Mundur złożony w idealną kostkę leżał na stoliku przy kanapie, a Namjoon stał nad nim z kubkiem kawy, zauważając go dopiero po zjedzeniu szybkiego lunchu. Tuż obok leżał pęk kluczy do ich mieszkania, który dali Yoongiemu wraz z przypiętym do niego kluczem do szafki w remizie.
Namjoon przekrzywił głowę i spojrzał na zegarek na ścianie, który wskazywał pierwszą po południu.
Dopiero wrócił z siłowni i, mówiąc szczerze, przed wyjściem z mieszkania nawet nie zaglądał do salonu, więc nie wiedział jak długo te wszystkie rzeczy tak po prostu sobie tam leżały.
— Uhm — mruknął sam do siebie, po czym podrapał się po karku wolną ręką.
Brian wrócił do mieszkania poprzedniego wieczora i zapewne jeszcze odsypiał wszystkie wrażenia związane ze spotkaniem z rodziną, a Hoseok był zamknięty w swoim pokoju, prawdopodobnie też śpiąc. Cała ich jednostka miała mieć tamtego dnia nocną zmianę, więc Namjoon nie miał serca nikogo budzić i odbierać cennego snu. Tylko on był na tyle szalony, by wstawać o ósmej i jechać na siłownię, gdy, tak naprawdę, również mógłby wylegiwać się w łóżku.
— Shark? — postanowił w końcu krzyknąć, upijając łyk kawy z kubka. Delikatnie oparzył sobie przy tym język.
Nie wiedział, czy się przejąć, czy nadal pozostać spokojnym. Stwierdził więc, że najlepiej zawołać Hoseoka i po jego rekacji stwierdzić, czy psucie sobie nerwów jest tego warte. Namjoon nigdy nie był typem, który wybiegał pierwszy przed szereg. Lubił ważyć wszystkie za i przeciw niczym precyzyjna szala, a dopiero potem reagować.
— SHARK?! — krzyknął jeszcze głośniej, nadal pokojowo i spokojnie siorbiąc kawę.
Hoseok otworzył swoje drzwi z impetem chwilę później tak mocno, że klamka prawie wybiła dziurę w ścianie.
— Czego? — warknął, wchodząc niechętnie do salonu i patrząc na Namjoona pustym wzrokiem. — Pytam, czego chcesz?
— Spójrz. — Kiwnął głową w kierunku kupki ubrań. — Podejrzane, co nie? To chyba Yoongiego.
— Co? — Hoseok przez dłuższą chwilę nie kontaktował, ale, gdy już ustabilizował i zsynchronizował wszystkie swoje zmysły, podszedł do stolika i opuszkami palców przejechał po świeżo upranej koszulce, którą Yoongi nosił do pracy. — Jak długo to tu tak leży?
— Nie wiem, dopiero to znalazłem — Namjoon oznajmił cicho. — Powinniśmy się martwić?
— Nie mam pojęcia. — Hoseok bez zastanowienia chwycił koszulkę w dłonie, a jego oddech stał się wyraźnie głośniejszy, niż chwilę przedtem.
Spomiędzy materiału wypadła mała kartka papieru, która wylądowała na, również idealnie równo złożonych, spodniach z szelkami. Hoseok odłożył koszulkę na kanapę i chwycił notkę w dłonie, a Namjoon zauważył, że jego palce delikatnie drżały. Zmarszczył nos.
— Co to? — zapytał, odstawiając kubek z kawą na stolik tuż obok spodni.
— Dzięki za wszystko. Zdecydowałem, że to nie dla mnie. Już nie. Yoongi. — Hoseok odczytał na głos, obracając kartkę w palcach tak, jakby szukał czegoś więcej.
— To tyle?
— Najwyraźniej — to powiedziawszy odłożył kartkę na stolik i wystrzelił z salonu jak z procy.
Joon, nie bardzo rozumiejąc, podążył za nim i przyglądał się, jak ten wparowuje do sypialni Yoongiego. Wszedł do niej za nim i oboje znaleźli się w środku wywietrzonego pokoju z otwartym oknem i niepościelonym łóżkiem. Wszystko wyglądało tak, jakby po prostu wstał i wyszedł. Jego laptop leżał otwarty na biurku, a ubrania walały się po podłodze tak, jakby poprzedniego wieczora najzwyczajniej w świecie je tam po prostu zostawił. Nic nie wskazywało na to, że nie miał zamiaru wracać.
CZYTASZ
THE FIREFIGHTER [yoonseok]
FanfictionYoongi, były dowódca głównej seulskiej jednostki straży pożarnej, przeprowadza się do miasta portowego Gunsan po tragicznej śmierci najlepszego przyjaciela. Poznaje tam działającego mu na nerwy Hoseoka, z którym rozpoczyna pracę w lokalnej, wojskowe...