5. Przepowiednia

179 12 2
                                    

Wszyscy staraliśmy się żyć normalnie. Jeść, spać i śmiać się. Tak jak każda rodzina. I nawet nam to wychodziło. Ron i Lili nadal spędzali ze sobą dużo czasu. Luke i Tess także się do siebie zbliżyli. Widziałam w ich oczach, że będzie z tego coś więcej. Patrzyli na siebie zupełnie tak, jak ja i Chris kiedyś. Mimo uszczypliwych uwag, szturchania w bok i ciągłego dokuczania sobie ciągnęło ich do siebie. Na ich widok sama się uśmiechałam. 

Dziewczyny spały w naszym domu. Tess w moim dawnym pokoju a Lili na dole w salonie. Uznaliśmy, że tak będzie najlepiej. Niższa blondynka spędzała noce na rozmowach internetowych ze swoją kuzynką Laurą. Uczyła się wszystkiego co mogła a na dole nikt jej w tym nie przeszkadzał. 

Tak samo było i tej nocy. Po kolacji Luke i Ron wrócili do siebie. My też już kładliśmy się spać, z wyjątkiem Lili oczywiście. Ona odpaliła laptopa i naszykowała kartkę na notatki. Dzień był dość męczący więc szybko zasnęłam, z resztą Chris też. Obudził mnie krzyk. Spojrzałam na zegarek była trzecia nad ranem. Wybiegłam z pokoju. Dźwięki dochodziły z mojej starej sypialni. Wbiegłam do środka. Zobaczyłam moją przyjaciółkę szamoczącą się na łóżku. Podbiegłam do niej i złapałam za jej chude ramiona.

-Tess! Tess obudź się! To zły sen...

Wtedy dziewczyna otworzyła szeroko oczy. Przeraziłam się, były jakby zamglone. Ona sama złapała mnie za ręce i boleśnie wbiła w nie paznokcie. Na pościel popłynęła stróżka krwi.

-Clary jesteś w wielkim niebezpieczeństwie! Poznasz chłopaka który skrywa tajemnice! Uważaj na niego!

Wykrzyczała te słowa i bezwiednie upadła na poduszkę. Zrobiło mi się ciemno przed oczami i sama upadłam na ziemię. Ostatnie co usłyszałam to moje imię.

Jakiś czas później...

Usłyszałam czyjeś rozmowy i powoli otworzyłam oczy. Leżałam w sypialni mojej i Chrisa. Drzwi były otwarte a ktoś krzątał się po korytarzu.

-Chris?

Chłopak  wyjrzał zza rogu i uśmiechnął się szeroko. Wszedł do środka i pocałował mnie w czoło.

-Jak się czujesz?

-Bywało lepiej... co z Tess?

-Jak to co? Śpi jeszcze. Możesz mi wytłumaczyć co się stało? Znalazłem cię na podłodze, miałaś podrapane ręce, może to reakcja alergiczna na jakiś kolejny kosmetyk...

-To nie alergia tylko Tess. I nie podrapana, wbiła mi paznokcie w ręce.

-Myślałem, że sama to sobie zrobiłaś, gdy wszedłem do środka trzepałaś się na ziemi i miałaś żółte oczy.

-Nie pamiętam tego, ale to była Tess. Usłyszałam jak krzyczy a gdy próbowałam ją obudzić... powiedziała coś bardzo dziwnego, ale znajomego.

Chris patrzył na mnie jak na wariatkę, ale nie zwariowałam. To stało się naprawdę, a słowa mojej przyjaciółki były bardzo znajome, jakbym już je gdzieś słyszała.

-Jesteś pewna?

-Ughh chodź!

Poszłam do pokoju obok. Tess rzeczywiście jeszcze spała. Podniosłam jej dłoń, na paznokciach miała krew. Pokazałam ją Chrisowi.

-No dobra wierze ci, ale dlaczego to zrobiła?

-Sami jej zapytajmy...

Obudziliśmy Tess, ale nie czuła się najlepiej, strasznie bolała ją głowa. Zeszliśmy na dół gdzie już czekali chłopaki i Lili. Opowiedzieliśmy o całym zdarzeniu. Wszyscy byli zdziwieni zachowaniem dziewczyny...ona sama też.

-Przysięgam Clary ja nic nie pamiętam. Przepraszam za te ręce, nie wiem co we mnie wstąpiło. 

-Spokojnie, szybko się zagoją, zalety bycia psem...

-Ej tylko nie psem! Uważaj na słowa jesteśmy w tej samej drużynie!- doczepił się Ron.

-Cichaj!

Wszyscy zaczęli się śmiać. Chwila wytchnienia od dziwnej atmosfery panującej po wydarzeniach z nocy rozładowała napięcie.

-Dobra żarty żartami ale co ja właściwie takiego mówiłam?

-Poznasz chłopaka który skrywa tajemnice, uważaj na niego... czy jakoś tak.

-Mówili mi że jestem stuknięta ale żeby aż tak...

Wszyscy wybuchnęli śmiechem, oprócz mnie. Na chwile zapomniałam gdzie jestem. Stuknięta... o cholera!

-Jezuu! Już wiem gdzie to już słyszałam! Stuknięta ciocia Megan!

-Ta wariatka co mieszka niedaleko Portland? Nie widziałaś jej całe wieki...- odezwała się Lili.

-Kto to ta cała Megan?- wtrącił się Chris.

-Moja walnięta ciotka! Kiedy z mamą przeprowadzałam się do Portland odwiedziłyśmy ją a ta dostała jakiegoś dziwnego ataku i powiedziała właśnie to! Poznasz chłopaka który skrywa tajemnice! Po jakimś czasie uznałam, że mogło chodzić o ciebie, w końcu jesteś wilkiem nie? 

-Czekaj czekaj... chcesz mi powiedzieć, że twoja ciotka to jakieś pieprzone medium?- zapytała Tess.

-No tak jakby... jej jazdy często się sprawdzały gdy byłam dzieckiem. W sumie jej ostatnia też się z prawdą nie minęła.

-Dobra, no ale skąd mi się wzięła ta jej cała przepowiednia? Co może ja też jestem wróżką? Haha...haa. Nie patrz tak nawet!

-W nocy wyglądałaś podobnie... 

-Nie ma mowy!

Tess wstała i zaczęła się kręcić po salonie. Może i nie chciała przyjąć tego do świadomości ale widziała po reszcie moich przyjaciół, że pomyśleli o tym samym co ja. Luke podszedł do Tess i ją objął. Liczyłam na jakąś złotą myśl z jego strony. Zawsze ratował nas wszystkich przed obłędem. 

-Uspokójcie się, nie ma co panikować. Może warto byłoby odwiedzić ciocie Megan i zapytać ją o kilka rzeczy...

No to kurwa zabłysnął! Spojrzałam na niego i czułam jak do gardła podchodzi mi moje śniadanie.

-Ohhoho nie ma mowy! To ja już wole rekina w wielkim akwarium i strój nurka w zestawie!

Wszyscy spojrzeli na mnie nie wiedząc za bardzo o co chodzi. A ja już wiedziałam, że nie mam nic do gadania.


________________________________________________________________________________

NO i jest! Wracają wspomnienia z pierwszej części :) mam nadzieje, że się podoba. Próbowałam napisać go bardziej humorystycznie bo zaczął się robić z tej książki jeden wielki dramat xd a pamiętam, że od samego początku chciałam żeby ta książka bawiła. Obiecuję, że takie rozdziały będą częściej :) 

Do następnego!

Clary: Ciemna Strona LasuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz