1. Normalność

379 19 5
                                    

Żyć w lesie i nie słyszeć go, to najgorsze co mogłam czuć przez ostatnie miesiące. Jestem jego częścią, nierozłączną. To tak jakbym nie słyszała bicia swego serca. Nie wiedziałam czy jeszcze żyje. Ale teraz już słyszę, i las i serce. Czuję, że zaczęłam oddychać na nowo. Mętlik w głowie zniknął, razem z nerwami. Zniknął niepokój. Mam czas dla najważniejszych osób w moim życiu. Czas na trening ciała i umysłu także się znalazł. Problemy nagle wyparowały w powietrze. Wszystko wracało do normy tak jakby nigdy nic się nie stało. Pierwszy raz od kilku miesięcy poczułam szczęście. 

Leżałam na łóżku w pokoju Chrisa, dochodziła jakaś dziesiąta rano, zdecydowanie za długo jak na mnie. Od tamtych wydarzeń moi przyjaciele pozwalają mi dłużej spać, troszczą się o moje zdrowie. Kocham ich, ale czas się zacząć od tego odzwyczajać. Dla mnie to marnowanie czasu. Otworzyłam oczy. Piękny poranek. Słońce przebijało się przez okna prosto na moją twarz. Usłyszałam ptaki siedzące na drzewie. Chwilę potem Chrisa, Rona i Luka na dole. To się nie zmieniło, zawsze wstawali przede mną. Nawet wtedy gdy wstawałam wcześnie rano. Następne co do mnie dotarło to zapach świeżej cytryny i naleśników. Zaczynałam kochać ich coraz bardziej. Zarzuciłam na siebie bluzę Chrisa i pobiegłam na dół. Standardowo Luke i Chris stali w kuchni i gotowali a Ron siedział na kanapie i oglądał telewizję.

-Dzień dobry wszystkim!

-O! Wstała śpiąca królewna.- odezwał się Chris.

Podeszłam do niego i odbierając kubek z kawą pocałowałam go w policzek, tak jak zwykle rano.

-Po takiej szalonej nocy też spałbym do dziesiątej.- zaśmiał się Luke a ja szturchnęłam go łokciem w żebra, chichocząc pod nosem.

Usiadłam obok Rona i wciągnęłam się w nasz ulubiony serial. Kochałam poranki z chłopakami. Byli naprawdę wspaniali, przechodzili samych siebie. Życie tutaj z nimi było idealne.

Przesiedzieliśmy tak do dwunastej. Śmialiśmy się z głupich tekstów naszych ulubionych serialowych postaci i wygłupialiśmy do oporu. Czas nam tak mijał gdy do salonu weszła Lucy i Bill.

Po wyjeździe organizacji Lucy wyglądała coraz lepiej. Lekarstwa działały a ona wracała do zdrowia. Jej relacja z Billem, tak jak moja z Chrisem, także się poprawiła. Trzymali się kurczowo za ręce. Czułam, że się stresują, są podnieceni i szczęśliwi. Chcieli nam coś powiedzieć. Ja już wiedziałam co.

- Wyjeżdżacie...

Chłopaki patrzyli to na mnie to na parę i czekali na jakąś odpowiedź. Lucy puściła chłopaka i podeszła do mnie.

- Tak, masz rację. Naprawdę cudownie nam było żyć w tak dużej rodzinie, ale jesteśmy podróżującą watahą. Dusimy się w jednym miejscu. Ty napewno to czujesz kochana...

Miała rację, czułam to od dłuższego czasu. Ale nic nie mówiłam, miałam swoje zasady. Mimo takich darów jakie miałam, nie chciałam ich wykorzystywać na najbliższych. To nie było dobre. Sama bym tego nie chciała, więc nie robiłam tego innym.

-Gdzie pójdziecie?

-Myśleliśmy o Brazylii, tam nas jeszcze nie było. Bliżej dziczy chyba się już nie da. - powiedział Bill łapiąc ukochaną za rękę.

Liczyli na nas, a ja nie mogłam ich zawieść. Byli nie tylko przyjaciółmi ale i częścią rodziny.

-Nie ważne jak daleko będziecie, zawsze będziemy blisko was. Macie do nas pisać. Gdyby coś się działo... Zjawimy się. - powiedziałam z uśmiechem na ustach. Czułam jak Lucy i Bill odetchneli z ulgą.

Tego dnia cała wataha zebrała się w lesie. Rozpaliliśmy ogień i rozmawialiśmy długi wieczór. W nocy wataha zmieniła skórę i ruszyli w drogę, na południe. A my wróciliśmy do domu. Pożegnanie ich było ciężkie, tak jak każde które spotkało mnie w moim życiu. Nie chciałam tracić kolejnej rodziny. Próbowałam sobie przetłumaczyć, że przecież ich nie tracę. Będą w moim sercu już zawsze. Wiem, że mogę na nich liczyć. A mimo to tęsknota wypalała mi dziurę w sercu zaledwie kilka minut po ich odejściu. Znowu zostaliśmy we czwórkę.

Miałam tylko nadzieję, że nie skończy się to czymś strasznym. Bo o tym właśnie informował mnie mój instynkt.

_______________________________________

Miałam dodać dopiero 16 czerwca ale macie przedpremierowy pierwszy rozdział 😂💕

Witam was w czwartej i już ostatniej części Clary! 🎉🎈

Mam nadzieję że wam się spodoba i zostaniecie do końca 😊😄

Do następnego!

Clary: Ciemna Strona LasuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz