*POV ALICE*Obudziłam się razem ze wschodzącym słońcem. Usiadłam i się rozejrzałam od niechcenia. Czegoś mi brakowało. Wstałam i zaczęłam chodzić wokół śpiących jeszcze członków załogi. Wśród nich nie było Łucji. Podbiegłam do Edka.
- Edmund! Wstawaj!- zaczęłam go szturchać z nadzieją , że się obudzi.
Zaczął mruczeć coś cicho i przewracać się na boki.- Edmund!- krzyknęłam mu do ucha, a chłopak od razu otworzył oczy.- Ała, co się drzesz? - zapytał łamiąc się za ucho.
- Co się tu dzieje? - usłyszałam głos brata.
- Nie ma Łucji.- powiedzałam. Edek jak poparzony wstał z miejsca i pobiegł na drugą stronę ugaszonego już przez wiatr ogniska.
- Nie ma jej!- krzyknął nerwowo łapiąc się za swoje czarne jak smoła włosy.
- Są tu ślady. - powiedział jak zwykle spokojny Drinian. Ruszyliśmy za nimi.
***
- Co z was za istoty?- zapytał Kaspian.
- Potężne.- odezwał się ktoś.- Każdy z nas na głowę tygrysa, a tułw innego tygrysa. Lepiej z nami nie zadzierać.
- Bo co?!- zapytał ze szczerą złością w głosie Pevensie.
- Bo rezerwę na strzempy!- krzyknął piskliwym głosem.
- A ja nadzieje Cię na długaśne rogi!
- A ja rozniose w pył.
- I zatopie w sercu kły!
- I co jeszcze? Zmiażdżycie dorodnymi bandzochami? (Chodzi o nogi) - zadrwił Edmund gdy tylko postacie stały się widzialne.
- Połaskoczecie paluchami? - tym razem pałeczkę przejął Kaspian.
- Co zrobiłeś z moją siostrą?- Pevensie wziął w rękę miecz i podszedł z nim do karykatury.
- Nie denerwujmy się.- powiedział przerażony.
- Gdzie ona jest?!- krzyknęłam.
- Lepiej im powiedz...
- Jest we dworze.- mruknął patrząc na nas.
- Jakim dworze?- zapytaliśmy razem gdyż nie widzieliśmy żadnego budynku.
Przed nami jak przed chwilą postacie zaczął odsłaniać się jakby zamek.
- Aha...w tym dworze...- powiedział zdysoriętowany Edek, a ja się zaśmiałam.
- Czy wy musicie wiecznie mnie gdzieś zostawiać?- zapytał wychodzący z pobliskich krzaków Eustachy.- Ta wyspa dosłownie dziwnieje w oczach.
- Łucja!- krzyknęłam podbiegając do dziewczyny i zaciskając w szczelnym uścisku na co się zaśmiała.
- Wasza wysokość.- starszy Pan obok Łusi ukłonił się nam.
- Kaspianie, Alice, Edmundzie to jest Koriako, wyspa należy do niego.
- To się jeszcze okaże. Oszpeciłeś nas Panie magu. - odezwała się jedną z karykatur.
- Nie nic podobnego! Uczyniłem was niewidzialnym dla waszego dobra.
- Dla naszego dobra? - zapytał kolejny
- Nie prześladowałem was.- tłumaczył.
- Ale mogłeś, gdybyś tylko zechciał.
- Sio z tąd.- powiedział i czymś w nie rzucił.
- Co to było?- spytała Łucja, gdy stwory już uciekły.
- Pierze, ale nie mów im.
- Co to za stworzenia?
- Łachonogowie. - odpowiedział na pytanie Eustachego Korian jakby było to oczywiste.
- A no jasne głupie pytanie.- machnął ręką i poszedł za nami.
***
- Powiedz, jak to uczyniłeś ich niewidzialnymi dla ich dobra?- zapytała Łucja.
- Uznałem, że tak im będzie łatwiej uchronić przed siłami zła...
- Masz na myśli tę mgłę?
- A raczej to co się za tą mgłą ukrywa. - zaprosił nas gestem dłoni do pomieszczenia gdzie na podłodze rozłorzył ogromną, ruchomą mapę.
- Jaka wspaniała! - zachwycał się Eustachy.- No jak na mapę nieistniejącego świata....
CZYTASZ
Opowieści z Narni ~ Edmund Pevensie {1&2}
RandomCz. 1 Siostra księcia Kaspiana o imieniu Alice zostaje zamknięta przez Miraza w lochach. Książę niezdazył uratować młoszej siostry przed wyjazdem. To zadanie zestaje nadane Edmundowi przy próbie podbicia zamku. Cz. 2 Po dużo krótszym niż wcześniej...