1. It is not a fashion show

6.9K 371 147
                                    

Yoongi wyszedł z pociągu, a jego oczom ukazał się niewielki peron na stacji końcowej w Gunsan. Na nosie miał okulary przeciwsłoneczne, a za sobą ciągnął niewielką walizkę z całym dobytkiem jaki posiadał. Nie mógł zabrać mebli ani sprzętów ze starego, służbowego mieszkania, więc zostało mu tylko parę ubrań, bielizna, jakieś drobiazgi, jeden ręcznik i laptop. Swój ulubiony mundur też musiał zostawić, przez co nie wyglądał i zdecydowanie nie czuł się zadowolony. Nawet fakt, że po podróży w dusznościach nabrał w końcu w płuca świeżego powietrza nie dodawał mu otuchy.

Przeszedł przez budynek stacji, a kilka par oczu spoczęło na nim na dłuższy moment. Inni przyjezdni nie wzbudzali tak wiele kontrowersji, ale to nie dziwne. Yoongi, jego ostrzyżone krótko włosy i wytatuowane ręce zdecydowanie rzucały się w oczy – szczególnie, że na tej lewej czarne tatuaże mieszały się brzydko z rozległą blizną, sięgającą od nadgarstka aż po połowę ramienia. Niezbyt przejmował się jednak nadmiernym zainteresowaniem, przecież i tak nikt go tam nie znał. Było mu wszystko jedno.

Przed budynkiem czekała już na niego taksówka, którą zamówił chwilę wcześniej, jeszcze będac w pociągu. Zamachał ręką do kierowcy, a ten podjechał bliżej na parking i zatrzymał się tuż przy nim. Yoongi otworzył sobie bagażnik, zdjął z pleców plecak i wrzucił go do środka wraz z walizką. Uderzyła o wyłożone brzydką, szarą tapicerką wnętrze, a jej zawartość załomotała głośno.

— Dokąd? — taksówkarz zapytał krótko, gdy Yoongi usiadł z tyłu na miejscu dla pasażera.

— Schinchang, budynek numer siedemnaście — mruknął. — Poczeka pan tam na mnie chwilę, później zawiezie mnie do remizy strażackiej, tej głównej.

Kierowca mruknął coś tylko sam do siebie, ale kiwnął głową twierdząco i nacisnął gwałtownie pedał gazu.

Taksówka ruszyła spod stacji. Przez chwilę było w niej naprawdę cicho. Nawet radio nie grało, jedynie klimatyzacja szumiała gdzieś w tle.

— Um... Więc, do remizy? Jest pan strażakiem?

— Tak — mruknął. — Ale nie chcę o tym rozmawiać. Proszę po prostu dowieźć mnie tam, gdzie trzeba. — Zaplótł ręce na piersi i zaczął rozglądać się po chodnikach i ulicach, które mijali w czasie podróży.

Spał trochę w pociągu i nadal jeszcze się nie rozbudził. Oczy same mu się zamykały, ale ze wszystkich sił starał się utrzymać je otwarte. Upartość była jedynym, co mu wtedy pozostało. Gdyby nie ona, to zrezygnowałby ze wszystkiego, nigdy nie wsiadłby do tamtego pociągu i nie opuściłby Seulu. Nie próbowałby nic nikomu udowodnić. Przez nią jednak ciągle trzymał się na tym jedynym włosku, który łączył go ze starym światem i życiem, którego nigdy nie spodziewał się utracić. Patrząc na to z boku można by stwierdzić, że właśnie ta upartość była też jego fatalną skazą. Zadrą w oku. Achillesową piętą.

— Był pan wcześniej w Gunsan? — taksówkarz próbował ponownie do niego zagadać, ale Yoongi przymknął oczy udając, że faktycznie śpi.

Nie miał ochoty na rozmowy. Niestety, tym sposobem było mu jeszcze trudniej utrzymać swój umysł na jawie. Skończyło się na tym, że przysnął i obudził się dopiero na Schinchang. Wysiadł z taksówki i wyjął walizkę z bagażnika. Dał taksówkarzowi pieniądze za dotychczasowy przejazd i szybko wszedł do niewielkiego, trzypiętrowego bloku mieszkalnego. Wszedł na ostatnie piętro i odnalazł swoje mieszkanie. Obdrapana, metalowa cyferka dwanaście wisiała na drzwiach niezbyt dumnie, a korytarz już sam w sobie nie wyglądał zbyt ciekawie. Mimo wszystko Yoongi odszukał w kieszeni spodni klucze do mieszkania i przekręcił je w zamku. W środku wszystko wyglądało nie lepiej, niż na zewnątrz. Skrzywił się i przeklął pod nosem. Zamknął za sobą drzwi, po czym nawet nie zdejmując butów wszedł do salonu i zostawił na jego środku walizkę.

THE FIREFIGHTER [yoonseok]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz