— Jesteś pewna, że twoja ciocia nie będzie miała nic przeciwko? — zapytała Katy, kiedy stałyśmy na progu schodów do mojego domu.
— Raczej nie. — zapewniłam ją i otworzyłam zielone drzwi (które niemiłosiernie skrzypiały) i ją przepuściłam. Poszłyśmy do kuchni, gdzie zastałyśmy Gie wycierającą ręce w fartuch.
— Dzień dobry. — przywitała się nieśmiało Katy.
— Dobry. — ciocia uśmiechnęła się szeroko. — Co wy tak wcześnie? — zaczęłam wszystko opowiadać, podczas gdy ona robiła nam herbatę. Niby zwykła zielona herbata z limonką, ale w życiu nie piłam tak dobrej herbaty.
Kiedy skończyłam mówić, byłam przygotowana na solidny ochrzan, ale nic takiego się nie wydarzyło.
— Dobrze, że nie wróciłyście. — powiedziała. — Wtedy miałybyście kłopoty, a tak to możecie skłamać, że jedna źle się poczuła i tak dalej. — roześmiała się, a ja wymieniłam zdziwione spojrzenia z rudowłosą.
— Katy, tak? — zwróciła się do mojej nowej koleżanki.
— Tak. — skinęła głową.
— No nareszcie mogę poznać siostrę tego uroczego młodzieńca. — zaklaskała entuzjastycznie. — Podobna. — mrugnęła porozumiewawczo. — I także urodziwa, a włosy to masz genialne. — na policzkach Katy pojawiły się rumieńce.
— Mówiłam ci! — dźgnęłam ją łokciem w żebro. Chyba trochę za mocno, bo zaczęła masować to miejsce.
Porozmawiałyśmy jeszcze chwilę z Gią, a potem poszłyśmy do mojego pokoju. Katy od razu zauważyła moją kolekcję drewnianych serduszek.
— Ale czad! — zaczęła je macać. — Skąd to masz?
— Robię sama. — wzruszyłam ramionami.
— Nie gadaj. — wzięła do rąk serce w kolorze brudnego różu, na którym wycięłam imię mojego byłego chłopaka. — Caleb? — uniosła brwi.
— Taa... Związek pozbawiony sensu. Szkoda gadać. — machnęłam lekceważąco ręką.
— Jak ty to robisz? — teraz oglądała purpurowe z wyciętym cytatem z Biblii.
— Mój ojciec co jakiś czas przywozi mi dwieście serc, a ja sobie w nich „graweruję". — wykonałam w powietrzu cudzysłów palcami.
— Boże, ale to zajebiste. — stwierdziła. Obejrzała jeszcze kilka, pytając mnie o ich historię i tak zleciała równa godzina. Normalnie kończyłybyśmy lekcje dwadzieścia minut temu. Dopiero pierwszy tydzień, a ja już wagarowałam.
— Może obejrzymy jakiś film na rozluźnienie? — zaproponowałam, na co się zgodziła.
— Co powiesz na horror? — zapytałyśmy równocześnie, przez co zaczęłyśmy się śmiać.
— To jaki? — zaczęłam wyszukiwać w Google czegoś.
— Weź jakiś klasyk. — rzuciła od niechcenia.
— Dobra. Egzorcysta. — oznajmiłam, a potem wyjęłam z szafki dwie paczki popcornu i poszłam go zrobić. Zdziwiła mnie obecność mikrofalówki w tym domu, ale nie narzekałam. W drodze powrotnej zatrzymał mnie Nick. Nawet się nie zorientowałam, kiedy wrócili.
— Uuu popcorn. — wziął garść, a ja pacnęłam go w dłoń.
— Gdzie z tymi łapami!
— Przecież nie zjesz tyle sama. — zrobił minę szczeniaczka.
— Nie jestem sama.
— Co będziecie oglądać? Jak horror, to do was wbijam. — wszedł do pokoju za mną. — Cześć. — pomachał do Katy, a ona zmierzyła go wzrokiem. Ostatecznie wylądowałam w środku. Przez pierwszą połowę filmu było okay, ale w drugiej Nick zaczął zadawać głupie pytania.
— Czemu nie wykąpali jej w wodzie święconej?
— Ty tak na serio? — jęknęłam.
— No co, mówili aby obmyć się z grzechów. — zarechotał niczym żaba. W tym momencie rozległo się pukanie do drzwi, a zza nich wychyliła się brązowa czupryna.
— Nick, do cholery, miałeś wrócić za pięć minut. Minęło pięćdziesiąt! — skarcił go brat, a ja zastopowałam film.
— Oglądam. — wskazał dłonią na laptopa.
— Co oglądacie? — zapytał zaciekawiony.
— Już kończymy. — wyprzedziłam Nika.
— To obejrzymy następny. — uśmiechnął się. — Zaczekajcie zawołam resztę.
— Resztę? — powtórzyłam zdumiona.
— Yup, Adam, Hayden i Jonathan. — sprostował Nick.
No genialnie. Stado baranów w moim pokoju, jeszcze tego tylko brakowało. Przewróciłam oczami dokładnie w tym samym czasie, co Katy.
— Hej! — zawołał radośnie chłopak z ciemnobrązowymi włosami. Przypominały mi trochę glebę bielicową, ale to nie do końca był ten kolor. Jego oczy były ciut jaśniejsze. Przystojny.
— Adam jestem, miło mi. — zwrócił się do mnie i uścisnął mi dłoń, a potem zrobił to samo z Katy. — Fajne włosy. — puścił jej oczko.
— Dzięki. — ledwo co ją usłyszałam.
— Nie wiedziałem, że cię tutaj zastanę. — Hayden włożył ręce do kieszeni przypatrując się siostrze.
— Jaki ten świat jest mały. — odparła, udając wyniosły ton.
— Co oglądamy? — zapytał Jonathan. — O nie! — uniósł ręce w geście obronnym. — Nie siadam obok ciebie. — patrzył na Katy.
— I dobrze. — spiorunowała go wzrokiem.
— Co ci się stało? — rzucił Jonathan, kiedy zauważył ranę na wardze.
— Zapytaj Sarah. — syknęłam.
— Sarah? — zmarszczył czoło.
— Dobra, nieważne! — krzyknął Nick. — Oglądajmy coś. Widzieliście „Piłę mechaniczną"?
— Kto tego nie widział. — Adam wywrócił oczami, wpychając się między mnie, a Katy.
— Hmm... — zastanowił się. — To może „Ludzka stonoga" ? — zaproponował.
— To jest obrzydliwe. — stwierdziłam.
— Fajne. — powiedział z uśmiechem Hayden. Rzucił mi przelotne spojrzenie, ale nawet tak krótki moment spowodował, że poczułam ciarki na całym ciele.
— Dla ciebie wszystko, co obrzydliwe, jest fajne. — zbeształa go Katy. Pokręciłam głową, śmiejąc się.
— Jezu! Nic wam nie pasuje. — fuknął Nick.
— „Dziecko Rosemary"?— najechałam myszką na ten tytuł. Wszyscy się zgodzili, a ja włączyłam film.
Ned i Hayden usiedli przed nami, przez co nic nie widziałam, a Jonathan obok Nika. Kopnęłam Neda nogą, aby dać mu do zrozumienia, że mi zasłania, a wtedy razem z czerwonowłosym chłopakiem położyli się w naszych nogach.
— Nie zmieniałem skarpetek tydzień. — oświadczył Adam. Spojrzałam na niego krzywo.
— Zmieniałeś dziś po wuefie. — powiedział Hayden.
— Nie masz nic lepszego do roboty, tylko zapamiętywanie kto, co robił? — zapytał żartobliwie.
— Mam. — odparł nonszalancko.
— Możecie się przymknąć? Zaczęło się! — skarcił ich Nick.
— Przecież i tak zaczniesz pytać o jakieś głupoty pod koniec. — odwróciłam się do niego, a on zrobił dziubek i cmoknął.
Moja teza się nie sprawdziła. Nick siedział cicho jak mysz pod miotłą do końca seansu.
CZYTASZ
59 Dni
Teen FictionDwa miesiące. Dwa serca. Dwie dusze. Jedno życie. ~ Nie ofiaruj komuś życia na dłonie, kiedy wiesz, że ta osoba nie jest w stanie go udźwignąć. ~ Zachowanie spokoju w sytuacji, w kt...