Rozdział 9

837 22 2
                                    

    Od czasu świąt, wydarzyło się trochę nowych rzeczy. Młody Potter oszalał na punkcie lustra Ain Eingrap. Lubił wpatrywać się w nie i widzieć w nim swoich zmarłych rodziców. Pewnego dnia szedł aby znów się w nim przejrzeć, gdy spotkał Alicję.

- Hej Ali! - Przywitał rówieśnicę.

- Hej Harry! Gdzie idziesz? - Spytała. Młodzieniec, słysząc to pytanie, uciekł wzrokiem w bok.

- Ja...

- Chcesz znów zobaczyć to lustro? - Domyśliła się.

- Tak. Chcesz iść ze mną? - Zapytał Potter. Dziewczynka westchnęła ciężko, ale w końcu skinęła głową i ruszyła za Potterem. Ku ich zaskoczeniu, przy lustrze ktoś stał.

- Witajcie. - Odezwał się profesor Dumbledore, przeglądając się w tafli.

- Profesorze! My tylko... - Chciał wytłumaczyć ich Potter.

- Spokojnie Harry. Nie mam zamiaru was karać za przybywanie tu. - Oznajmił po czym odwrócił się do uczniów. - Chcieliście się przejrzeć?

- Tak panie profesorze. - Przyznała Ali.

- Rozumiem. Wiele ludzi zostało urzeczonych potęgą lustra Ain Eingrap. Pokazuje nam piękne rzeczy, wizję, których pragniemy. Jest to jednak niebezpieczny przedmiot, gdyż nie daje nam prawdy. Wiele ludzi oszalało przez nie, zatem jutro zostanie przeniesione i proszę abyście go nigdy nie szukali. - Oznajmił. Przez chwilę trwali w głuchej ciszy, którą w końcu przerwała córka Snape'a.

- Dobrze panie profesorze.

- Dziękuję. - Odparł z uśmiechem. - A ty Harry? - Zwrócił się do chłopca. Potter milczał przez chwilę, ale w końcu zgodził się skinieniem głowy. Profesor uśmiechnął się, mówiąc.

- Dziękuję. - Po tych słowach, opuścił ich.


   Prócz sytuacji z magicznym lustrem, doszło parę nowych rzeczy. Jack i Hermiona wrócil do Hogwartu i wówczas cała piątka zaczęła rozmyślać o tym jaki Snape ma związek z Nicolasem Flamelem. Doszli do wniosku, iż chodzi o kamień wskrzeszenia, zwany Kamieniem Filozoficznym, wynalezionym przez Flamela. Uznali także, że Snape potrzebuje go do wskrzeszenia Lorda Voldemorta. O wszystkich tych wydarzeniach i tropach, starali mówić się jak najdelikatniej ze względu na Ali. Dziewczynka nie okazywała tego przy swoich przyjaciołach, ale te wszystkie zdarzenia naprawdę mocno nią poruszały.

***

   Gryffoni i Ślizgoni oczekiwali właśnie na pojawienie się ich nauczyciela od eliksirów, który w końcu wszedł do sali.

- Dobrze. Zaczniemy od tego kto ma oddać mi swoje prace domowe. - Oznajmił. Oczywiście, wśród Ślizgonów, poprosił o pracę najzdolniejszych uczniów, aby dodać im punktów oraz Jack'a Jennings'a, ponieważ za nim nie przepadał. Z kolei u Gryffonów poprosił o pracę Neville'a, Rona, Harry'ego oraz Alicji.

- Przepraszam. - Odezwała się dziewczynka, podnosząc rękę.

- Tak Alicjo? - Spytał jej ojciec.

- Nie mam pracy domowej. - Oznajmiła, spuszczając wzrok. Całkowicie o niej zapomniała. Zbyt wiele się ostatnio wydarzyło przez co miała problemy z koncentracją.

- Jak to jej nie masz? - Zapytał zimno Snape.

- Zapomniałam o zrobieniu jej. Przepraszam.

- Cóż. W takim wypadku twój dom traci pięć punktów za twoje zapominalstwo, a ty dostajesz Okropny, zrozumiano?

- Tak.

- I chcę byś została tu po lekcji. - Dodał.

- Dobrze. - Potaknęła dziewczynka. Severus jeszcze raz spojrzał na córkę, a następnie zaczął prowadzić zajęcia.


   Kiedy zadzwonił dzwonek, Ali spakowała się i zaczekała aż wszyscy opuszczą salę. Gdy pozostali uczniowie wyszli, wstała i stanęła przed swoim ojcem.

- Chciałeś abym została. - Zaczęła.

- Tak. Wyjaśnisz mi co się z tobą dzieje?

- Nic. Po prostu zapomniałam. - Odparła.

- Nie kłam Alicjo! Czy ty naprawdę chcesz ze mnie zrobić nieudacznika, który nie umie wychować i nauczyć niczego swojego własnego dziecka? - Spytał, ale dziewczynka nie zareagowała. Patrzyła tępo w podłogę, zrobiła się strasznie blada. Przed oczami stanęły jej mroczki.

- Alicja? - Zagadnął Severus, a zaraz po tym, złapał swoją córkę, która osunęła się bezwładnie w jego stronę.



   Ali obudziła się w skrzydle szpitalnym. Przed nią stał Severus rozmawiający z panią Pomfrey. Dziewczynka usiadła na łóżku czym zwróciła na siebie ich uwagę.

- Och. Obudziłaś się. - Powiedziała kobieta.

- Co się stało? - Spytała dziewczynka.

- Nic poważnego. Przez ostatnie dni mało jadłaś i spałaś. Musisz o siebie zadbać, zrozumiano? - Spytała pielęgniarka.

- Tak. - Zgodziła się.

- Dobrze. Poleżysz tu jeszcze kilka godzin i puszczę cię do dormitorium, dobrze?

- Tak. - Powtórzyła, a kobieta uśmiechnęła się delikatnie po czym odeszła. Severus spojrzał zimno na córkę, pytając.

- Co się z tobą dzieje?

- Mówiłam, że po prostu zapomniałam... - Zaczęła jedenastolatka.

- Nie mówię o tym. - Przerwał jej Snape. - Co się stało, że nie jesz i nie śpisz? - Spytał, ale dziewczynka opuściła jedynie głowę.

- Alicja. - Odezwał się, siadając tak, aby patrzeć w oczy córki. - Co się dzieje? - Powtórzył. Ze zdenerwowania, zaczęła drżeć.

- Cała drżysz. - Stwierdził mężczyzna po czym przyłożył dłoń do jej czoła. - Nie masz gorączki.

- Przepraszam. - Powtórzyła.

- Co się z tobą dzieje dziecko?

- Nic się ze mną nie dzieje tato.

- Właśnie widzę. - Prychnął. - Jestem twoim ojcem Alicjo. - Spróbował ostatni raz, ale odpowiedziało mu jedynie milczenie. Westchnął ciężko, spojrzał na dziewczynkę i pogłaskał ją po policzku. - Odpocznij. - Nakazał i opuścił skrzydło szpitalne.


Córka Snape'a- pierwotna wersjaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz