"Czuję wielką potrzebę zerwania z wieloma ludźmi,
przede wszystkim przyjaciółmi;
potem rezygnuje - czas się tym zajmie."~ Emil Cioran
W tej chwili uważam, że cały pomysł z piciem, był po prostu kretynizmem z mojej strony. Kretynizmem? To mało powiedziane, bycie pijanym natomiast... No cóż, siła wyższa. Mimo złych przeczuć co do tej całej akcji, naprawdę próbowałam się ogarnąć, zachować jakikolwiek zdrowy rozsądek. Jakiś - to bardzo dobre podsumowanie. Inaczej chyba się nie da, ech... Stare my a głupie.
- Alina. - mruknęłam, próbując ją jeszcze powstrzymać.
- No co? Chcę palić! - prychnęła.
Generalnie rzecz ujmując, to był błąd ale cóż można zrobić? Brnęłam w to dalej. Dlaczego by nie? Przecież... Co może się stać?
- Wiecie, zaraz przyjdą nasi znajomi i zamierzamy zajarać. - odezwał się jeden z nich, jeżeli się nie mylę, miał na imię Krystian? Nie jestem pewna. Uśmiechnął się. - Co wy na to?
- Jasne. - odparła wesoło Alina. Chyba. Sobie. Żartuje. - Czemu by nie?
No nie. Po prostu zwyczajnie no nie! Niech mi ktoś powie, że to sen i zaraz się obudzę albo, że to jakiś żart. No nawet jeżeli to jest to słaby i nieśmieszny żart.
- Ale najpierw muszę do toalety. Roza, idziesz? - pociągnęła mnie za rękaw.
Przytaknęłam tylko i ruszyłyśmy do sklepu, w którym owa toaleta była.
Czekałam chwilę, aż Alina wyjdzie z kabiny, w myślach układając co powinnam jej powiedzieć by zapobiec przyszłym, czarnym scenariuszom, które już miały okazję powstać w mojej głowie. Tylko że... No właśnie nie sądzę by jakiekolwiek racjonalne argumenty, mogły się w tej chwili sprawdzić, odciągnąć ją od tego pomysłu.
Zawsze, gdy się kłócimy, bez znaczenia jakich argumentów bym nie użyła, ona zawsze ma swoją racje i nie przekonam jej za nic - nawet gdy się myli.
Właściwie, Alina często nawet nie próbuje poczuć tego, co czuję ja. Zazwyczaj po prostu próbuje wmówić mi, że przesadzam albo wymyślam.
- Możemy chwilę porozmawiać? - zaczęłam, gdy myła ręce.
- Hm? O czym? No ale w porządku, pospiesz się tylko, bo nam uciekną.
- Właśnie o to chodzi. Żeby nam uciekli. Lina... To po prostu nie jest dobry pomysł.
- Dla mnie jest. Rób sobie co tam chcesz ja idę.
- Alina... Co ty do chuja pana robisz? Pomyślałaś chociaż przez jeden moment o Nikodemie? Co on może czuć? To jednak twój chłopak, sama wiesz, tak się przypadkiem złożyło. - złożyłam ręce na piersi.
- Pierdole to. On sam ogląda się za każdą inną, włączając w to Ciebie. Cały czas o Tobie gada. Rzygam tym.
- A to moja wina? Pogadaj z nim, zamiast robić dramy. Jesteśmy przyjaciółmi, nic więcej... Zresztą doskonale o tym wiesz. Nie chciałabym mieć z nim absolutnie nic. Nie wymyślaj.
- Ja wymyślam? Nie ważne, chcesz to zostań, ja idę. - prychnęła.
- Idę. - postanowiłam.
Nie mogę jej zostawić teraz, w takiej sytuacji... Jesteśmy z tym razem i wyjdziemy też razem.
Postanowiłam napisać wiadomość, do jedynej osoby, która może mi w tej chwili pomóc.
Do: Tomek
"Jak ogarnąć pijaną? Help plz"
Od: Tomek
"Co się dzieje?"
Do: Tomek
"Alina się upiła. Boję się... Jakoś to ogarnę, ale ech..."
Od: Tomek
"Jakby coś się działo, to dzwoń. Będę w 5 minut."
Uśmiechnęłam się tylko do wyświetlacza i odesłałam mu serduszko w duchu modląc się, by ta historia dobrze się skończyła.
Kiedy wróciłyśmy do chłopaków, doszła do nich dwójka, o której wspomniał wcześniej Krystian. Moje złe przeczucia wzmagały się z każdym przestąpionym krokiem.
Po prawie pół godziny stanęliśmy w jednej z ciemnych uliczek a jeden z nich zaczął kręcić. Coraz bardziej się bałam. Przysięgam szczerze, że całe moje życie, nie doświadczyłam takiego strachu jak teraz, a czułam, że będzie jeszcze gorzej.
Odpalili skręta.
- Wracacie z jakiejś imprezy? - zagadnął jeden z nich, o imieniu Bartek.
- Można tak powiedzieć. - powiedziała roześmiana.
- Nie wnikam. - odrzekł, podając skręta Alinie.
Złe przeczucia coraz bardziej się wzmagały.
Alina wzięła bucha, podając mi - odmówiłam.
- Blondyna, masz kija w dupie. - prychnął jeden z nich.
- Nie, po prostu używam mózgu. Tobie, już od tego zioła wyparował razem z dymem. - warknęłam.
- Jak taka wesoła i luzacka dziewczyna może się trzymać z kimś tak sztywnym? - zaczął prowokować.
- Ach... No ciężko bywa. - śmiała się Alina.
Po chwili przestała się śmiać, złapała się za brzuch i autentycznie po prostu zwymiotowała. Stałam jak wryta a cała wymiana zdań się zakończyła.
- Na nas chyba już pora. - mruknął Krystian.
Przysięgam, że cała grupa zniknęła jak sen złoty.
Alina upadła na kolana.
- Umieram. - powiedziała wpół przytomna.
I co ja mam do cholery jasnej zrobić?
Uklęknęłam przy niej, starając się chronić jej ubrania od ubrudzenia w wymiocinach.
- Niestety jednak nie umierasz. - szepnęłam.
Pół życia, zastanawiałam się skąd biorą się ludzie wymiotujący na ulicy... No to teraz już wiem.
Chwyciłam za telefon i wybrałam pożądany przeze mnie w tej chwili numer.
1 sygnał...
2 sygnał...
3 sygnał...
No błagam Cię... Nie teraz.
- No co jest? - usłyszałam tak dobrze znany mi głos.
- Pomóż.
- Gdzie jesteś i co się dzieje?
- Wyjaśnię Ci potem, kojarzysz tą uliczkę, krótko przed przejściem na skarpy? - spytałam.
- Daj mi 10 minut i jestem.
- Dziękuję.
Nie odpowiedział mi już nic, a ja? Ja w duchu dziękowałam Bogu, że może przeżyję ten wieczór i modliłam się by nigdzie nie postanowiła nagle jechać policja.
_________________________________________
Krótki comeback.
CZYTASZ
Jak (nie) flirtować z kraszem
Teen Fiction"Flirt jest zjawiskiem, które trudno jednoznacznie zdefiniować. Flirt to niezwykła gra pomiędzy dwojgiem ludzi: przeważnie wyjątkowo sobą zainteresowanych, ale nie zawsze." ~ Po zakończeniu szkoły, nastoletnia Rozalia wraz ze swoją przyjaciółką Alin...