3. We all are experiments

2.6K 311 67
                                    

— I wtedy powiedziałem mu, że jak nie przestanie, to przywalę mu w zęby i–

— Hola hola. Młody — Namjoon uciszył Briana i przetarł twarz małym, czarnym ręcznikiem. — Myślisz, że jestem na tyle głupi, żeby w to uwierzyć? Ty nie potrafisz węża przy wozie strażackim poprawnie utrzymać, a co dopiero uderzyć kogoś tak, by trafić w odpowiednie miejsce.

— Ale kiedy to prawda — burknął i przeciągnął swoją koszulkę przez głowę. — Może nie wyglądam, ale jestem naprawdę silny.

— Ta, a przypomnij mi, kto ostatnio domykał za ciebie drzwi przy wozie, bo nie dałeś rady pociągnąć ich w swoją stronę jak wsiadałeś? — Hoseok stanął między nimi z rękoma założonymi na piersi, a milczący Yoongi zatrzymał się tuż za nim, czując się nieco jak intruz. — Z tego co pamiętam, to byłem to ja.

— Wtedy miałem akurat gorszy dzień. — Brian wywrócił oczami i spojrzał na Namjoona, który zgarnął z ziemi swoją koszulkę i również nałożył ją na siebie.

Wyglądał na zamyślonego, a przynajmniej, według Yoongiego, miał bardzo tajemniczy wyraz twarzy. Był dosyć wysoki, przez co zdawało mu się, że albo patrzył na wszystkich z góry, albo po prostu sprawiał takie wrażenie. Był dobrze zbudowany, jego barki były szerokie, a wyrzeźbione od ćwiczeń plecy odznaczały się na cienkim materiale strażackiej koszulki.

— Coś nie tak? — Joon zwrócił się w stronę Yoongiego, a ten pokręcił nagle głową zdając sobie sprawę, że ewidentnie się na niego gapił.

— Nie. Um... Przydzielono mnie do waszej drużyny. Do jedynki, znaczy się — wypalił. — Hoseok powiedział mi, że będę z wami pracował.

— Ciebie? Okej. — Namjoon wzruszył ramionami. — Tak długo, jak nie dasz się zabić to wszystko w porządku. — Poklepał go po ramieniu. — Temu się udaje. — Wskazał palcem na Briana, który był zbyt zajęty oglądaniem swoich paznokci by zwrócić na to uwagę. — Więc to nie powinno być aż tak trudne.

Cóż, Yoongi nie był w stanie powstrzymać niewielkiego uśmiechu, który pojawił się na jego twarzy. Hoseok zmierzył go wzrokiem, ale nic nie powiedział. Pociągnął Briana za rękę do siebie i szturchnął go stopą w łydkę.

— Pokaż Yoongiemu wóz — powiedział krótko. — Co, gdzie i jak działa. Tylko nic broń Boże nie dotykaj. A już na pewno łapy z daleka od zaworów.

— Jak mam pokazać mu wóz, jeżeli nie mogę nic dotknąć.

— Spróbuj — warknął i klepnął go w plecy. — Ja pójdę do łazienki. Muszę się–

Nie dokończył zdania, gdyż dzwonek na ścianie remizy zaczął wydawać z siebie przeraźliwie głośny, jednostajny, charakterystyczny dźwięk.

— Shark, odbiór. Jedynka w gotowości. Shark, odbiór — krótkofalówka przy spodniach Hoseoka zaskrzeczała głośno zdeformowanym głosem Kanga.

Yoongi poczuł się tak, jakby jego świat nagle się zatrzymał. Przez pewną chwilę miał wrażenie, że naprawdę tak się stało. Palący ból w ręce nagle powrócił, oczy zaszły łzami, a serce przyśpieszyło, nawet jeśli czas nie płynął. A może płynął? Nie umiał powiedzieć.

Dziwne echo przecięło dźwięk dzwonka, odbijając się z bólem w jego głowie niczym w pustym naczyniu. Nie zwróciłby na nie uwagi, gdyby nie fakt, że chwilę później dołączyły do niego nagłe szarpnięcia za ramiona.

— Yoongi, kurwa mać! Yoongi! — Hoseok potrząsał nim jak bezwładną, szmacianą kukiełką. — Obudź się!

— Tak? — Zamrugał powiekami kilkukrotnie, a Hoseok zacisnął zęby i chwycił jego przedramię, ciągnąc go w stronę remizy.

THE FIREFIGHTER [yoonseok]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz