11. Plany I Normalność

100 10 2
                                    

Zaraz po tym jak Chris wsunął mi pierścionek na palec wszyscy zebraliśmy się w salonie. Dziewczyny mi gratulowały i mówiły tak szybko, że gdyby nie dar czytania w myślach, zapewne bym nic nie zrozumiała. Ciocia Megan  wyciągnęła szampana, co spotkało się z salwami śmiechu i oklaskami. Przez cały dzień ja i Chris nie mogliśmy się od siebie oderwać. Byłam tak szczęśliwa, że nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić. 

Późnym popołudniem ja i Chris poszliśmy na polanę niedaleko jeziora. Rozłożyliśmy koc i wyciągnęliśmy  wino.

- Nie uważasz, że za dużo tego alkoholu jak na dzisiaj?- zapytałam gdy siadaliśmy.

- Jest okazja więc nie żałujmy sobie, poza tym my wilkołaki się nie upijamy. Wiem, bo próbowałem. Mamy za szybki metabolizm.

Patrzyliśmy na jezioro, jak słońce odbiła się w wodzie. Jak żółte liście spadają na ziemie. Przyszła jesień, kochałam tę porę roku. Przypominały mi się czasy gdy z dziewczynami chodziłyśmy przebrane w Halloween po naszej ulicy. Jak piłyśmy kawę z cynamonem w naszej ulubionej kawiarni. Jak cały dom był przystrojony w dynie i zapachowe świece. Tęskniłam za tym. Pomyślałam, że mogłabym wprowadzić taki nastrój i do tego domu. Przyznaje, nietypowa z nas rodzina, ale my też mamy prawo poczuć się normalnie.

- Clary, skoro już powiedziałaś tak, to nie uważasz, że można by zacząć planować nasz ślub?

- Wiesz zwykle to dziewczyna bardziej wariuje na tym punkcie.- zaczęłam się śmiać i szturchnęłam go w ramie. 

- Nie nabijaj się ze mnie. Nie chce dokładać ci dodatkowego stresu. Poganiać cię czy coś z tych rzeczy. Nikogo innego nie mamy, więc gości raczej zapraszać nie będziemy. Możemy wszystko zorganizować kameralnie...

- Też tak myślę, ale po co się spieszyć. Mamy czas.

- A co jeśli właśnie go nie mamy za wiele...

Zapadła chwila ciszy. Spojrzałam na mojego narzeczonego i próbowałam wyczytać coś z jego twarzy. Wyglądał na zmartwionego.

- Dlaczego tak mówisz?

- Wiem, nie powinniśmy się smucić i mieć czarnych myśli w tak ważnym dniu. Ale martwię się co może być za miesiąc czy nawet tydzień. Nie mamy pojęcia co dzieje się tam, kilkaset tysięcy kilometrów od nas. Nie wiemy co robi wataha Lucy, Organizacja a co dopiero Ciemna Strona Lasu. Jeśli będziemy musieli znowu z nimi walczyć to kto wie jak to się skończy.

- Dlatego chcesz się tak szybko ożenić? 

- Nie skarbie, nie chce się z tobą ożenić tylko dlatego bo boje się, że umrę jako kawaler jeśli o to ci chodzi. 

Zaśmiałam się, ale mimo to męczyła mnie ta myśl. Chris miał rację. Nie wiedzieliśmy co będzie za kilka dni. Jak skończy się to wszystko. Co jeśli dojdzie do wojny i już nigdy nie będziemy mieli okazji się pobrać?

Po tej rozmowie zmieniliśmy temat, świetnie się bawiliśmy i staraliśmy nie myśleć o przykrych sprawach liczyliśmy się tylko my. Rozmawialiśmy o naszym ślubie. Jak i gdzie moglibyśmy go zorganizować. Jakby to wyglądało. Kto by tam przyszedł. Po dłuższych negocjacjach ustaliliśmy, że pobierzemy się za miesiąc , o ile nikt nie pokrzyżuje nam planów. Chciałam to zrobić w Halloween. To święto było dla mnie wyjątkowe ponieważ wtedy miałam urodziny, tak samo jak mój ojciec. Cała rodzina śmiała się " A więc Clary to raczej cukierek czy psikus?". Mimo, że sprawy się tak skomplikowały nadal lubiłam wspominać czasy gdy byliśmy normalną rodziną. Ja, mama i tata. Chris doskonale mnie rozumiał i sam stwierdził, że to będzie piękna data. Akurat skończę dwadzieścia lat. 

- Hej, to może pojedź dzisiaj z dziewczynami na miasto. Rozejrzysz się za sukienkami, one też. Może za jakimiś dekoracjami. Wyjdziecie na kawę i zaplanujecie wszystko tak jak przystało na dziewczyny. Oczywiście mogę ci pomóc z wyborem ale większość zostawię tobie.

-Wiesz, to w sumie dobry pomysł. Wspominałam jak to było kiedyś, trochę się za tym stęskniłam. Poza tym myślę, że Tess i Lili przyda się przerwa od nauki. 

- Też tak myślę, ja i Luke i tak idziemy do pracy. A Ron zostanie z ciotką Megan. Wciągnęli się ostatnio w jakiś serial...

- Taa Teen Wolf... kto by pomyślał nie?

Zaczęliśmy się głośno śmiać po czym poszliśmy do domu. Chłopaki naszykowali się do pracy a ja i dziewczyny pojechałyśmy do miasta. Najpierw odwiedziłyśmy targ na którym kupiłam kilka dyni. Pomyślałam, że powycinam je z Ronem. Ostatnio spędzamy ze sobą mało czasu. Kupiłam także kakao, cynamon i pianki. Potem odwiedziłyśmy kilka sklepów z sukienkami i butami. Dziewczyny były w swoim żywiole, choć żadna nie mogła się zdecydować, którą sukienkę kupić na ślub. Gdy dałyśmy już spokój ekspedientce w butiku ruszyłyśmy szukać jakieś dobrej kawiarni. Liczyłyśmy na nasze Cynamonowe Latte. W pewnym momencie minęłyśmy salon z sukniami ślubnymi. Wszystkie się momentalnie zatrzymałyśmy. 

- Chcesz wejść i zobaczyć? - zapytała Tess.

- Nie... mam jeszcze czas na to.

Okazało się, że niedaleko jest świetna kawiarnia. Zamówiłyśmy ciasta dyniowe i szarlotki z lodami, a co najważniejsze Cynamonowe Latte. Siedziałyśmy tak i śmiałyśmy się przez długi czas. Chciałabym, żeby tak było częściej. Czułam się tak normalnie. Odkąd zostałam Zmiennokształtną nigdy bym nawet nie pomyślała, że usiądę tak jeszcze z przyjaciółkami przy kawie, a co dopiero, że będę planować swój własny ślub.

Clary: Ciemna Strona LasuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz