Rozdział 18

2K 169 30
                                    

  Ned zaśmiał się pod nosem i oparł ręce o blat, wlepiając wzrok w moją przyjaciółkę.

— Co jest z tobą nie tak? — zapytał z pretensją. — Nie bronię cię - źle, bronię - też źle.

— Nikt ci nie kazał mnie bronić, a golenie komuś głowy to przesada. — odparowała. — Ned, to nadal kwestia zadośćuczynienia, czy raczej czegoś innego? Chcesz mi coś udowodnić? — założyła ręce na krzyż.

— Nie muszę ci nic udowadniać. — zmarszczył czoło.

— Więc przestań się tak, do cholery, zachowywać. Jesteś strasznie irytujący!

— HA! I CO?! PIĄTECZKA KATY! — zawołał Nick, czym mnie rozśmieszył. Ned pokręcił tylko głową, uderzył w stół i odszedł z naburmuszoną miną.

— Podobanie się Nedowi jest strasznie uciążliwe. — westchnęła Katy.

— Czekaj, co? — zdziwiłam się.

— Nie jestem głupia. Niby czemu nagle zacząłby ze mną rozmawiać? Wątpię, że z litości. — prychnęła.

— To chyba dobrze, że się mu podobasz. — stwierdziłam. — Mówiłaś, że lubisz spokojnych chłopaków.

— Zgadza się, ale do Neda mnie nie ciągnie. — posłała mi przepraszający uśmiech, ale to mój kuzyn powinien go otrzymać.

— Jaką ja mam mądrą siostrzyczkę. — Hayden pogłaskał ją po głowie.

— To, że urodziłeś się pierwszy nie znaczy, że masz mnie traktować, jakbym była o pięć lat młodsza. — spiorunowała go wzrokiem.

— Dobra, dobra. Idę dzisiaj na spotkanie. — zakomunikował.

— Idę z tobą. — powiedziałam, choć wcale nie miałam takiego zamiaru. Po prostu chciałam z nim spędzić czas.

— Co? Zwariowałaś. Zawsze chodzę sam. — machnął ręką lekceważąco.

— Czas najwyższy to zmienić. — wstałam i zabrałam rzeczy. — To? O której to spotkanie?

— P-po lekcjach. — także wstał, ale bardzo powoli, nadal zdziwiony.

— Nie ją-ją-jąkaj się, bo ci tak zostanie. — zbeształ go Will. Hayden tylko pokazał mu język i przepuścił mnie, abym szła przodem.

A no tak. Lekcje dobiegły końca dla tych, którzy chodzą na spotkania, a to oznaczało, że ja musiałam urwać się ze swoich trzech. Szybko dopędziłam myśli o karze i dreptałam za chłopakiem.

— Rany, dołącz do mnie, bo czuję się jakby ktoś mnie śledził. — tak też zrobiłam, a wtedy rzucił mi dziwne spojrzenie. — Nie za zimno ci? — zapytał, lustrując mnie wzrokiem od stóp po sam czubek głowy. Było na tyle ciepło, że ludzie chodzili bez swetrów, w sukienkach i tak dalej ale ja, jak to ja, musiałam mieć jakiś długi sweterek, a raczej kardigan. Miałam ich całe mnóstwo w tylu kolorach, że nawet nie pamiętam.

— Bardzo mi zimno. Jakiś problem? — włożyłam ręce do kieszeni czarnych jeansów.

— Żaden. — uśmiechnął się szeroko.

— Co oznacza ten tatuaż? — zagadnęłam. Miałam na myśli krzyż na jego przedramieniu.

— Nie pytałaś już o to? — uniósł jedną brew.

— Być może, ale nie pamiętam. Więc? Religia?

— Cóż, chciałbym ci teraz opowiedzieć jakąś niesamowitą historię z tym związaną, ale niestety nie jestem bajkopisarzem, a to jak powstał, jest nieznane nawet mi. Byłem po prostu pijany. Bardzo pijany. — podrapał się w kark.

59 Dni Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz