21. I'm begging you to let me go

2.7K 257 108
                                    

— Dajesz radę? — Hoseok zapytał go, a Yoongi kiwnął głową, przerzucając gałęzie na bok.

Bardzo ostra burza przeszła nad miastem wczesnym rankiem, przez co od początku swojej zmiany mieli pełne ręce roboty. Była to już trzecia droga, z której pozbywali się powalonych drzew, a Yoongi nie potrafił zliczyć, ile gałęzi już miał w swoich rękach tego dnia. Dodatkowo wydawało mu się, że jedno z drzew musiało jakoś pylić, bo ciągle miał ochotę kichać. 

— Wyglądasz jakbyś miał zejść z tego świata — Namjoon skomentował jego usilne próby powstrzymania kichnięcia, a Hoseok, który pomagał kierować ruchem samochodów milczał, ale przyglądał im się z ukosa.

Długie korki pojazdów ustawiły się z dwóch stron przed wielkim konarem drzewa, a zniecierpliwieni kierowcy rzucali strażakom zdenerwowane spojrzenia sponad swoich kierownic, jakby to miało w jakikolwiek sposób przyspieszyć ich pracę. Yoongi miał ochotę pokazać im wszystkim środkowy palec.

Brian kończył właśnie przewiązywać liny przez konar z pomocą Chanwoo, niemiłosiernie się przy tym pocąc.

— Nie wiem, jakim cudem wiatr potrafi wyrwać z korzeniami tak wielkie drzewo — burknął, a Namjoon kazał mu nie narzekać, chwytając hak i przymocowując go do specjalnego uchwytu przy wozie.

Zajęło im to jeszcze jakieś dwadzieścia minut, a gdy drzewo znalazło się na poboczu, samochód służb porządkowych przysłany przez urząd miasta zajechał i zaczął oglądać to, co z niego pozostało przed rozcięciem go na części i zabraniem do pobliskiego tartaku tego, co się nadawało. Namjoon rozmawiał z nimi, a Hoseok w tym samym czasie upewnił się, że droga jest wystarczająco czysta i zebrał z ulicy znaki ostrzegawcze, ponownie upłynniając ruch.

Ściągnął z dłoni grube rękawice, po czym wyciągnął z ustawionego na piaszczystym zajeździe przy poboczu wozu wodę i wypił prawie połowę butelki, zanim rzucił ją w stronę Briana, który podziękował szybkim skinieniem głowy i z błogą miną napił się, siadając na schodku przy drzwiach kierowcy. Namjoon jednak szybko zmierzył go karcącym spojrzeniem, przez co wstał i przeprosił cicho.

— Przysięgam, ten samochód jest dla niego wart więcej niż my wszyscy razem wzięci — warknął, odwracając się plecami do kierunku, w którym stał.

— Dziwisz się? On jest jak jego dziecko — Chanwoo zaśmiał się.

— Dobra, dobra — westchnął. — Widzieliście Yoongiego?

Hoseok, który właśnie upewniał się, że wszystkie narzędzia są w aucie, jednocześnie zwijając schludnie linę, rozejrzał się dookoła. Yoongi nie był nigdzie w zasięgu jego wzroku, co nieco go zaniepokoiło.

— Yoongi? — krzyknął, a ten zaraz wyłonił się zza wozu, trzymając w dłoni własną butelkę wody. — Czemu się nie odzywasz? Przecież słyszysz, że o tobie mówimy.

— Wybacz, zamyśliłem się — wyjaśnił, drapiąc się po skroni.

Podszedł do nich, po czym kucnął, zdejmując hełm. Odkręcił butelkę i oblał swoją twarz wodą, która skapnęła na skrawek asfaltu, przy którym akurat przycupnął.

— Gorąco dzisiaj — wyjaśnił cicho, a Brian, słysząc to, tylko wzruszył ramionami.

Yoongi zrobił to raz jeszcze, po czym spojrzał na swoje stopy i odetchnął głośno. Wstał, zgniótł pustą butelkę i wrzucił ją do plastikowego worka w środku wozu, który trzymali tam na wszelkiego rodzaju śmieci.

Jego usta ściągnęły się w cienką linię. Czuł wzrok Hoseoka na swoich plecach i wiedział, że ten zaraz się odezwie. Postanowił więc powiedzieć coś pierwszy.

THE FIREFIGHTER [yoonseok]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz