-Ey misiu nie płacz. -powiedziałam przytulając klęczącego na murawie Neymara.-Niekiedy tak bardzo nie nawadze tego sportu za to co ze mną robi, że nawet sobie tego nie wyobrażasz. -wychlipał wtulając się w moje ciało.
-Wygraliście, dalej jesteście w grze, wszystko się dobrze skończy. -tłumaczyłam głaszcząc go po włosach.
-Jestem zmęczony, mam dość. Za duża presja na mnie ciąży.
-Pokonaliście ich mistrzu, teraz tylko będzie lepiej.
-Bóg był dla mnie zbyt łaskawy zsyłając mi taką kobietę jak ty. Dziękuje ci za wszystko Ruby. -powiedział wyplątując się z moich objęć. -Ten gol był dla ciebie piękna.
-Dziękuje kochanie. Koniec tego mazgajenia się, wstajemy. -powiedziałam podnosząc się z murawy i pomagając wstać mężczyźnie. Złączył nasze usta w krótkim pocałunku następnie poszliśmy świętować wygraną z resztą drużyny.