Rozdział 7: Nikodem

22 3 0
                                    


"Każde negatywne zdarzenie,
zawiera zarodek równie wielkiego,
jak i ono samo lub nawet większego dobrodziejstwa"

~ William Clement Stone

Podsumowując pierwszy miesiąc szkoły, mogę stwierdzić, że może być gorzej. Klasa nie najgorsza, zaprzyjaźniłam się z Tomaszem - mogę przysiąc, że pasujemy do siebie po prostu idealnie!

- Halo, Roza! - szturnęła mnie w ramie Alina.

- Nie krzycz na mnie. - prychnęłam. Zajęłyśmy swoje miejsce w sali pani Kochanowskiej. Lekcja wychowawcza ma być rzeczą doprawdy ambitną, jak zawsze. -Czego chcesz?

- Jakbyś słuchała, to byś wiedziała! - udała obrażoną. Alina wyczuła newsa. - Nowy chłopak!

- Szok. 

Lina zmierzyła mnie.

- No tak, ty przecież zakochana jesteś w Tomaszu. - uśmiechnęła się wesoło. Praktycznie od razu, dostała z pięści w ramię. - No przecież go kochasz.

- Umrzyj. - odpowiedziałam. - Jesteś najgorsza na świecie.

- Też Cię kocham. - zamilkła, gdy tylko do sali wszedł chłopak. Mogę śmiało stwierdzić, że przyciągał wzrok. Czarne włosy, ciemnobrązowe oczy, otoczone długim wachlarzem czarnych rzęs. Ciemniejsza karnacja, wysoki. Jestem stuprocentowo pewna, że właśnie jakaś połowa dziewczyn się zakochała. - Cholera, a myślałam, że będzie nudno.

- A więc, poznajcie waszego nowego kolegę. - powiedziała z uśmiechem pani Kochanowska. Co my, w podstawówce, żeby mówić coś takiego? - Przedstaw się proszę.

- A więc, jestem Nikodem. - powiedział z lekkim skrępowaniem. Nosił aparat ortodontyczny. - Przeprowadziłem się tu, w zeszłym tygodniu, mam nadzieję, że będzie w porządku.

- Również mam nadzieję, że jak najszybciej się przyzwyczaisz do nowej klasy. - powiedziała wychowawczyni. No przysięgam, ta kobieta jest tak miła, że mam ochotę zwymiotować.

- Dziewczyny na pewno, bardzo go polubią. - powiedział Antek. Kocham go, przysięgam, że ma takie wyczucie do tworzenia shitstorm'u, jak nikt kogo znałam wcześniej. Jest jak typowy troll na Anonimowych. Założę się, że jest jednym z nich, ma tam konto, komentuje wyznania i wywołuje wojny! - Co o tym myślisz mój kochany Adasiu?

- Antoni... Proszę... - westchnęła zażenowana kobieta. Wszyscy czuli tą żenadę. Współczuję temu nowemu chłopakowi, wygląda na dosyć miłego. - Usiądź proszę tam. - wskazała na ławkę przed nami.

- No to będzie wesoło. - szepnęła Alina. Założę się o wszystko, że za jakieś 20 minut, Alina zostanie jego przyjaciółką. Kiedy tylko usiadł przed nami, widziałam szeroki uśmiech Aliny. Ona ma jakieś ambitne plany, o których na pewno niebawem się dowiem. - Cześć, jestem Alina. - powiedziała z szerokim uśmiechem.

- Nikodem. - powiedział, podając jej rękę.

- To Rozalia. - wskazała na mnie. - Nie przejmuj się, jej aparycją zombie, brakiem charyzmy, złośliwością, cynizmem czy pesymizmem. W rzeczywistości da się z tym żyć.

- Dziękuję bardzo. - wywróciłam oczyma. Nikodem uśmiechnął się. - Może nie spałam dzisiaj dużo, ale zombie?

- Aha, czyli przeszkadza Ci tylko zombie? - spytała.

- Podsumowałaś mnie. - westchnęłam. - Takie geny, co mam począć?

- Rosyjskie geny są cudowne, nie znam nikogo bardziej słowiańskiego niż ty. - klasnęła w dłonie.

- Jesteś Rosjanką? - spytał Nikodem.

- W połowie, mój tata jest z Petersburga. Tam się urodził. - uśmiechnęłam się lekko. Nie mam z nim zbytnio kontaktu, wrócił do Petersburga, po tym jak rozstał się z moją mamą. - Jego polski, kiedy się urodziłam był słaby, więc uczyłam się dwóch języków na raz.

- To musiało być fajne. - powiedział Nikodem. - Moja mama jest z Pakistanu.

- To dużo tłumaczy. - uśmiechnęłam się. - Wiesz, twój typ urody, założę się, że każda dziewczyna na ciebie tutaj poleci.

- Wiesz, zawsze może być zlinczowany, witamy w Polsce droga Rozalio. Niestety, większość polaków jest średnio tolerancyjna a to nie jest specjalnie wielkie miasto. - westchnęła.

- Tak... W poprzednim było beznadziejnie, ze względu na to co teraz się dzieje. - mruknął Nikodem. - Od tej sytuacji z uchodźcami, straciłem większość przyjaciół, mimo, że moi rodzice mieszkali tam prawie 20 lat. Nigdy to nikomu nie przeszkadzało, aż do teraz.

- Och...

Smutne historie na lekcji wychowawczej, to jest właśnie to co kocham najbardziej!


___________________________________________



Jak (nie) flirtować z kraszemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz