- Musisz wracać? Przecież nikt cię stąd nie wygania, zostań ze mną proszę.- Prosił Davi gdy oznajmiłam mu, że wracam do domu.Nie chciałam tego robić ale wiem, że i tak by to nastąpiło, i tak bym wróciła do domu. Ojciec zapewne nie zgłosił zaginięcia bo i tak wiedział, że wrócę. Czasami jesteśmy do czegoś cholernie przywiązani, chociaż nie chcemy.
- Nie mogę, misiek.- Powiedziałam smutno. Przez te parę dni bardzo go polubiłam.
- Wrócisz jeszcze do nas? Odwiedzisz nas jeszcze kiedyś, prawda?- Dopytywał.
- Jeżeli tata się zgodzi.-powiedziałam uśmiechając się.
- Ruby, zbieraj się. Zawiozę cię na lotnisko.- Powiedział Neymar wchodząc do salonu.
Mały przytulił mnie zaczynając płakać. Wyszeptał ciche dziękuję ocierając ręką łzy.
-Nie płacz mały. Wszystko będzie dobrze, zobaczysz. Trzymaj się łobuzie.- powiedziałam wypuszczając go z uścisku i idąc za Neymarem w stronę samochodu.
Podróż na lotnisko spędziliśmy w kompletnej ciszy. Każdy z nas bał się odezwać, zacząć rozmowę. Odezwałam się dopiero na lotnisku.
- Dziękuję za wszystko co dla mnie zrobiłeś.- Powiedziałam.
- Jesteś pewna, że chcesz wracać? Przecież mogłabyś jechać ze mną do Paryża.-Powiedział ze smutkiem.
- Wrócę do domu na parę miesięcy, skończę 18 lat i się wyprowadzam.
-Dobrze.- Westchnął. Widać było, że wcale nie podobała mu się moja decyzja.- Tylko proszę cie bardzo, jak wpadnie ci jakiś głupi pomysł do głowy to pisz do mnie o każdej porze dnia i nocy albo skontaktuj się z nimi.- Podał mi kartkę.
Na kartce widniał adres i numer do Sergio Ramosa i Marcelo.
- Są to moje zaufane osoby mieszkające w Madrycie i na pewno pomogą ci gdy ja nie będę mógł.- Powiedział Ney.
- Dziękuje.
-Nie ma za co robaczku.- Przytulił mnie, po czym pocałował mnie w czoło.- Będzie mi ciebie brakowało.
-Ey, bo rozkleisz się jak Davi.- Zaśmiałam się.
- Idź już bo odlecą bez ciebie.
-Do zobaczenia Neymar.- Powiedziałam odchodząc w kierunku odprawy.
-Do zobaczenia Ruby.