chapter eight

349 39 0
                                    

Waliło mi w głowie. Dosłownie. Moje skronie pulsowały i czułam, jakby mój mózg miał zaraz eksplodować.

Nie obudziłam się z takim bólem głowy od … cóż… nie pamiętam.

To jak bardzo było do dupy.

Wydałam z siebie mały jęk bólu, otwierając powoli oczy i mrugając kilka razy, równocześnie wdychając głęboko kojący zapach poduszki. Miała ona podobny zapach do wody kolońskiej, którą już znałam, tylko nie wiedziałam skąd.

Wpatrywałam się bezmyślnie przed siebie, patrząc na niebieskie ściany.

Nagle otworzyłam oczy, rozglądając się z niepokojem.

To nie był mój pokój.

Co oznaczało że…

To nie było moje łóżko.

Spojrzałam w dół na poduszkę, na której dopiero co leżałam i poczułam się jeszcze bardziej rozbudzona. Moje serce zaczęło bić histerycznie, uderzając w mojej klatce piersiowej.

Wzięłam kilka głębokich wdechów i rozejrzałam się dookoła, starając się ignorować ból, który praktycznie rozdzielał mi czaszkę.

Gdzie ja do cholery byłam i jak do cholery znalazłam się tutaj?

Zauważyłam coś poruszającego się w rogu pokoju a moje oczy natychmiast zwróciły się w tym kierunku.

Justin leżał na brzuchu, wśród plątaniny koców, wciąż śpiąc. Miał na sobie granatową bluzę i jedną stronę twarzy odciśniętą na poduszce. Jego usta były otworzone a on równomiernie oddychał. Nie mogłam nic zrobić, ale zauważyłam jak spokojnie wyglądał.

Usiadłam lekko na łóżku, patrząc na dół ze zdezorientowaniem. Moje serce wciąż waliło tak jak moja głowa i byłam absurdalnie zmylona.

Zamrugałam kilka razy i spojrzałam nie wyraźnie po pokoju raz jeszcze, po czym zdałam sobie sprawę gdzie jestem.

To jest pokój Justina.

Co znaczy…

Jestem w łóżku Justina.

Cholera

Nie, nie, nie, nie, nie.

To nie mogło się dziać naprawdę.

Zrzuciłam z siebie pościel, szybko badając co mam na sobie. Wciąż byłam ubrana w te same ciuchy co zeszłego wieczoru, wliczając moje szpilki. Czułam natychmiastową ulgę.

Dark BlueOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz