Rozdział 30 cz.1

525 13 5
                                    

Kiedy piątka trzynastolatków wracała już do szkoły, Parszywek znowu spróbował uciec. Ron pobiegł za nim aż pod bijącą wierzbę.

- Ron! - Krzyknął Harry, chcąc zwrócić uwagę przyjaciela. Niespodziewanie rudzielec spojrzał z przerażeniem właśnie na nich.

- To ponurak! - Krzyknął. - Wiejcie! - Dodał. Jack, Ali, Harry i Hermiona odwrócili się w stronę stworzenia, lecz ten nie naskoczył na nich, a właśnie na ich kolegę, którego pociągnął do jakieś jaskini. Ronald krzyknął rozpaczliwie, a pozostała czwórka ruszyła mu na pomoc, jednak przeszkodziło im w tym ruchome drzewo, które ich odepchnęło i rzuciło na odległość kilkunastu metrów. Mimo to ślizgon i trójka gryfonów nie mieli zamiaru się poddać i ruszyli do tajemniczego przejścia raz jeszcze. Tym razem uskoczyli przed gałęzią, która miała ich strącić i wskoczyli na nią. W końcu im się udało i zjechali w owe tajemnicze miejsce.



Ali, Jack, Harry i Hermiona po jakimś czasie w końcu znaleźli zrozpaczonego Rona, który siedział nieruchomo z powodu braku możliwości jakiegokolwiek ruchu zważywszy na paskudną ranę na nodze. Nie był jednak w pomieszczeniu sam. Towarzyszył mu sam Syriusz Black. Młody Potter, widząc go, nie wahał się ani chwili. Wziął swoją różdżkę i wycelował nią w zbiega z Azkabanu, a w tej samej chwili wpadł również ich nauczyciel obrony przed czarną magią, który za sprawą zaklęcia wytrącił różdżkę uczniowi po czym wycelował ją w Blacka.

- W końcu ciało zgrało się z twoim szalonym umysłem.

- Ty już dobrze wiesz jak to jest być szalonym. Prawda Remusie? - Odparł ze śmiechem. Wtem, wbrew oczekiwaniom młodzieży, ich profesor pomógł przestępcy wstać, a następnie uścisnęli się przyjacielsko. - To on! Zakończmy to wreszcie!

- Dobrze, ale zaczekaj chwilę. On musi poznać prawdę.

- Znam prawdę! On zabił moich rodziców! To przez niego nie żyją! - Wykrzyknął okularnik.

- Nie. To wcale nieprawda. Ktoś zabił Potterów, ale to nie był Syriusz. To był ktoś o kim myśleliśmy, że nie żyje. To był...

- PETER PETEGRIEW! - Dokończył za Remusa jego rówieśnik. - A teraz jest tutaj! Z nami! Wyłaź! Wyłaź Peter! Wyłaź i baw się z nami!

- Expelliarmus! - Wykrzyknął Mistrz eliksirów, który właśnie wparował do pomieszczenia i wytrącił różdżkę dla zbiega. - Tak bardzo chciałem być tym który cię schwyta. - Zaczął swój monolog.

- Severusie. - Próbował przerwać Remus.

- Mówiłem dla dyrektora, że to ty pomogłeś mu dostać się do zamku.

- Znowu padłeś ofiarą naszego dowcipu Snape i jak zwykle wyciągnąłeś błędne wnioski.

- Syriusz przestań...

- Remus nie wtrącaj się!

- Urocze. Kłócicie się jak stare dobre małżeństwo. - Prychnął mistrz eliksirów.

- Wracaj lepiej do szkoły pobawić się swoimi eliksirami.

- Zabawne jak ci humor dopisuje. Pewnie równie mocno dopisze dementorom na twój widok. Już się stęsknili za tobą, a ja słyszałem, że pocałunek dementora to przerażające doświadczenie, a świadkowie mówią, że widok jest wstrząsający. Chętnie to zobaczę. - Powiedział, a po chwili spojrzał na dzieci stojące przy ścianie.

- Pan pierwszy. - Zwrócił się do Harry'ego, wskazując mu ruchem głowy wyjście.



Wbrew rozkazowi Snape'a, Harry zamiast wyjść sam nagle podniósł różdżkę, którą wcześniej zabrał Hermionie i skierował ją na Blacka po czym nagle przekierował na nauczyciela.

- Expeliarmus!

- Harry! Co ty wyrabiasz?! - Wykrzyknął Lupin.

- Tato!

- To jest nauczyciel! - Przypomniała Hermiona.

- Mów o Peterze Petegriev! - Nakazał Harry z wciąż uniesioną różdżką.

- Mieliśmy go za przyjaciela!

- Przecież on nie żyje. - Zaprotestował okularnik.

- Na mapie był ukazany.

- Więc mapa kłamała!

- Ta mapa nigdy nie kłamie! On wciąż żyje i siedzi tutaj. - Oświadczył Black, wskazując na Rona.

- Ja? Harry. On zwariował, ja...

- Nie ty! - Wrzasnął. - Twój szczur!

- Parszywek jest w mojej rodzinie od...

- Wielu lat! Zbyt długo jak na zwykłego szczura i nie ma palca, tak?

- Co z tego?

- Wredny tchórz odciął sobie palec tak żeby ludzie myśleli, że nie żyje, a potem drań zamienił się w szczura!

- Nie ma już na co czekać. - Stwierdził mężczyzna, zabierając szczura dla swojego ucznia.

- Parszywek! Zostawcie go! - Zaczął krzyczeć Ronald. - Co oni mu robią?! - Denerwował się. Z kolei gryzoń wyrwał się z rąk i zaczął uciekać, jednak udało się trafić go zaklęciem przez co zmienił się w brzydkiego, niskiego mężczyznę.

- Remus! Syriusz! Moi przyjaciele! - Zaczął grać na czas Peter. - Ooo. Harry! - Podbiegł do młodzieńca. - Jesteś taki podobny do ojca, do Jamesa. On by mnie nie zabił. Ulitowałby się nade mną! - Zaczął krzyczeć, ponieważ jego byli kompani pociągnęli go do tyłu.

- Jak śmiesz odzywać się do Harry'ego! Jak śmiesz się do niego zbliżać! - Zaczął drzeć się Black.

- Wy nie rozumiecie. Nie wiecie jakimi mocami włada czarny pan. A ty Syriuszu co byś zrobił na moim miejscu?

- Wolałbym umrzeć! Wolałbym umrzeć niż zdradzić przyjaciół! - Po tych słowach niedawno uważany za zmarłego próbował uciec. - Ostatnio zbiegłeś, ale teraz dokończymy to co trzeba! Razem!

- Nie! - Zaprotestował syn Lily.

- Harry, ale on... - Chciał wytłumaczyć Remus, jednak trzynastolatek mu na to nie pozwolił.

- Wiem co zrobił, ale zabierzmy go do zamku!

- O. Harry... Dziękuję... Dziękuję... - Mówił, podchodząc do okularnika.

- Zostaw! - Cofnął się przed jego dotykiem. - Powiedziałem, że zabierzemy cię do zamku, a tam zajmą się tobą dementorzy.




Córka Snape'a- pierwotna wersjaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz