Kiedy Jeźdźcy Smoków wrócili na Koniec Świata po odwiedzinach Obrońców Skrzydła, pierwszym, co rzuciło się w oczy był zwitek pożółkłego pergaminu, przybity nożem do drzwi głównego budynku. Były na nim tylko trzy słowa, nabazgrane pochyłymi, niestarannymi runami, charakterystycznymi dla ciężkiej ręki Johanna.
"Wyspa Ognioglist. Natychmiast."
- Viggo ma coraz większe wymagania. - skomentował oschle Czkawka, posyłając dalej wygnieciony papier, aby każdy mógł się z nim zapoznać.
Ale już kilka chwil później Jeźdźcy przelecieli przez zasłonę chmur na dobrze znany sobie archipelag zmierzając na wyznaczone miejsce i jedynie odrobinę skarżąc się na brak przygotowania.
A z tym nie było zbyt wesoło. Przyjaciele zdążyli zaledwie zabrać dodatkową broń do walki wręcz, a o układaniu taktyki nie było nawet mowy. Do tego byli najedzeni i beznadziejnie ociężali po hucznej uczcie u Obrońców Skrzydła, co zdecydowanie nie pomogłoby im w bitwie.Do Wyspy Ognioglist dotarli po kilkunastu nieznośnie ciągnących się minutach, a do jej granic przybili "od tyłu". Na pierwszy rzut oka z tej strony nie dostrzegli nic podejrzaniego, więc kożystając z tymczasowego spokoju, Czkawka na prędce obmyślił taktykę.
- Łowcy zapewne stacjonują po drugiej stronie wyspy. Możemy ich zaskoczyć, niespodziewanie wylatując z ukrycia...
Już po chwili rozdawania ról i krótkiej kłótni bliźniaków wszyscy byli gotowi do ataku. Czkawka jeszcze, czekając na odpowiedni znak dany przez Śledzika, energicznie pogrzebał w torbie przymocowanej do siodła Szczerbatka i po chwili wyjął z jej wnętrza jedną z soczewek do Smoczego Oka.
- Weź to. - rzucił w stronę siedzącej za nim Iris, wręcz wpychając jej w dłoń metalowy krążek.
Dziewczyna nie zareagowała zbyt szybko, patrząc zdziwionym i zdezorientowanym wzrokiem na chłopaka, na co ten, poddenerwowany, bez większych ogródek wsunął przedmiot do kieszeni ciemnowłosej.
- Viggo na pewno będzie tego szukał. - wyjaśnił pośpiesznie - Jesteś nowa, więc może się nie domyślić, że to właśnie ty ją masz.
Ta nawet nie zdążyła zaprotestować, bo zza wysokich głazów prawie bezgłośnie wynurzyła się sylwetka otyłego Jeźdźca na Gronklu. Zadaniem Śledzika było ciche sprawdzenie, czy atak z zaskoczenia jest opłacalny i bezpieczny.
Chłopak zatrzymał się w powietrzu, wyciągnął w górę otwartą dłoń, co na tle zachodzącego słońca było doskonale widać, a po chwili zawachania zamknął ją w pięść.
To był znak do ataku.
Iris mocniej chwyciła się siodła dokładnie w chwili, gdy cała czwórka smoków, do tej pory ukrytych w zwęglonych zaroślach, poderwała się do ostrego lotu.
Szczerbatek wzbił się wysoko w powietrze, po czym zapikował prosto w dół, na obóz Łowców, który można było rozpoznać już z daleka. Pozostali przyjaciele okrążyli wyspę z każdej strony tak, aby wrogowie nie mieli okazji na wyrównanie szans.
Czkawka i siedząca tuż za nim Iris z zawrotną prędkością zbliżali się do ziemi, ciągnięci grawitacją i napełnieni adrenaliną. Ich wierzchowiec jakby sam wyczuł odpowiedni moment i chwilę przed tym, jak rozpostarł skrzydła i energicznie skierował się w stronę błękitnego oceanu, wypuścił pocisk plazmy, podpalając jeden z największych namiotów ze skór.
Inni Jeźdźcy również wzorowo wykonali swoje zadania i już kilka chwil później cały obóz stał w płomieniach.
Grupa smoków delikatnie wylądowała na samym skraju pogorzeliska a młodzi wikingowie ostrożnie zsunęli się z ich grzbietów, czujnie wypatrując biegających w popłochu Łowców.
Ale ku ich zdziwieniu niczego takiego nie ujrzeli. Wyglądało na to, że obóz był całkowicie opuszczony, choć u brzegu cumowały dwie, niezbyt wielkie łodzie pod nieprzyjaznym znakiem.
- Jeśli tylko coś się poruszy... - zaczął Czkawka, dla pewności kładąc dłoń na chłodnych łuskach pyska Szczerbatka, ale nie dokończył.
Z groty, która znajdowała się tuż za zgliszczami namiotów wynurzyły się znajome sylwetki. Pierwszy, dostojnym krokiem wymaszerował Viggo z kpiącym uśmiechem na ustach. Tuż za nim pokazał się Ryker, twardo stąpając po ziemi z wyciągniętym mieczem. Jednak to nie oni wywołali tak silne zaskoczenie i przerażenie u przyjaciół, a to, co toczyło się tuż za mężczyznami.
Na ogromnej, drewnianej platformie, mozolnie pchanej przez kilku Łowców, spętana w smokoodporne łańcuchy i metalowe klamry, spoczywała nieszczęśliwa Królowa Ognioglist.
- O nie... - Iris usłyszała cichy jęk Śledzika, ale była zbyt zszokowana, żeby zareagować.
Nie wiedziała, co dokładnie wywarło na niej większe wrażenie - czy ogromna smoczyca, o której dziewczyna zdążyła usłyszeć wiele niesamowitych opowieści, czy też jej oprawcy oraz ich brutalność wobec cudownego zwierzęcia. Pozostali Jeźdźcy musieli być równie zdenerwowani, bo powietrze wokół w kilka chwil zgęstniało.
- No proszę. Przewidywalni jak zwykle. - wymruczał z pogardą ciemnowłosy mężczyzna znajdujący się na czele pochodu, który zatrzymał się kilka metrów od przybyszów.
Skinął dłonią w stronę swojego brata, na co ten uniósł w górę miecz, zbliżył się do spętanej smoczycy i przyłożył broń do gardła poddenerwowaniego zwierzęcia.
- Muszę ci przyznać, że jesteś bystry, Czkawko Haddocku. - kontynuował Viggo, powoli przechadzając się przed Jeźdźcami z dłońmi założomymi za siebie. - Przewidziałeś, że będę szukał czegoś, co masz i dobrze się zabezpieczyłeś. Ale nie przewidziałeś mojego, jakże błyskotliwego i chytrego planu, który jak widać nie zawiódł.
Po tych słowach uniósł wysoko ręce i donośnie w nie zaklaskał. Ku ogromnemu zdziwieniu młodych wikingów zza drzew i kamieni na wysokich skałach, po których przeciwnej stronie wcześniej się ukrywali, wyhynęli pozostali Łowcy, tworząc dość niecodzienny widok - wszyscy oblepieni świeżymi liśćmi i usmarowani gliną, ledwo dostrzegalni na tle zarośli.
Czkawka chyba odkrył przeznaczenie tego cudacznego oddziału zanim Viggo zdążył to wyjaśnić, bo wyglądał, jakby gotował się od środka. Najwyraźniej wahał się, czy rzucić się na mężczyznę i dosadnie uderzyć go w twarz, czy też bezradnie upaść na kolana, rozpaczając nad swoją nieuwagą.
- Jak widzisz, jestem tam, gdzie się mnie nie spodziewasz, Czkawko.
- Jesteś jak... - zaczął zgryźliwie chłopak, prawdopodobnie chcąc rzucić w znienawidzonego Łowcę obraźliwym epitetem, ale ten przerwał mu w pół słowa, teraz zwracając się do ciemnowłosej, stojącej tuż obok.
- A teraz ty... Iris, tak? Podejdź tutaj i oddaj mi to, co masz w kieszeni.
Wśród Jeźdźców przebiegł cichy szmer zaskoczenia, co mogło ozaczać, że przyjaciel Nocnej Furii nie uzgodnił wcześniej swojego pomysłu z resztą. Ale teraz nie miało to już znaczenia, bo zamaskowani wrogowie skrupulatnie wyłapali każdy szczegół ich planu. Trzeba było improwizować.
Ciemnowłosa Jeźdźczyni niepewnie wystąpiła przed grupę młodych wikingów, zatrzymując się dopiero kilka kroków przed okrutnym Łowcą.
- Iris... - mruknął zdezorientowany jednonogi chłopak z nutą przerażenia w zduszonym głosie.
Dziewczyna nawet nie drgnęła na dźwięk jego słów, tylko stała niczym kamienny posąg, twardo wpatrując się w okrutną twarz Łowcy.
- A więc to ty jesteś tym nowym nabytkiem? Cóż, Czkawka chyba nie miał w czym wybierać. - zadrwił. Ciemnowłosa nie odezwała się ani słowem, wiedząc, że mężczyzna stara się ją sprowokować, a wszystko co teraz powie, może zostać użyte później przeciwko niej.
- Na prawdę zgodziłaś się dołączyć do tej żałosnej bandy rozwydrzonych nastolatków, którzy na każdym kroku szukają guza?
Iris dalej milczała.
- Pasowałabyś do Łowców. Widzę to w twoich oczach. Ten talent się po prostu ma.
Te słowa boleśnie kłuły ciemnowłosą dziewczynę i, choć za wszelką cenę starała się nie pokazywać zdenerwowania, mimowolnie zacisnęła pięści.
Viggo chyba też znalazł się już na skraju wybuchu, bo jego twarz stała się jeszcze bardziej okrutna i zawzięta, a w miarę, jak rozjuszała go postawa młodej Jeźdźczyni, jego ręka wędrowała coraz bliżej klingi miecza.
- Jeśli teraz oddasz mi to, co spoczywa w twojej kieszeni, może zlituję się nad tobą i twoimi przyjaciółmi, i puszczę was wolno.
Iris wymyśliła swój plan na poczekaniu, lustrując okolicę czujnym wzrokiem. Miała zamiar zaatakować stojącego przed nią wodza Łowców, a jeśli smoki i młodzi wikingowie podchwycą jej poczynania, powinni dać radę pokonać nieprzyjaciela. Przy dobrych wiatrach mieli nawet szansę wydostać się poza granice wyspy bez szwanku, włącznie ze spoczywającą na drewnianej platformie i spętaną żelaznymi łańcuchami Królową Ognioglist oraz soczewką do Smoczego Oka.
- Iris, oddaj mu ją. - zawołał do niej Jeździec Nocnej Furii, ale ona nie miała takiego zamiaru.
- Ode mnie jej nie dostanie... - odwarknęła cicho, ani na sekundę nie spuszczając zaborczego wzroku ze znajdującego się tuż przed nią wroga.
Sięgnęła do swojego pasa i szybkim ruchem chciała wyjąć swoją skasę z pochwy, ale w połowie tej drogi niespodziewanie coś jej przeszkodziło.
Później okazało się, że to Viggo, zdenerwowany, spięty i przygotowany na każdy ruch dziewczyny, w ułamku sekundy dobył swego oręża, zamachnął się i uderzył w bok jej głowy płazem miecza, skutecznie ogłuszając. Iris upadła na ziemię tuż pod stopami okrutnego Łowcy, a wokół zaległa nieprzyjemna cisza. Nikt się nie poruszył, tylko ogromna smoczyca drgnęła niespokojnie w swoich więzach, na co natychmiast zareagował Ryker, przykładając ostrze swojej broni jeszcze bliżej karku potwora.
Ciemnowłosa Jeźdźczyni czuła nieprzyjemny, tępy i pulsujący ból w lewej skroni, ale i pomimo tego, że na moment pojawiły się jej mroczki przed oczami, zdołała dostrzec jak Viggo unosi nad nią swoją broń, mierząc dokładnie w kark dziewczyny.
Iris spojrzała bezradzie na bezdusznego oprawcę i, nie będąc w stanie się się ruszyć z powodu uderzenia, zamknęła oczy i odwróciła twarz, czekając bezsilnie, aż broń opadnie.
Dla Jeźdźczyni te kilka sekund, w których czekała na ostateczny cios, ciągnęło się w nieskończoność, dziwnie wyostrzając jej wszystkie zmysły, jakby organizm za wszelką cenę chciał odciągnąć jej uwagę od bólu mającego za chwilę nastąpić, skupiając ją na każdym najdrobniejszym elemencie wokół.
Prawie natychmiast wyczuła nad sobą szybki ruch, więc spieła się, przygotowana na uderzenie miecza, ale go nie poczuła.
Pełna zdziwienia, uchyliła jedną z powiek, ale szybko zamknęła ją z powrotem, oślepiona jasnym blaskiem tuż przed swoją twarzą. To, co zobaczyła, nawet przez ten ułamek sekundy, wywarło na niej ogromne wrażenie.
Oblana mazią Koszmara Ponocnika i podpalona klinga miecza Czkawki zwana Piekłem, znajdująca się o kilka centymetrów od twarzy dziewczyny, skutecznie blokowała poszarpane ostrze należące do Viggo.
Ciemnowłosy chłopak właśnie uratował jej życie.
Kiedy Iris ponownie zdecydowała się otworzyć oczy ujrzała, jak przyjaciel Nocnej Furii odpycha przeciwnika i, trzymając go na odległość rozpalonej broni, uklęka przy ciemnowłosej Jeźdźczyni i poczuła, jak jednym ruchem wyjmuje soczewkę do Smoczego Oka z jej kieszeni. Następnie wyprostował się i sprawnie rzucił nią w stronę okrutnego Łowcy.
- A teraz nas zostaw. I ją też. - warknął, kiedy ten złapał swoją zdobycz, wskazując na spętaną smokoodpornymi łańcuchami Królową Ognioglist.
- Z wielką przyjemnością. - odpowiedział ironicznie mężczyzna, dokładnie przyglądając się soczewce z nieszczerym uśmiechem.
Minęła chwila zanim Łowcy Smoków razem z niezadowoloną smoczycą wycofali się do jaskiń za ich plecami, a Jeźdźcy otrząsneli się z szoku. Nikt nie zadawał pytań na temat utraconej soczewki, ani heroicznie głupiego poczynania Iris. Czkawka wraz ze Śledzikiem z lekkim trudem włożyli nadal nieobecną dziewczynę na sodło, po czym cała siódemka na swoich wiernych wierzchowcach odleciała, bogata w nowe doświadczenia, ale biedniejsza o jedną, cenną soczewkę...Cześć Wszystkim!
Muszę powiedzieć, że zrobiliście MIAAAZGEEE! ;D Pod opowiadaniem wybiło dokładnie 110 gwiazdek i 930 wyświetleń! Jeeej ;D Dziękuję serdecznie wszystkim, którzy przyczynili się do tej liczby! :*
Z wrażenia zapomniałam co miałam tutaj napisać... ;'D
A więc... Co sądzicie o rozdziale? Trochę wstyd się przyznać, ale piszę takie cuś drugi raz w życiu. Proszę o wyrażanie swojego zdania i poprawienie mnie, jeśli zbyt słabo zbudowałam napięcie :*
I chciałabym powiedzieć, że w wakacje rozdziały będą częściej... Niestety, znając mnie, nic z tego nie wyjdzie, bo dopadnie mnie tysiąc innych zajęć, włącznie z pisaniem książki, która (przy dobrych wiatrach) pojedzie do redakcji ;D Oczywiście jeśli ją najpierw napiszę. Bądźmy dobrej myśli!
Tak więc rozdziały będą się pojawiać, ale nie tak często, jak możnaby się tego spodziewać po okresie wakacji ;*
Trzymajcie kciuki za moją determinację, gwiazdkujcie, komentujcie i otrzymujcie jak najlepsze oceny na świadectwach!
Do następnego przeczytania!
CZYTASZ
Smocze Marzenia ✔
FanfictionDzięki Smoczemu Oku Jeźdźcy odbywają dalekie podróże, podczas których odkrywają nowe lądy i gatunki smoków. A co by było gdyby... Gdzieś "po drodze" przyjaciele spotkali pewną nieznajomą dziewczynę? Jak bardzo ich życie stanęłoby do góry nogami? 8.1...