15. - Odległość

2.5K 176 13
                                    

-Pół godziny może mi nie wystarczyć - zauważył. -Wróć ze mną i porozmawiamy w domu. 

-Nie.

-Co?

-Nie. Shoyo gra mecz jutro. Zostaję tutaj do końca zawodów, jeśli chcesz mi coś powiedzieć to masz pół godziny.

Zdawał się mocno myśleć co teraz zrobić. Aż wreszcie westchnął. 

-W takim razie zostaje z tobą, chodźmy gdzieś usiąść - poprosił. Zdziwiona jego propozycją ruszyłam za nim. -Jestem trochę głodny, chodźmy coś zjeść.

-Jadłam już, ale zamów sobie co chcesz - odparłam siadając koło naprzeciw niego. Zamówił sobie obiad, mimo że na dworze robiło się już ciemno. -Nie przemyślałeś tego. Znowu rzuciłeś się i teraz co zrobisz? - zapytałam robiąc się coraz bardziej zła. - Gdzie masz zamiar spać?

-Za co jesteś na mnie zła? Za to, że nie uzgodniłem z tobą swojej przyszłości, czy dlatego że nie mam gdzie spać. Nawet jak jesteś zła i tak się o mnie troszczysz.

Zacisnęłam zęby. Nie daj się jego słowom. 

-Oczywiście, że się troszczę. W odróżnieniu od niektórych, ja naprawdę kocham swoich przyjaciół i uzgadniam z nimi ważne dla mnie sprawy. Ale wy... - załamał mi się głos. Nie! Nie będę płakać. - Ale wy i ty, was w ogóle nie obchodziło moje zdanie! Zrobilibyście swoje nawet nie mówiąc mi o tym. Ja... Ja myślałam że chcecie mieć ze mną wspólną przyszłość, nawet jeśli nie na studiach, możemy rozmawiać przez telefon, ale wy zrobiliście to tak, jakbym nawet tego miała nie mieć. Jakby to nie było dla mnie ważne. A ty! Argentyna? - Spojrzałam w jego oczy, na sekundę moje szorstkie spojrzenie złagodniało widząc jego załamaną minę. -Kiedy planowałeś mi o tym powiedzieć? W dzień odlotu? 

-Aya to nie tak. Baliśmy się zranić ciebie, bo wiedzieliśmy jak bardzo zależało ci żebyśmy wszyscy poszli razem za studia! 

-Brawo udało się wam. Wcale mnie to boli - odparłam sarkastycznie, w ogóle nie podobnie do mnie. Wzdrygnął się na mój ton głosu i słowa. 

-Nie chcieliśmy, żeby tak wyszło...

-Kiedy wiedzieliście? 

Jego wzrok powędrował na ścianę. Czyli już od dłuższego czasu. 

-Tooru, kiedy wiedzieliście? - zapytałam bardziej stanowczo. Podniósł swój wzrok na mnie, jego oczy już same zaczęły przepraszać. 

-Przed turniejem - odparł. 

-Którym? 

-Jesiennym...

Była wiosna.  Pół roku. 

-Sześć miesięcy udawałeś, że mamy szanse na wspólne mieszkanie i studia - powiedziałam bardziej do siebie niż jego. Po tej rozmowie czułam się bardziej załamana niż wcześniej. - Przez tyle czasu cała wasza trójka mnie okłamywała... 

-To nie tak, nie wiedzieliśmy jak ci to powiedzieć. 

-A nie można było tak od razu? - wyszeptałam z goryczą. - Jestem tak straszną osobą, że nie można ze mną nawet o takich rzeczach porozmawiać? Miałabym was zakuć żebyście zostali? Myślisze, że... Że bym was nie zrozumiała?

-Dopowiadasz sobie za dużo. Nic takiego nie było. Wiesz, że wszyscy ci ufamy. 

-Tak widzę. - Wstałam. Patrzył na mnie oczekująco. Nie miałam już na to siły. -Nie dzwoń do mnie. 

-Aya, gdzie idziesz?! - Zerwał się ale złapał go kelner, że jeszcze nie zapłacił za swoje jedzenie. Korzystając z okazji zaczęłam biec na autobus, który stał już na przystanku. Otworzył mi jeszcze drzwi. Podziękowałam kierowcy i usiadłam. Przez okno widziałam, jak Tooru wylatuje z restauracji i szuka mnie. Nasze spojrzenia się skrzyżowały, ale autobus skręcił już w następną ulicę. 

Poznaj mojego chłopaka ~ Oikawa TooruOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz