13. Przysięga- Ciąg Dalszy

91 10 0
                                    

Razem z Chrisem doszliśmy do wniosku, że to wynik stresu. Mój ojciec zginął dawno temu. Nie mogłam go widzieć. To wiedziałam napewno. Wiedziałam też, że był to zmiennokształtny. Czułam go. A mój dar nigdy mnie nie zawodził. Zastanawiałam się czy to obcy. Czy może nowy członek watahy Lucy. Ale w to akurat wątpiłam. Jednego z naszych ciężko jest wyczuć. Ale całą grupę... To co innego.

Starałam skupić się na przygotowaniach. Szykowałam jedzenie, sprzątałam w domu, pomagałam wszystkim w doborze ubrań. Ale nie zawsze to pomagało.

Czekaliśmy cierpliwie na kuzynke Lili. Bez niej nie mogliśmy zacząć. Ona miała poprowadzić całą ceremonię.

Maria, bo tak miała na imię, przyjechała wieczorem dzień przed przysięgą. Przed kolacją ona i Lili zamknęły się na strychu i rozpoczęły egzamin. Czułam w salonie jak Lili się stresuję. Odbiło się to na wszystkich. Widziałam jaki Ron chodził poddenerwowany. Po jakiejś godzinie czekanie mnie znudziło. Wyszłam więc na taras i usiadłam w fotelu. Po kilku minutach zasnęłam.

Obudził mnie dźwięk otwieranych drzwi. Stała w nich Maria z dwoma kubkami herbaty. Uśmiechnęła się, podała mi jeden i usiadła na fotelu obok.

-Jak Lili?

-Świetnie sobie poradziła. Jutro zostanie Uzdrowicielką z krwi i kości.

-To dobrze... Może nam się niedługo przydać.

Zapadła chwila niezręcznej ciszy. Mój zły humor odbijał się na wszystkich.

-Przepraszam. Ostatnio ciężko mi się skupić na pozytywach. Ciągle martwię się tym co będzie niedługo. Martwię się o swoją rodzinę.

-Masz to we krwi. Doskonale rozumiem twoje nastawienie. Twój dziadek też taki był.

-Znałaś mojego dziadka?

- Tylko z opowieści. Moja babcia była jego Uzdrowicielką.

-Zaraz ojciec mojej mamy był Zmiennokształtny?!

-Nie... Ojciec twojego taty nim był. Był alfą ogromnej i silnej watahy. Zawsze przekładał ich szczęście nad swoje. Był wspaniałym wodzem. W wioskach uzdrowicieli, w bibliotekach, można znaleźć wiele ksiąg w których mówi się o historii waszego rodu.

-Czekaj, moja mama mówiła mi, że u mojego ojca z pokolenia na pokolenie wszyscy byli w Organizacji...

-To bzdura. Bajka którą opowiada się wszystkim bo Organizacji było wstyd. Twoja babcia była zwykłą śmiertelną. Kiedy urodził się twój tata wszyscy pokładali w nim nadzieję, że będzie taki jak ojciec. Ale przez długi czas nie wykazywał żadnych mocy. Był wściekły. Więc dołączył do Organizacji. Poznał twoją mamę urodziłaś się ty. Kilka lat później słuch o nim zaginął.

-On zmarł... Mieliśmy wypadek.

-Kto ci to powiedział?

-Mama...

-Podejrzewaliśmy, że nie żyje. Ale napewno nie zginął w wypadku. Po nim odwiedził twojego dziadka. A potem zaginął.

Te słowa uderzyły we mnie jak młot. Myślałam, że po tym jak moja matka wyznała prawdę, że żyje i pracuje dla Organizacji, już nic przede mną nie ukrywa. Ale pomyliłam się. Okłamywała mnie cały czas...

Następnego dnia

Wszystko było już naszykowane. W lesie za domem naszykowaliśmy krzesła i ołtarz przy którym Lili miała złożyć przysięgę. Było cudownie. Cała ceremonia była piękna. Magiczna.

Po wszystkim usiedliśmy do stołu i jedliśmy obiad. Nagle poczułam, że ktoś się zbliża. Wstałam od stołu i spojrzałam między drzewa. Był już półmrok.

-Clary? Wszystko okej? - zapytał Chris.

Wszyscy spojrzeli w to samo miejsce co ja. Słyszałam kroki. Czekałam na najgorsze. Oni też domyślali się co się szykuje. Wszyscy wstaliśmy. Czułam jak moje oczy zmieniają kolor na żółty. Jak moje ręce zaczynają się trząść. Jak w żyłach buzuje krew. Ale chwilę później zza drzew wyłonił się Bill. Zaraz po nim Jessica i Shawn. Ostatni Carmen, Don, Nick. Emocje opadły. Chciałam podejść do nich i wszystkich przytulić. Tęskniłam za nimi. Ale czułam, że coś jest nie tak. Mina Billa była przerażająca. Próbowałam odnaleźć wzrokiem Lucy. Ale nigdzie jej nie było. Bill patrzył na mnie i kręcił głową. Łza popłynęła mi po policzku. Upadłam na kolana. Cały świat zaczął wirować.

Chris pobiegł do mnie i trzymał mnie za głowę.

-Clary!? Co jest!

-Lucy... Lucy nie żyje.

---------------------------------------------------------

Może nie jest za długi ale ważne, że jest. Mam nadzieję że się podoba. Miłego czytania!

Do następnego!

Clary: Ciemna Strona LasuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz