Hoseok obracał w dłoniach hermetyczne pudełko z babeczkami, które jego mama upiekła tamtego ranka. Miał nietęgą minę i nawet nie próbował tego ukryć, gdy wbijał swoje plecy w oparcie sporego jeepa, którym jechali właśnie do Changwon, odwieźć jego starszego brata na uczelnię. Dwudziestodwuletni Hyunki zaczynał trzeci rok na wydziale języka angielskiego i był, można było spokojnie powiedzieć, dumą niezbyt bogatej, prowincjonalnej rodziny. Hoseok zerkał na niego z ukosa, gdy ten surfował w internecie z pomocą swojego nowego laptopa z bezprzewodowym routerem, który dostał dwa dni wcześniej od rodziców. Uśmiechał się sam do siebie, co jeszcze bardziej rozsierdzało Hoseoka, który cisnął pudełko na środkowy fotel i niespokojnie poruszył się na swoim miejscu.
— Mamo, to niesprawiedliwe! Kiedy ja dostanę chociaż telefon? Jakikolwiek? Wszyscy moi znajomi mają telefony — wyjęczał niezadowolony, kopiąc w fotel swojej matki, by tylko zwróciła na niego odrobinę uwagi.
Ta odwróciła się i ze spokojnym wyrazem twarzy odparła:
— Kiedy skończysz gimnazjum i dostaniesz się do dobrego liceum.
— Zresztą, nie stać nas na twoje zachcianki, Hoseok — jego ojciec odparł zza kierownicy, przyśpieszając auto i wrzucając szósty bieg. — W swoim czasie.
Droga szerokopasmowa wydawała się płynąć od słońca, które padało na asfalt z wielkim natężeniem. Hoseok nabrał sporo powietrza w płuca, ale nie był w stanie powstrzymać się od kolejnego komentarza, który wydostał się z jego ust mimo jego woli.
— Na Hyunkiego was stać! — Hoseok obruszył się i wyrzucił ręce w powietrze. — To niesprawiedliwe!
— Hyunki studiuje, kochanie. Chcemy, żeby nie odstawał od nikogo na uczelni. — Słowa matki odbiły się echem w jego głowie i jeszcze bardziej wyprowadziły go z równowagi.
— Uniwersytet w Changwon to wcale nie jest taka wielka sprawa — odburknął. — To wcale nie tak, że to Seul czy Busan. Wielkie halo.
— Przynajmniej nie wagaruje i nie włóczy się z innymi gówniarzami po nocach, kiedy powinien się uczyć! — jego ojciec uniósł się, nie spuszczając oczu z drogi. — Masz dopiero czternaście lat do cholery, a zachowujesz się tak, jakbyś pozjadał wszystkie rozumy!
Brat Hoseoka, dotychczas ignorujący typową, niemalże codzienną rodzinną kłótnię, w tamtym momencie uniósł głowę znad laptopa. Był przyzwyczajony do ciągłych sprzeczek tego typu, ale nigdy się w nie zbytnio nie angażował. Miał dziwny wyraz twarzy, ale gdy mama odwróciła się w jego stronę i posłała mu uśmiech, on zaraz uśmiechnął się szeroko.
Hoseok poczuł, jak śniadanie podchodzi mu do gardła. Dobrze znał maski Hyunkiego i każdy, nawet najmniejszy defekt w wyrazie jego twarzy, gdy kłamał bądź był zakłopotany. Znał wszystkie jego kłamstwa i kłamstewka. Ale, mimo to, to on był traktowany jako rodzinna czarna owca. On był tym "czternastoletnim gówniarzem", któremu raz czy dwa zdarzyło się wrócić za późno do domu czy po prostu nie pójść do szkoły.
Okej, może kilka razy.
Nie zmienia to jednak faktu, że to zawsze on był na drugim miejscu. Zawsze był zaraz za Hyunkim. Nigdy przed. Nigdy nawet obok. Zawsze pół kroku za jego plecami, obserwując, jak omija go wszystko, co rodzice zapewniają jego bratu. Pomimo tego, że bardzo łatwo mógł przecież wyjść na prowadzenie w tym niedorzecznym 'wyścigu'.
Wystarczyło się odezwać.
Hoseok oparł swoją skroń o szybę i skupił wzrok na krajobrazie na zewnątrz, próbując ukoić nerwy. Czasami jego temperament wydawał się o wiele zbyt duży jak na czternastolatka.
CZYTASZ
THE FIREFIGHTER [yoonseok]
FanficYoongi, były dowódca głównej seulskiej jednostki straży pożarnej, przeprowadza się do miasta portowego Gunsan po tragicznej śmierci najlepszego przyjaciela. Poznaje tam działającego mu na nerwy Hoseoka, z którym rozpoczyna pracę w lokalnej, wojskowe...