Minęło już parę dni od mojego wypadku i cóż przeżyłem. Dalej błąkałem sie jako duch, tylko że ten czas spędzałem w domu Ash'a, Caluma, lub byłem w parku, ale tam bywałem w nocy. Przeważnie byłem u Ashtona, bo tam najwięcej spędzali czasu.
Dzisiaj było inaczej, postanowiłem pochodzić po mieście w dzień. Poszedłem do parku, gdzie widziałem inne duchy, rozpoznawałem je bo były lekko przezroczyste. Po długim chodzeniu po między drzewami zobaczyłem gorącego, wysokiego chłopaka i cóż przez chwilę miałem wrażenie że na mnie patrzył, wprost na mnie, czułem przez ten moment się lekkim nie zręcznie, jakby patrzył wprost w moją dusze już pomijając fakt że byłem moją duszą bez ciała, nie możliwe. Przecież ludzie duchów nie widzą, przewidziało mi się i tyle pewnie patrzył się na jakąś super laske za mną, ale ten wzrok...
Przez ten czas kiedy byłem w takim stanie a nie innym zauważyłem że jestem połączony z jakąś poświatą o kolorze niebiesko fioletowym, ta energia pochodziła z mojego ciała, to wskazywało tylko na to że nie umarłem, pewnie kiedy ona pęknie to umrę naprawdę.
CZYTASZ
living spirit // muke ✔
Fanfiction"gdzie Michael zapadł w śpiączkę i błąka się jako duch a Luke ma dar widzenia duchów" Pisałam to w 2020... Akcja dzieje sie trochę za szybko i są pewnie błędy za które przepraszam.