8. - Mecz

4.6K 301 30
                                    

-Shoyo! Spóźnisz się! - krzyknęłam wchodząc do pokoju mojego młodszego brata. Spał sobie wygodnie na swoim łóżku, a musiał jeszcze jechać rowerem przez góry pół godziny. Czy on myśli, że się wyrobi?! -Shoyo! 

-Huh?! - krzyknął spadając z łóżka. Szybko zerwał się na nogi. -Znowu zaspałem?! - krzyknął i zaczął się ubierać. Westchnęłam i zeszłam na dół zrobić mu śniadanie. Zbiegł na dół a ja szybko dałam mu bento do ręki.

-Dziękuję! - krzyknął z uśmiechem i wybiegł z domu. Westchnęłam jeszcze raz i zaczęłam się sama zbierać.  Sprawdziłam pięć razy czy mam wszystko po czym wyszłam na przystanek, żeby złapać autobus pod swoją szkołę. Stamtąd nasza drużyna ruszyła w stronę boiska, na którym odegramy finał!

Pierwszy mecz finałowy był męski, więc poszłam w stronę trybun. Dziewczyny siadły trochę dalej, a ja stanęłam obok osób, które były na poprzednim meczu.  Mieli na sobie ciekawe stroje dopingujące drużynę, ale mimo wszystko miło się na to patrzyło. 

-Dzień dobry! - przywitałam się na co mi odpowiedzieli. 

-Ah, my się chyba nie znamy - uśmiechnął się wysoki blondyn. - Jestem starszym bratem Tsukishimy - wytłumaczył, a ja pokiwałam głową zaskoczona. 

-Tego Tsukishimy?! - krzyknęłam, na co reszta się zaśmiała, a on schował się przed spojrzeniem swojego młodszego brata. Są przeciwieństwami... 

Wtedy na boisko weszła drużyna Shiratorizawy, a tłum z tej szkoły zaczął głośniej wiwatować. Podczas rozgrzewki Ushijima ściął piłkę tak mocno w parkiet, że wpadła w moje ręce. 

-Przepraszam! - krzyknął ktoś z dołu. Złapaliśmy kontakt wzrokowy i lekko kiwnął głową w geście przeprosin. Uśmiechnęłam się,  co uznał za znak, że wszystko gra. 

Mecz się zaczął, a przez cały czas stałam przy barierce ściskając ją. Czułam jak adrenalina przepływa przez moje ciało i chciałam już sama być na boisku! Kiedy piłka wreszcie opadła na boisko podskoczyłam z zachwytu! Drużyna Shoyo wygrała! 

-Shoyo! Dobra robota! - krzyknęłam pomachałam mu. Był szczęśliwy, widać to było na kilometr. Wtedy zawołała mnie Sakura. Zeszłyśmy na dół i przebrałyśmy się w nasze turkusowe stroje. 

-Gotowe?! - krzyknęła Mitsuba, a my odkrzyknęłyśmy i razem z naszym koszem piłek, wyszłyśmy na boisko. Na trybunach zobaczyłam męską drużynę Aoba i swojego kochanego chłopaka w okularach. Uwielbiam kiedy je nosi. 

-Hinata? Twoja siostra gra teraz?! - usłyszałam krzyk Yachi z trybun i zaśmiałam się widząc zdziwione miny jego znajomych z drużyny.  To prawda wiedzieli, że gram, ale nie że dzisiaj i w finale. Westchnęłam i zaczęłam się rozciągać. 

-Wreszcie! - uśmiechnęłam się stając w swojej pozycji i wystawiałam do rozgrzewki innym. 

Po rozgrzewce zaczął się mecz. Nasza drużyna serwowała jako pierwsza. Sakura stanęła i podrzuciła piłkę, po czym ona idealnie zaczepiła o siatkę i upadła po stronie przeciwnej drużyny. 

Było 17 do 20 dla nas i była moja kolej serwować. Stanęłam za linią i powoli podrzuciłam piłkę w górę. Podbiegłam kawałek, po czym wyskoczyłam i ścięłam ją równo na linii końcowej drugiego boiska. Cisza, a chwilę później głośne wiwaty. 

-H-Hinata?! Twoja siostra serwuje tak samo jak Oikawa! - krzyknął Tanaka, na co się zaśmiałam. 

-Koniec zabawy. Czas nabić parę punktów! - krzyknęłam i ponownie zaserwowałam.  Set zakończył się moimi serwami, a potem wygrałyśmy też następny set. Trzeci przegrałyśmy, a czwarty ponownie wygrałyśmy, tym samym kwalifikując się dalej.  

Czułam dumne spojrzenie Tooru na swoich plecach... Tak to on nauczył mnie serwować. Może nie serwuję z taką samą siłą, ale daję radę. 

W końcu, po trzech latach udało nam się zakwalifikować dalej! Ekscytacja wypełniła moje ciało kiedy wręczono mi medal. Naszej drużynie zrobiono mnóstwo zdjęć i zawołali mnie prosząc o komentarz jako główna rozgrywająca. 

Wreszcie kiedy udało nam się wyjść spotkałyśmy męską drużynę, która zabrała od nas nasze bagaże, mówiąc, że dobrze się spisałyśmy i nie powinnyśmy tego nieść same. 

-Aya-chan! - usłyszałam krzyk Oikawy. Odwróciłam się w jego stronę z wielkim uśmiechem.

-Udało nam się Tooru!- krzyknęłam szczęśliwa, ale zanim zdążył mi odpowiedzieć, usłyszeliśmy gwizdy i popatrzyliśmy jak Hajime i Sakura się całują. Oczywiście, że reszta drużyny by gwizdała... 

Zaśmiałam się widząc czerwoną twarz asa męskiej drużyny i wielki chytry uśmiech na twarzy Sakury. Od razu wiedziałam kto zainicjował pocałunek. Nagle poczułam na swojej głowie rękę. Popatrzyłam do góry i zobaczyłam uśmiech na twarzy mojego chłopaka, byłabym szczęśliwa, gdybym nie widziała w tym uśmiechu dawki żalu i zazdrości. 

Przechwalanie się przy jego łatwych do złamania uczuciach nie było najlepszym pomysłem, dlatego powiedziałam pierwszą rzecz, którą uznałam za stosowną.  Jestem pewna, że on dobrze wiedział czemu to zrobiłam, tak jak ja wiem jak się czuje. 

-Nie udałoby mi się to bez twojej pomocy. Na pewno sama nie nauczyłabym się tak serwować. Tooru, dziękuje - uśmiechnęłam się i może i słowa były już z góry zaplanowane i dobrane, były też prawdziwe i szczere. 

-Aya... Dałabyś radę i bez mojej pomocy. Gratulację - uśmiechnął się zbliżając się, żeby mnie przytulić, ale ja tylko się uśmiechnęłam i zatrzymałam go ręką. 

-Jestem cała spocona. Nie przytulaj się teraz do mnie - wytłumaczyłam na co wydął uroczo usta. 

-Kiedy ja jestem spocony i zmęczony po meczu, ty mnie możesz jakoś przytulać - zauważył. 

-To co innego, bo ty nie blokujesz mnie - odpowiedziałam, na co bardziej zaczął się dąsać. 

-Ale Aya-chan, mi wcale nie przeszkadza to czy jesteś spocona czy nie - powiedział podchodząc bliżej. Był silniejszy ode mnie, więc w następnej sekundzie znalazłam się w jego ramionach. -Widzisz? 

-N-Nie... -odpowiedziałam zawstydzona, chowając twarz w jego ramieniu. 

-Zachowujesz się dalej jakbyśmy dopiero zaczęli ze sobą chodzić... 

-To nieprawda...

-To prawda - odpowiedział poważnie. Czułam smutek w tonie jego głosu. 

-M-Możemy o tym porozmawiać później? - zapytałam odsuwając się od niego. Nie chciałam rozmawiać o tym przy drużynie. 


Poznaj mojego chłopaka ~ Oikawa TooruOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz