-Jutro wyjeżdżam.-zakomunikowałam moim rodzicom przy objedzie.-Gdzie i z kim?- dopytywał ojciec.
-Najpierw do Brazylii później może do Rosji. Neymar jedzie na mundial a ja razem z nim.-tłumaczyłam.
-Bardzo się cieszymy dziecko, że tak szanujesz swoich rodziców nic im nie mówiąc. Przecież Brazylia to drugi koniec świata.
-Nie panikuj mamo, kiedyś wrócę.-zaśmiałam się chcąc rozładować nieprzyjemną atmosferę.
-Ja mam cię tak po prostu z nim puścić? A jak ci zrobi jakąś krzywdę ? Zabije cię tam jeszcze i do domu wrócisz w kawałkach. Matka zawału by chyba dostała. Nie ufam mu Ruby.-powiedział tata.
-Przesadzacie. Byłam już raz w Brazylii i jak widać żyje. Nikt mnie nie zabił i raczej tego nie zrobi.
-A jaką mam pewność, że nie wrócisz z dzieckiem?- zapytał.
Takiego pytania to się po nim nie spodziewałam. Tata był cwany, wiedział jak manipulować człowiekiem a w szczególności jak go zdekoncentrować.
-Zajmiecie się Aaronem do mojego powrotu?-zapytałam.
-Jasne, będzieiał jak w raju.-odparł radośnie tata, zbyt radośnie...