4. Uzdrowicielka

171 12 0
                                    

Z dedykacją dla Sandry ❤️

Po sytuacji z Ronem spodziewałam się, że dziewczyny wrócą do Bostonu. No a przynajmniej Tess. Ale tak się nie stało. Obie zostały z nami.

Na samym początku Tess czuła się skrępowana. Potem jednak wszystko zaczęło ją ciekawić i fascynować. Chciała dowiedzieć się o nas jak najwięcej. Prosiła kilkadziesiąt razy abyśmy się przemieniali a także o demonstrację moich mocy. Niestety Chris został kozłem ofiarnym, bo Luke wykręcał się kontuzją barku... Co było perfidnym kłamstwem. Swoją drogą, nie wiedzieć czemu, bardzo dla nas zabawnym.

Lili za to zbliżyła się do Rona. Gdy stali razem różnica wieku była niewidoczna. Nie miała dla nich znaczenia. Na początku blondynka tylko go leczyła. Gdy poczuł się lepiej spędzali ze sobą każdą wolną chwilę. Dużo rozmawiali lub znikali gdzieś w lesie. On opowiadał jej o nas a ona jemu o uzdrowicielach. Jednak nie tylko jego ciekawił ten temat.

Było ciepłe popołudnie. Wszyscy siedzieliśmy na dworze, z jednym małym wyjątkiem.

Weszłam do domu po wodę. Na kanapie zobaczyłam siedzącą samotnie Lili z laptopem na kolanach. Podeszłam bliżej.

-Wszystko okej?

-Ee tak tak spokojnie. Piszę do mojej kuzynki, też jest uzdrowicielką. Chcę się dowiedzieć czegoś więcej.

-A to już nie wiesz wszystkiego?

Lili zaśmiała się i odłożyła komputer na stolik. Oparła się wygodnie i przyciągnęła kolana do klatki piersiowej. Szykowała się jakaś dłuższa opowieść.

-Wiesz, teoretycznie to nie jestem tak do końca uzdrowicielką.

-Jak to?

-Zaczęłam szkolenie... Ale go nie skończyłam. I nie przeszłam próby i ślubowania. A moja kuzynka tak, dlatego do niej pisze.

-Próba? Ślubowanie?

- Uczymy się od najmłodszych lat. Przekazuję się nam wiedzę historyczną i medyczną. Skąd jesteśmy, jak tworzyć leki. No i o was. Waszą anatomie, zdolności. Wszystko. A potem przychodzi pewien moment w którym podchodzimy do testu. Jeśli go zdamy koniec z nauczaniem. Działamy na własną rękę, pomagamy. Jeśli nie to albo uczymy się dalej albo tak to spierniczymy, że dają nam zakaz.

-Jaki zakaz?

-No na leczenie, przekazywanie dalej wiedzy. Skreślają cię i nie możesz zostać uzdrowicielką.

-Dosyć drastyczne...

-Tu chodzi o wasze życie. Ono jest dla nas najważniejsze. Po to składamy przysięgę na ślubowaniu.

-Właśnie ślubowanie! Co to?

-Tak jak normalni lekarze składają przysięgę, że będą chronić ludzkiego życia i zdrowia, to my składamy, że będziemy chronić waszego. Za wszelką cenę. Po to żyjemy. Od wieków wilki chroniły starych plemion, od których wzięli się uzdrowiciele. Więc my zaczęliśmy chronić was...

Przyjaciółka już nic nie mówiła tylko się do mnie uśmiechnęła. Siedziałyśmy tak moment gdy ona wróciła do swoich zajęć. Wyszłam na dwór. Po tej rozmowie nie widziałam już mojej starej Lili... Widziałam kogoś zupełnie nowego. Gdy do mnie mówiła widziałam w jej oczach jakiś błysk. Coś co krzyczało "obronie cię choćby własnym ciałem". Traktowała to ich ślubowanie bardzo poważnie. Cieszyłam się, że na świecie istnieją ludzie którzy stoją po naszej stronie. Tylko jak wielu ich jeszcze zostało?

_______________________________________

Przepraszam, że taki krótki ale jest 01:56 a mnie naszła ochota na pisanie. Więc jak już jest to dodam. Postaram się dodać jeszcze w ciągu tych trzech dni jeden normalny ale nie obiecuję 😘❤️

Do następnego!

Clary: Ciemna Strona LasuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz