Mandy Nash
Przywlekłam Grega po schodach do mojego pokoju, czułam jak moje nogi nerwowo drgały, gdy myślałam o Justinie i o tym, że teraz jest schowany w mojej szafie.
-Więc, uh...- Zaczęłam, mój głos nieco drgał przez moje nerwy. -O czym dokładnie chciałeś porozmawiać?-
-Tylko...- Powiedział Greg, wzdychając. -Tylko się martwię o coś.-
Nic nie powiedziałam.
Jedynie kontynuowałam wchodzenie po schodach i spoglądałam w dół, prowadząc go w ciszy do mojego pokoju.
Na moment się przed nim zatrzymałam, zacisnęłam swoją rękę, która, jak zauważyłam drżała, na klamce.
Wzięłam głęboki, orzeźwiający wdech i otworzyłam drzwi.
Gorączkowo rozejrzałam się po pokoju swoimi rozszerzonymi oczami.
Kiedy nagle jakby z moich ramion spadł ciężar i niemal nie zemdlałam z ulgi.
Ta.
Bieber ciągle był schowany.
Greg wszedł za mną do mojego pokoju i zamknął drzwi za sobą, rozglądając się dookoła.
-Czy chcesz...usiąść?- Spytał, patrząc na mnie z podniesionymi brwiami.
Pokiwałam głową, moje oczy mrugały nerwowo w stronę szafy.
Więc pomóż mi Boże, Bieber, lepiej zostań w tej szafie albo będę musiała wypruć Twoje wnętrzności...
Postawiłam krok w stronę łóżka i miałam właśnie na nim usiąść, kiedy zauważyłam notatnika, leżącego na jego środku.
Moje oczy przemierzały w kierunku jasnej, czerwonej powierzchni, gdzie dwa słowa były pospiesznie nabazgrane czarnym Sharpie w prawym górnym narożniku.
Mój żołądek natychmiastowo się zapadł.
Justin Bieber.
Justin musiał zapomnieć go zabrać przez mój pośpiech, aby go schować do szafy.
Czułam jak moje oczy otwierają się w szoku i doświadczając nagłej fali 'Oh, cholera'. Strach zaczął przechodzić przez moje żyły. Gwałtownie rzuciłam się na łóżko, siadając na powierzchni notatnika i przesuwając się, żeby mieć pewność, iż mój tyłek zakryje na niego widok.
Greg spojrzał na mnie dziwnym wzrokiem, a ja jedynie odwdzięczyłam mu się niezręcznym uśmiechem.
Wzięłam swoje ręce na łóżku kawałek ode mnie, nadal się do niego szczerzej uśmiechając. -Tutaj,- Wskazałam. -Usiądź obok mnie.-
Szybko odwzajemnił mój uśmiech i podszedł, usiadł na łóżku oraz zwrócił się twarzą do mnie.
Przychylił się i szybko mnie pocałował, szeroko się uśmiechając.
Zaśmiałam się nerwowo, chowając swoje włosy za ucho, rzuciłam jeszcze raz okiem na drzwi szafy.
Boże, to było uciążliwe.
Dlaczego do diabła, zawsze znajduję się w takich sytuacjach jak ta?
Musiałam być przeklęta.
Szczerze.
Nie ma innego możliwego wyjaśnienia.
-Więc...- Zaczęłam, plasnęłam swoimi rękoma o kolana. -Porozmawiajmy.-
-Porozmawiajmy.- Potwierdził.
Nastała kolejna bardzo długa cisza, podczas której tylko patrzyłam na niego oczekująco, szerokimi oczami.