Rozdział 4

2.9K 193 49
                                    

Hayden usiadł obok siostry, więc mogłam patrzeć na niego bez przekrzywiania głowy w niewygodny sposób. Zastanawiałam się, jak on funkcjonuje z tymi wszystkimi kolczykami. Kiedy mówił coś do Katy, wystawił język i okazało się, że w nim także ma kolczyka.

Ciekawe jakby wyglądało całowanie się z nim?

— Lauren, skąd się przeniosłaś? — z rozmyślań wyrwała mnie Katy.

— Umm... Z Florydy, a konkretnie Miami. — odgarnęłam z twarzy kosmyk włosów.

— Przepraszam, że pytam, ale... — zagwizdał Hayden. — Czyś ty na głowę upadła? Z Miami do takiej dziury, jak Kenner?

— Upadłam kiedyś. — oboje się zaśmiali. — To nie była moja decyzja. — wzruszyłam ramionami.

— Rodzice?

— Zgadłaś. — wskazałam palcem na rudowłosą.

— Co takiego się stało, że... Jeśli można oczywiście. — chłopak oparł twarz o dłoń i wpatrywał się we mnie.

— Ćpałam, piłam, paliłam, ledwo zdałam rok, ale nie dlatego, że jestem głupia, tylko dlatego, że nie chodziłam do szkoły, bo wolałam imprezy. Znaczy... Otoczenie tego wymagało. — opuściłam głowę.

— Nie wyglądasz na taką. — Katy potrząsnęła głową.

— Wiem. — ściągnęłam okulary i przetarłam oczy.

— Chcesz wrócić? — zapytał Hayden.

— Wczoraj jeszcze tak, dzisiaj nie jestem pewna...

— Lauren. — uniosłam głowę i zobaczyłam jakąś dziewczynę. Miała długie, proste brązowe włosy i oczy w tym samym kolorze. Niebieską sukienkę i długie jak żyrafa nogi. Czy jej nie było zimno?

— Tak?

— Czy ty, naprawdę myślisz, że mój chłopak będzie twój? — założyła ręce na krzyż. Jej głos był strasznie irytujący, bo skrzeczący. Czy ona chodziła z Haydenem?

— Zarywasz do Neda? — niemal szepnął chłopak.

— Czekaj, co? Z tego co wiem to z nim zerwałaś, a poza tym...

— Sarah ogarnij się. To moja kuzynka. — obok niej znikąd wyrósł Ned z grobową miną. Sarah otworzyła usta, jakby chciała coś powiedzieć, ale ostatecznie je zamknęła, zarzuciła włosy do tyłu i odwróciła się na pięcie, po czym odeszła.

— Przepraszam cię za nią. — rzucił mi spojrzenie, które wiele wyrażało.

— Czemu ona tak mówiła? Zeszliście się? — zmarszczyłam czoło. Zbyt często to robiłam, za co nieustannie karciła mnie mama, mówiąc, że zrobią mi się zmarszczki.

— Nie... To znaczy tak, ale... — mówił, drapiąc się w kark.

— Tak. — wtrąciła się Katy. — Ciągle ze sobą zrywają i do siebie wracają i tak w kółko. — gestykulowała, a wtedy Ned przeniósł wzrok na nią. — Nie patrz tak na mnie. Mówię prawdę. — uniosła dłonie w geście obronnym.

— Skąd to niby wiesz?

— Serio? — prychnęła. — To, że ty nie wiesz jak ja mam na imię, nie oznacza, że ja nie wiem podstawowych informacji o tobie. Wszyscy o was mówią, powinieneś być tego świadomy.

— Dzięki za wyjaśnienia, Katy. — wydał z siebie dźwięk wołania psa, a ona wyraźnie się zdziwiła. — Myślałem, że twoimi towarzyszami stanie się ktoś zupełnie inny. — zwrócił się do mnie, ale patrzył na Haydena.

59 Dni Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz