7- Nieznany ląd...

2.2K 75 1
                                    

Z dedykacją dla JulXaXDD mam nadzieję, że się spodoba.

*POV ALICE*

Płyneliśmy już jakiś czas. Właśnie Łucją zszywaliśmy podarte ubrania  chłopaków. Edmund czyścił miecz jednego z siedmiu Lordów, a Kaspian cały czas siedział w mapie.

- Dlaczego rozmawiasz z tym ptakiem?- usłyszeliśmy ryk Tavros'a.

- Uznałem przez anologie, że...- nie dane było dokończyć Eustachemu.

- Uciął se pogawędke z mewą.- zaśmiał się.

- Jest walnięty, że proszę siadać! - zawturował mu stojący obok niego majtek.

- No...!- Tavros pękał w szwach przed swój głośny śmiech, który pewie nie jednego by przeraził.  Przyjacielsko klepnął, a raczej walnął stojącego obok siebie Eustachego w plecy.

- Ej spadaj stąd!- krzyknął Eustachy do mewy i zaczął wymachiwać rękami. Spłoszone zwierzę doleciało wydobywając przy tym z siebie bliżej nie określony wrzask. Wróciłyśmy do pracy. Nie minęło pięć minut, a młody Scrubb razem z Ryczypiskiem toczyli walkę na miecze. Z tego co widziałam Eustachy ledwo co utrzymywał przyrząd w ręce. Mysz wykonywała zwinnie uniki przez co zdenerwowany chłopiec z coraz mocniejszą siłą i śmiałiścią wymachiwał mieczem.

- Nie machaj jak pijany cepem!- polecił mu Ryczypisk. - Postawa, klinga wyżej, do góry, w górę, no. - walka z każdą chwilą stawała się coraz to groźniejsza i poważniejsza. Zwierzę podawało chłpocowi wskazówki, a ten radzil sobie coraz to lepiej. Ryczypisk podał swój popisowy numer i bijatyka na klingi się skończyła.

Na statku rozległ się pisk, a z kosza, który przewrócił Eustachy wyszła około ośmio letnia dziewczynka.

- Gael, co Ty tu robisz?- zapytał Rhince i przytulił dziewczynkę do swojego boku.

- Dobrych marynarzy nigdy za wiele.- powiedział Drinian wyciągając w jej stronę dorodną pomarańcze.

- Jestem Łucja...

- Wasza wysokość. - Gael ukłoniła się jej nisko.

- Chodź z nami.- mruknęłam i powoli zaczęłam iść w stronę mojej kajuty.

***

- Ziemia na choryzoncie!- rozległ się krzyk. Drinian, Edmund i Kaspian rozmawiali razem i w końcu zadecydowali o przypłynięciu do według nich bezludnej wyspy.

Gdy dobiliśmy do brzegu. Rozpaliliśmy ognisko i poszliśmy spać. Położyłam się obok Edmunda i za długo czekać nie musiałam gdyż po chwili mnie do siebie przytulił. Na sen również nie trzeba było długo czekać...

*POV ŁUCJA*

Spałam i spałabym jeszcze dłużej gdyby nie to, że  ktoś mnie podniósł. Miałam zakryte czymś usta, więc o krzyku nie było mowy. Słyszałam tylko ciche głosy. To coś było nie widzialne. Szczerze się bałam. Próbowałam w jakikolwiek sposób się uratować, ale w przeciwieństwie do tego czegoś nie miałam szans. Ręką próbowałam oswobodzić usta i wymachiwalam nogami z nadzieją, że to coś mnie zostawi w spokoju.

***

Z tych oto słów,
Językiem wyszyj ścieg,
By wszędzie wokół,
Zaległ śnieg.

Przeczytałam zaklęcie, a po pomieszczeniu zaczął pojawiać się śnieg. Dmuchnęłam w księgę, a ona zaczęła przywracać strony. Położyłam rękę na przedmiocie i natrafiłam na kolejne zaklęcie.

Niezawodny czar,
Co sprawi, że
Piękna będziesz,
Jak twe serce chce...

Przeczytałam je w kartce obok było namalowane lustro, a w nim Zuzanna? Nie...to ja. Ale jestem piękna...

************************************

Opowieści z Narni ~ Edmund Pevensie {1&2}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz