BONUS(+1 rozdział)

1.7K 63 6
                                    

*POV ALICE*

Puściłam dłoń brata i przeszłam przez falę kurczowo łapiąc się Edka. Poczułam się dziwnie. Stanęłam w niewielkim pokoju i obejrzałam się za siebie chcąc prawdopodobnie po raz ostatni zobaczyć brata, ale już go nie było, a zamiast niego był obraz przedstawiający morze i statek dziwnie podobny do narnijskiego. Czułam się jakoś dziwnie inaczej... Nie dlatego, że jestem w zupełnie innym miejscu, ale coś ewidentnie było nie tak jak być powinno. Podeszłam do stojącego obok lustra i to co zobaczyłam wywołało u mnie łzy sama nie wiem czy szczęścia czy żalu. Nie wiedziałam jakim cudem to się stało, ale wyglądałam jak kiedyś...znów miałam szesnaście lat.

-Jesteś taka piękna.- wyszeptał mi do ucha Edmund i stanął za mną kładąc głowę na moim ramieniu. Nic nie odpowiedziałam. Byłam w szoku. Nie wiedziałam, że idąc tu czas się dla mnie cofnie i zwolni. Powoli i niepewnie odwróciłam się w stronę Edka i spojrzałam mu w oczy.

-Teraz już nic nie będzie jak dawniej...- powiedziała Łucja patrząc na mnie.- Co teraz zrobimy? Twoi rodzice nie pozwolą Alice tu przebywać!- wszyscy spojrzeli na Eustachego na co on westchnął.

-No dobra...zobaczę co da się zrobić. Nie idźcie stąd nigdzie. - powiedział cicho i wyszedł z pokoju zostawiając naszą trójkę samą w pomieszczeniu.

-O to się nie martw.- wyszeptał Edmund. - I znowu jesteśmy u siebie. Znów wszytko wraca do normy.

-Dla was tak.

-Wiem, że jest ci ciężko, ale wkrótce przyzwyczaisz się.

-Mam taką nadzieję.

- I będziemy razem już na zawsze Ice.

-Na zawsze...

***

-I jak?- Ed zerwał się z krzesła i popatrzył na kuzyna.

-Zgodziła się!- krzyknął po chwili Eustachy.

-Żartujesz sobie ze mnie?- zapytałam ciągle  niedowierzając w to co słyszę.

-Powiedziałem, że twoi rodzice zgineli na wojnie i nie masz się gdzie podziać. I się zgodziła! Będziesz spać z Łucją w pokoju tak długo jak będzie trzeba.

-Dziękuję!- pisnęłam i przytuliłam chłopaka. -Jesteś najlepszy!

-Ej, ej, bez takich!- warknął Edmund na co Łusia zaczęła się śmiać.

- A co zazdrosny?- zapytała nadal się śmiejąc.

-N I E!- odpowiedział twardo mierząc kuzyna morderczym spojrzeniem. Puściłam Eustachego i podeszłam do Edka.

-A tak między mami...- podeszłam do niego i pociągnęłam za kołnierz, żeby nasze głowy były mniej-więcej na jednym poziomie. - Kocham, kochałam i będe kochać tylko ciebie. - Edmund uśmiechnął się i owinął swoją rękę wokół mojej talii i przyciągając mnie do siebie złączył nasze dłonie.

***

~SEN~

Gdzie jestem?

Noc, mgła, fele, morze, białe kwiaty unoszące się na wodzie...

Gdzie jestem?

W oddali przyciemniona postać. Ze strachu wyciągam z kieszeni niewielki sztylet i chowam go w rękawie w głębi duszy mając nadzieję, że jednak nie będzie mi potrzebny.

Nagle postać znika, a po chwili pojawia się znowu, ale tym razem tuż obok mnie. Niepewnie wyciągam rękę i zciągam kaptur z głowy tego kogoś.

- Kaspian?- pytam cicho lecz on się nie odezwał.- Kaspian! No powiedz coś! Cokolwiek! Proszę! Kaspian!

-Zostawiłaś mnie...- powiedział podnosząc na mnie wzrok. -...dla niego! Zostawiłaś brata dla chłopaka, który nie umie przejąć odpowidzialności za swój kraj przekazując władzę dalej...jak mogłaś? Jakim prawem to zrobiłaś? Jak mogłaś pytam się?! Jak?

-Ja kocham go!

-Ty nie wiesz co to znaczy kochać!

-Mylisz się!

- Gdybyś wiedziała co to jest miłość dałabyś mu odejść...- słyszałam go coraz słabiej, aż w końcu jego głos ucichł zupełnie, a chłopak wraz ze swoim cieniem wyparował.

-Kaspian? Kaspian gdzie jesteś? Co tu się dzieje? Kaspian to wcale nie jest śmieszne! Wróć! Kaspian wracaj, proszę cię! Kaspian...- zczęłam kręcić głową i opadłam na lśniący, prawie biały piasek na wskutek zgięcia się kolan. -Proszę...- wyłkałam i ostatkiem sił usiadłam na pobliskim kamieniu.

Nagle poczułam ogromny ból w klatce piersiowej, moje serce zatrzymało się, płuca przestały się naprzemiennie unosić i opadać, a z każdą chwilą ciało robiło się coraz chłodniejsze.

Spojrzałam przed siebie z niedowierzaniem rozpoznając twarz brata. W ręce łuk, w oczach łzy, w ustach słowa, które zostały ze mną do końca.

-Jeśli nie mogę cię mieć ja...nikt cię nie będzie miał...a tym bardziej nie on!

*Pov Edmund*

Minął już chyba miesiąc, a Ice zaczęła przyzwyczajać się do "normalnego" życia. Życia, w którym zamiast ogromnych lasów są jeszcze wieksze miasta, budynki...w świecie, do którego nawet mi jest się ciężko przyzwyczaić po pobycie w Narnii.

Tam jest zupełnie inaczej...

Nikt nie miał nic przeciwko żebym jako dziecko walczył w wojnie przeciwko Białej Czarownicy, a tu na słowo wojna każdy patrzy się na mnie jak na nie zrównowarzonego psychicznie.

Tu zamiast strzał i mieczy, karabiny maszynowe, brak koni uzupełniany jest czołgami, za gryfy robią bombowce. Nie jest bespiecznie, wojna trwa, ludzie umierają, dzieci stają się sierotami.

Jest tu i tam tylko jedna rzecz, która łączy te dwa zupełnie światy...Alice,  moja księżniczka, siostra Kaspiana X, króla Narnii, najdzielniejsza kobieta, która chodziła po świecie.

Opowieści z Narni ~ Edmund Pevensie {1&2}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz