Hoseok przekroczył próg mieszkania, trzymając się za lewy policzek. Czuł ciepło rezonujące z lekko spuchniętej skóry tuż nad kością policzkową, która bolała go tak, jakby ktoś wbił w nią ostry drut.
Zsunął buty ze stóp i cisnął kluczem do auta Namjoona o małą szafkę w korytarzu, chcąc jak najszybciej odświeżyć się w łazience i pójść spać. Yoongi, słaniając się na nogach tuż za nim, oparł się prawą dłonią o ścianę i westchnął głośno, próbując odzyskać równowagę. Jego knykcie pokryte były zaschniętą krwią.
Reszta domowników zapewne już spała — drzwi do ich pokojów były zamknięte, a jedyne światło jakie paliło się w mieszkaniu to te na czujnik w korytarzu.
— Idź spać do swojego łóżka — Hoseok warknął w stronę Yoongiego widząc, że ten powoli osuwa się po ścianie i siada oparty o nią, zamykając sennie oczy.
— Nie, tutaj jest wygodniej.
— W takim razie rób sobie co tylko kurwa zechcesz, cholera jasna. — Hoseok miał ochotę splunąć na ziemię czując, że musiał ugryźć się w policzek od środka, ponieważ metaliczny smak krwi ciągle wirował mu w ustach.
— Seok — Yoongi mruknął, na moment przykuwając jego uwagę.
— Czego?
— Przyniesiesz mi poduszkę?
Przez moment zapadła między nimi niezręczna cisza, którą przerwał gorzki śmiech Hoseoka, lejący się kaskadami w kierunku podłogi aż do poziomu Yoongiego, który, przez pijacką mgłę, nie do końca rozumiał jego przyczynę. Patrzył się na towarzysza swojej pseudo—rozmowy z lekka skonsternowany.
— Błagam cię, nawet... Nawet dosłownie pływając w tym całym syfie, który dzisiaj wypiłeś, powinieneś mieć więcej rozsądku, rozumu i godności. Uderzyłeś mnie pięścią w twarz, a teraz oczekujesz, że przygotuję ci wygodne spanie na podłodze w pieprzonym korytarzu? — Wskazał palcem na dywanik przed drzwiami, a Yoongi tylko wzruszył ramionami.
— No... Tak? Z—Zresztą, przy okazji uderzyłem jeszcze ścia— zachłysnął się powietrzem — ścianę, więc mam za swoje. — Uniósł ku górze rękę, pokazując mu poranione knykcie, szare od ukruszonego tynku.
Pierwsze, co przyszło Hoseokowi do głowy to to, że należałoby je przemyć. Jak najszybciej. Pokręcił jednak głową.
— Możesz pomarzyć. Dobranoc. — Złapał się za czoło i ruszył w stronę swojego pokoju.
— Seooooook. — Yoongi przegiął się w pół do przodu, niemalże pokładając się w nienaturalnej pozycji na podłodze.
— Czego?! — Krzyknął szeptem, wyrzucając ręce w powietrze z frustracji.
— Przepraszam. Ale nie powinieneś był mnie całować tak znienacka, szczególnie gdy jestem pijany. Nie ważne jak bardzo mi się to podobało.
— Nie mów o tym. Na głos. Nie— Na— Najlepiej, to nigdy o tym nie mów. — Hoseok plątał się we własnych słowach czując, jak policzki płoną mu czerwienią, jeżeli w przypadku tego lewego w ogóle dało się jeszcze bardziej.
Yoongi zareagował tylko nikłym, uroczym, wręcz głupkowatym uśmiechem i zakołysał tułowiem, ponownie opierając się o ścianę i dając tym znak, że naprawdę nie ma zamiaru ruszyć się nawet o jeden milimetr.
To dało Hoseokowi krótką chwilę na ochłonięcie i zastanowienie. Obserwował w ciszy twarz Yoongiego, który zamykał swoje oczy powoli tak, jakby zasypiał. Jego dłonie zwinęły się w pół w drobne piąstki, a klatka piersiowa unosiła się w spokojnym, miarowym oddechu. Wyglądał niewinnie. Jedynie zakrwawione knykcie psuły cały jego obraz.
CZYTASZ
THE FIREFIGHTER [yoonseok]
FanfictionYoongi, były dowódca głównej seulskiej jednostki straży pożarnej, przeprowadza się do miasta portowego Gunsan po tragicznej śmierci najlepszego przyjaciela. Poznaje tam działającego mu na nerwy Hoseoka, z którym rozpoczyna pracę w lokalnej, wojskowe...