Czas. Czym jest czas. Można w nieskończoność czekać na jakiś znak. Na opóźniony samolot. Na jedno słowo. On miał już dość czekania. Przez tyle lat nie był świadom tego co czuje, a teraz kiedy wreszcie to odkrył nie chciał już dłużej czekać. Minuty mijały niczym godziny. A on wciąż patrzył w oczy swojego współlokatora.
- John. John proszę.
Sherlock załamał ręce.
- Proszę John odezwij się. John przepraszam.
Sherlock schował twarz w dłoniach. Niezręczną ciszę przerwał telefon.
-Czego chcesz Gavin?! Wrzasnął Sherlock w słuchawkę.
-Po pierwsze Greg , a po drugie mam bardzo ważną sprawę. Musisz przyjechać.
***
John zachowywał się całkiem normalnie. Właściwie to aż zbyt normalnie. Nic nie wskazywało na to, aby poranne wyznanie Sherlocka wywarło na nim jakie kolwiek wrażenie. Kiedy jego współlokator powiedział mu o nowej sprawie ten tylko wzruszył ramionami i jak by nigdy nic ruszył do wyjścia w kierunku Scotland Yardu. Sherlock próbował coś z jego zachowania wydedukować, ale na nic się to zdało. Według jego dedukcji John powinien w tej chwili albo się na niego wydrzeć, albo uderzyć albo wyjść z domu, ale żadna z tych rzeczy nie nastąpiła.
***
-Co za sprawa Gerard?
- Ech... Dobra nie ważne. Chodzi o zaginionego pilota samolotu, który miał lecieć dzisiaj o 14 do Oslo. Pilot Henrik Rasmussen powinien zjawić się na lotnisku o 13:00. Spóźniał się i nie odbierał telefonu. Kiedy po 16 została wezwana policja przeszukano jego pokój w hotelu przy lotnisku London Luton. Wszystko wydawało się być w jak najlepszym porządku, ale coś nie daje mi spokoju Sherlock. Mógł byś rzucić na to okiem?
***
Niedługo później Sherlock przeszukiwał całkiem zwyczajny jedno osobowy pokój hotelowy. John stał obok i przyglądał się pracy detektywa.
- Ha znalazłem! Dlaczego policja to tacy idioci? John podejdź tu. Widzisz? Ta sprawa jest banalna. Pilot jest teraz w domu Mellisy Timothy!
Wykrzyknął dumny z siebie detektyw.
-Skąd to wiesz Sherlock?
Zapytał John ze zdziwieniem.
-John to banalne patrz. Na podłodze pod łóżkiem leży nie rozpakowana prezerwatywa. Na biurku natomiast została karteczka z inicjałami "M. T. + H. R" Czyli inicjały naszego zaginionego pilota i jego kochanki, która jest Stewardessą ale ma dzisiaj dzień wolny. Miała spędzić dzisiejszą noc z kapitanem Rasmussenem ale odkryła, że nie jest jego jedyną kochanką. Zapytasz jak? Myśl John. Popatrz w łazience mieszają się ze sobą w tej chwili dwa zapachy perfum. Jedne to Channel numer 5. Stewardessa nie mogła sobie na takie pozwolić, więc należały do innej majętniejszej kobiety. Zapewne właścicielki hotelu. Drugie perfumy to zapach dość tani, który często jest dostępny do kupienia na pokładzie samolotu. Ten należał do naszej porywaczki. Mellisa musiała przyłapać swojego kochanka z inną kobietą w intymnej sytuacji. Wściekła się i wyszła o czy świadczą ślady zbyt szybkich kroków w wysokich obcasach. Rasmussen wybiegł za nią i pojechał do jej domu. Właścicielka hotelu natomiast postanowiła ukryć przed nami fakt jej pobytu z zaginionym pilotem bo wpłynęło by to niekorzystnie na jej reputację w kręgach w których się obraca. Pozostaje nam teraz tylko ustalić adres panny Mellisy Thompson.
***
Niecałą godzinę później pilot został odnaleziony w piwnicy przy Brickston Road 312C. Oszołomionego mężczyznę przewieziono do szpitala. Natomiast Mellisę Thompson zatrzymano za porwanie a właścicielce hotelu postawiono zarzuty za utrudnianie śledztwa.
***
Późnym wieczorem Sherlock i John siedzieli na przeciwko siebie w fotelach. Detektyw postanowił nie wracać do tematu z rana. Wyznał Johnowi swoje uczucia, których on najwyraźniej nie odwzajemniał. Sherlock chociaż zrozpaczony cieszył się jednak , że John go nie opuścił i nie wyprowadził się natychmiast po usłyszeniu jego wyznania. Tok rozumowania Sherlocka został jednak brutalnie przerwany.
-Sherlock... Musimy porozmawiać o tym co powiedziałeś mi dzisiaj rano. Przepraszam, ale wcześniej nie byłem gotowy na tę rozmowę. Musiałem kilka spraw przemyśleć.
-John proszę cię zapomnij, że kiedykolwiek to powiedziałem. Przepraszam naprawdę. Proszę wybacz mi.
Detektyw ukrył twarz w dłoniach. Ciężkie łzy spłynęły mu po policzkach. Usłyszał kroki. Był pewien, że John postanowił wreszcie go opuścić. Załkał cicho. Zadrżał kiedy poczuł na swojej twarzy dłonie przyjaciela.
-JJJohn.
Wychrypiał i spojrzał mu w oczy.
-Sherlock dlaczego ty zawsze jesteś takim strasznym pesymistą?
Zapytał John z czułością gładząc detektywa po policzkach. Ich usta zbliżyły się i Sherlock poczuł na swoich wargach delikatny, subtelny pocałunek.Cześć kochani.
Ta część powstała dzięki temu, że od 4 godzin czekam na opóźniony samolot bo pilot się nie zjawił... Myślę, że napiszę jeszcze jedną część tego shota. Bardziej pikantną kontynuację😏😏😏. Nie jestem pewna kiedy się pojawi. Pewnie będzie gotowa jeszcze dzisiaj ale nie wiem, czy gdzieś w Norwegii złapię wi-fi.
CZYTASZ
Deduction of love ~ Johnlock/Mystrade - One Shots
Fanfiction#Powracam po prawie dwuletniej przerwie z nowym zastrzykiem weny. Nowe opowiadania już dostępne 😏🥂 #Szczególnie polecam "Jego jedyny sentynent" - moje najnowsze i najdłuższe dzieło 😎🥂 (mystrade) Opowieści o prawdziwej przyjaźni i miłości łączące...