl, że Dante to zobaczy rozwala moje serce na kawałki.
Jay POV:
Wpatruję się w ekran laptopa, mój oddech szaleje, a dłonie odruchowo zwijają się w pieści. Widok przede mną rozdziera moje bebechy, mam wrażenie, jakby ktoś wbił mi w nie nóż i przekręcał raz za razem. Podejrzewałem, że zwiała ode mnie z Joshem, a ona wpadła w ręce Dave'a. Tego nic nie znaczącego skurwysyna, który zdecydowanie za bardzo się rozpędził. Jakim prawem, huh?! Jakim, kurwa, prawem zabrał moją kobietę, przywiązał ją jak zwierzę i raził prądem?! W dodatku nagrał to i wysłał nam, żebyśmy patrzyli na jej ból, łzy, rozpacz. Nigdy, prze nigdy nie zapomnę wyrazu jej twarzy. Tak bardzo próbowała być twarda, nie złamać się, nie uronić ani jednej łzy i pokazać temu skurwielowi, że nie uda mu się jej złamać. Jednak Vi jest taka krucha, wrażliwa, nieodporna na to, co z nią robił. A najgorsze było to, że ten śmieć z pewnością zaplanował sobie coś jeszcze większego, brutalniejszego, żeby pokazać nam, że może wszystko. Miał kogoś, dla kogo i ja, i chłopcy, zabilibyśmy bez wahania. On doskonale o tym wiedział.
- To nie dzieje się naprawdę, racja? - Banger przerywa ciszę, chowa twarz w dłoniach, a Dante wyłącza film. Jestem zdruzgotany, mam ochotę wsiąść w samochód i pojechać do niego, po czym strzelić mu prosto w łeb - Boże, ten bydlak raził ją prądem. Musimy ją znaleźć, natychmiast! Ten pojebaniec ją zabije!
- Puść film jeszcze raz - Rockstar przesiada się, przejmuje stery i włącza od nowa. Odwracam wzrok, na szczęście wycisza głos i oszczędza nam jęków bezradności - Musimy rozpoznać miejsce, gdzie ją trzyma.
- Mówisz poważnie? Niby jak? Przecież jest tam ciemno, oprócz obskurnych ścian nic nie widać, stary!
- Szczegóły, Shot, szczegóły! Nie wiem, cokolwiek, co nas naprowadzi. Chociażby jakaś mała głupota.
- Tylko że tam nie widać żadnych głupot. Jest krzesło, Vi, ten zjeb i ściana. Łysa, obskurna ściana!
- Gdzie mógł ją zabrać? Na pewno nie do swojej nory, to byłoby wręcz bez sensu. Nie jest głupi.
- Tak czy siak i tak musimy ją sprawdzić, dla zasady. Myślę, że kryjówka jest nie do znalezienia.
- Przestań bredzić, James. Jeśli nie znajdziemy kryjówki, nie znajdziemy też Vi. Więc sprężcie swoje mózgi, wysilcie się i myślcie! Inaczej możemy stracić naszą dziewczynę! Trzeba działać i to szybko!
- Masz rację - przecieram twarz, wyjmuję telefon i dzwonię do swoich ludzi. Musimy ruszyć w teren.
CZYTASZ
Show Me The Way
FanfictionMożesz być słodkim snem albo pięknym koszmarem. Którymkolwiek z nich jesteś, nie chcę się z ciebie budzić. Opowiadanie zostało wyróżnione w konkursie Wattonators.